Małe, podręczne głośniki Bluetooth to jedno chyba z najbardziej popularnych akcesoriów dla urządzeń mobilnych. Rozrzut jest tutaj bardzo duży: od rozwiązań tanich, po te, których ceny sięgają wysoko ponad tysiąc złotych. Podczas gdy te drogie konstrukcje brzmią i wyglądają generalnie dobrze, to jakość wykonania i brzmienia tych tańszych bywa różna, w zależności od producenta. Od powrotu z targów IFA testuję taki, stosunkowo tani głośnik Bluetooth - Nyne Mini.

Nyne Mini to niewielki przenośny głośnik zapakowany w bardzo dobrze, jak na tę półkę cenową, wykonaną i zaprojektowaną plastikową obudowę, której spora część wykończona jest dodatkowo czarną gumą. Nie jest to może arcydzieło designu, ale ustawiony na biurku prezentuje się naprawdę dobrze. Co ważne, jak na swoje gabaryty nie jest to konstrukcja bardzo lekka. Ma swoją wagę, dzięki czemu stabilnie i pewnie stoi na czterech gumowych nóżkach na blacie biurka, półce czy na każdej innej płaskiej powierzchni.

Nyne Mini

Przednia ściana urządzenia, włącznie z grillem głośnika, przechodzi płynnie w górną, gdzie umieszczono klawisze sterowania natężeniem dźwięku, odtwarzaniem i odbieraniem rozmów z telefonu (tego typu funkcja to właściwie standard).

Nyne Mini

Nyne Mini to głośnik łączący się z iPhonem za pośrednictwem Bluetooth 2.1. Zdaniem producenta problemów z połączeniem nie powinno być w zasięgu 10 metrów od źródła dźwięku, czyli w moim przypadku iPhone'a. Niestety, podobnie jak w przypadku opisywanych przeze mnie niedawno słuchawek marki Xqisit, w moim mieszkaniu w bloku z ceglanymi ścianami, zasięg ten zmniejsza się do 7 metrów.

Nyne Mini

Czas pracy na baterii, przy jej pełnym naładowaniu, wynieść ma 10 godzin i faktycznie głośnik pracuje mniej więcej tyle, choć przyznaję, że nie włączyłem go na 10 godzin (zwykle muzyki słucham przez jakieś 3 - 4 godziny dziennie). Ładowanie odbywa się za pomocą ładowarki do smartfona i kabla microUSB. Dodatkowo na tylnej ścianie znalazł się prosty wskaźnik naładowania baterii. Co dla mnie ważne, urządzenie posiada prosty przełącznik On/Off, dzięki czemu raczej nie zostawimy go włączonego przez przypadek. Na tylnej ścianie znalazło się także gniazdo mini-jack Aux-in, dzięki czemu można do niego podłączyć za pomocą kabla zewnętrzne źródło dźwięku.

Nyne Mini

W komplecie razem z głośnikiem obok kabelków znalazł się także pokrowiec z nadrukowanymi oznaczeniami klawiszy. Jest on dość ciasny - sporo się napociłem, by umieścić w nim sam głośnik, no i niestety w przeciwieństwie do tego urządzenia nie wygląda nazbyt urodziwie.

Nyne Mini

Jego plusem jest karabińczyk, który pozwala na zaczepienie głośnika, np. do torby, plecaka lub czegokolwiek, do czego da się go przyczepić.

Jak to brzmi?

Generalnie po takich małych głośnikach z plastikowymi obudowami, których setki, jak nie tysiące zalewają stoiska na targach IFA, CES czy MWC, zwykle nie spodziewam się zbyt wiele. Głośnik Nyne Mini gra tak, jak kosztuje. Nie jest to sprzęt dla audiofilów czy koneserów muzyki, którzy nawet w terenie potrzebują możliwe idealnego dźwięku. Nie zrażajcie się jednak - w przypadku Nyne Mini tragedii nie ma. Podobnie, jak wspomniane słuchawki Xqisit, głośnik gra ciepłym środkiem i niestety podobnie, jak tym słuchawkom brakuje mu trochę selektywności. Nie jest aż tak jazgotliwy, jak bardzo tanie, często bylejak wykonane głośniki pozbawione jakiejkolwiek marki. Najważniejsza jego wada wynika jednak z budowy - to w końcu nieduży głośnik, grający z jednego miejsca, a więc dźwięk jest właściwie monofoniczny.

Wiele zależy też od tego, gdzie dany głośnik ustawimy i od akustyki samego pomieszczenia. Przyznam, że w moim przypadku najlepiej sprawdzał się ustawiony stosunkowo wysoko na jednej z półek. Dźwięk miał szansę rozejść się po pokoju zanim trafił do moich uszu.

Biorąc pod uwagę jego cenę (około 180 złotych, m.in. w salonach polskich APR-ów) i gabaryty uzyskany dźwięk jest naprawdę przyzwoitej jakości.

Więcej o głośniku Nyne Mini dowiecie się na stornie jego producenta.