Denon Envaya mobilny głośnik nie tylko na wakacje
Rozpoczyna się sezon wakacyjny, a z nim grille i inne wyjazdy. Jeśli lubimy, gdy w życiu towarzyszy nam muzyka, to warto zaopatrzyć się w przenośny głośnik. Testowaliśmy Bowers& Wilkins T7 teraz czas na Denon Envaya.
Denon już przy wejściu do sklepu ma jeden plus nad swoją konkurencją od Bose, czy B&W - jest najtańszy. Oficjalna cena to 799 złotych. To moim zdaniem wciąż sporo jak za sprzęt, który w domyśle ma być używany okazjonalnie, wakacyjnie. Jednak większość tańszych głośników, które znajdziemy w sklepach jest często bardzo cicha i ma do tego słaby akumulator, tak więc o przyzwoitych dźwiękach nie ma mowy.
W przypadku Envaya producent na swojej oficjalnej stronie mówi o nadzwyczajnej reprodukcji dźwięku, wychwalając podwójne „przerośnięte”, robione na zamówienie przetworniki i pasywną membranę. Do tego dochodzą jeszcze takie technologie jak MaxxBass, MaxxTreble oraz Maxx3D. Na papierze gdy o tym czytamy można odnieść wrażenie, że mamy do czynienia z jakimś kosmicznym sprzętem. W rzeczywistości Denon po prostu postarał się, aby dźwięk był naprawdę niezły, choć wciąż nie dorównuje on genialnemu Bose Mini, pomimo większych gabarytów urządzenia.
Rzeczywiście możemy liczyć na dźwiękowe detale słuchając Money i Time Pink Floydów, Rodriguez w utworze I Wonder daje czadu podczas pobytu na zielonej trawce, a Natalia Przybysz na swojej świetnej płycie Prąd brzmi tak, jak powinna. Jest czysto, jest soczysty bas i jest zapowiadana jako Maxx3D głębia, którą szczególnie odczujemy gdy puścimy na głośnik ścieżkę dźwiękową z filmu oglądanego na MacBooku. Mam trochę zastrzeżeń do jakości dźwięku przy pełnej głośności, ale tutaj dużo zależy od tego, na czym postawimy głośnik Denona. Głośnik buczy, kiedy ustawiony jest na paździerzowym blacie biurka, gra z kolei o wiele lepiej, kiedy postawimy go na betonowej powierzchni.
Dźwiękowo Denon Envaya poradzi sobie jako akompaniament do grilla, czy małego imprezowego pikniku ze znajomymi.Do codziennego słuchania w biurze, czy małym pokoju również się nada.
Patrząc na głośnik Envaya trudno nie oprzeć się wrażeniu, że jest to produkt w dużej mierze lifestyle’owy. Wersja biała przypadnie do gustu szczególnie tym, którzy kiedykolwiek korzystali z białego MacBooka unibody. Bardzo sprytnym rozwiązaniem jest wychylana stopka, która powstaje z tylnej obudowy, dzięki niej głośnik trzyma się stabilnie, a jednocześnie sam w sobie jest niewielkich gabarytów i bardzo łatwo go ze sobą zabrać. Ważnym elementem designu są wymienne maskownice. W zestawie dostajemy cztery kolorowe maskownice, dzięki którym możemy wyróżnić nasz głośnik.
Denon Envaya to głośnik stworzony do słuchania muzyki z urządzeń mobilnych i komputerów za pośrednictwem Bluetooth wraz z funkcją NFC do wygodnego parowania (niestety nie iPhone’a), nie mogło jednak zabraknąć wejścia jack/AUX. Ciekawostką jest obecność portu USB, który nie służy jednak do odtwarzania muzyki, pozwala on zamienić nasz głośnik w powerbank, To sprytne rozwiązanie, zwłaszcza że strumieniowe odtwarzanie przez bluetooth może pochłaniać energię naszego iPhone’a. Sam głośnik na baterii działa do 10 godzin, jak wskazuje producent i testy pokazały, że rzeczywiście tak jest.
Envaya jest jak na razie moim tegorocznym faworytem jeśli chodzi o kompana na wakacyjne wojaże. Świetnie wygląda i bardzo przyzwoicie gra. W dodatku kosztuje poniżej tysiąca złotych.
Denon Envaya do testów dostarczyła firma Horn Distribution