12 czerwca 2005 roku podczas uroczystości rozdania dyplomów na Uniwersytecie Stanforda, Steve Jobs wygłosił jedno ze swoich najbardziej znanych przemówień. Obecny szef Apple wystąpił w niedzielę, 17 maja na takiej samej uroczystości, która odbyła się na Uniwersytecie Waszyngtona.

W trakcie 20-minutowego przemówienia Tim Cook mówił między innymi o dążeniu do równości, pogoni za marzeniami i przyczynianiu się do szerzenia dobra na świecie.

Cook nakazał absolwentom podążać za ich metaforyczną gwiazdą polarną, tak jak on w momencie gdy dołączał do Apple. Przed podjęciem pracy w Cupertino czuł się zagubiony, jego życie zawodowe nie było zgodne z życiem prywatnym.

To Steve Jobs powiedział Cookowi, że dzięki ciężkiej pracy zdoła zmienić nie tylko swoje życie, ale także innych, a Apple mu w tym pomoże. Cook opowiedział również o swoim dzieciństwie spędzonym w latach 70. w Alabamie. Wspomniał, że był to burzliwy czas dla południowych stanów w Ameryce, a życie tam nie było łatwe.

Zwracając się do byłych studentów, Cook powiedział, że nie należy dążyć do sukcesu finansowego kosztem łamania swoich zasad moralnych. Wyzwaniem jest znaleźć pracę, która pozwala na zapłatę czynszu, kupno jedzenia i robienie tego co jest po prostu słuszne.

Na koniec prezes Apple zrobił zdjęcie wszystkich absolwentów swoim iPhonem i stwierdził, że to co właśnie obserwuje to "najlepszy widok na świecie".

Poniżej prezentujemy nagranie opisywanego przemówienia.

Źródło: MacRumors, AppleInsider,9To5Mac