Nowa stacja dokująca Apple, produkt z poprzedniej dekady
Apple powraca ze stacją dokującą, choć tego typu produktów firm trzecich jest na rynku wiele. W ostatnim czasie pojawiło się też pełno standów dla zegarków Apple Watch. Obecność stacji dokujących w ostatnich latach znacząco straciła rację bytu. Czas je całkowicie wyeliminować.
Nowa stacja dokująca Apple za 179 złotych prezentuje się naprawdę nieźle, choć bardziej wpasowuje się w wygląd przewodów firmy, aniżeli jej obecnych urządzeń. Zdecydowanie ciekawsze propozycje ma w swojej ofercie TwelveSouth, także w wersji złotej. Dla mnie sporym minusem jest też brak dołączenia do zestawu przewodu Lightning. Jak to zwykle w przypadku Apple bywa i tak tysiące osób skuszą się na to akcesorium.
Ten niespodziewany debiut zmusił mnie do refleksji nad tym, czy potrzebuje takiej stacji dokującej przy łóżku czy na biurku. Moja odpowiedź jest negatywna, a głównym argumentem są działania konkurencji. Kiedy Samsung i spółka starają się przejść na ładowanie indukcyjne Apple wprowadza do sprzedaży stację, w której złącze musimy wciskać nasz telefon.
Produkty konkurencji lub iPhone’y w brzydkich obudowach do ładowania indukcyjnego po prostu kładziemy na ładującej podkładce. Gdy zadzwoni telefon odbieramy i ze spokojem możemy go podnieść i szybko się oddalić od biurka. W przypadku stacji dokującej musimy sięgnąć po telefon, odłączyć go uważając na złącze, a później pamiętać o ponownym podłączeniu.
Stacje dokujące mają swoje lata świetności za sobą. Dekadę temu moja Motorola A925 posiadała takową w zestawie, w sprzedaży był szereg stacji do iPodów, a później również pierwszych iPhone’ów. Miało to sens, gdy muzykę odtwarzaliśmy po kablu oraz przewodowo synchronizowaliśmy dane.
Dziś stacja dokująca to w praktyce wyłącznie ładowanie, czyli największa bolączka naszych iPhone’ów. Na biurku mamy mieć stację dokującą, przy łóżku również, a w samochodzie przewodowy CarPlay, gdzie w międzyczasie ładuje się nasz telefon. W dodatku po drodze jeszcze czas na powerbanki.
Stacja dokująca od Apple nie jest obligatoryjnym akcesorium. Większość zainteresowanych już się w podobne rozwiązania doposażyła, albo ma kable. Produkt ten należy do poprzedniej epoki.
Apple kończ z kablami. Mamy świetne AirPlay, nowy MacBook ma jedno złącze. Dobrze, jeśli iPhone 7 lub 8 nie będzie miał żadnego.
Tworzenie ładnej ładowarki, to pewna próba ominięcia problemu z wydajnością akumulatorów.