Dzisiaj miała miejsce premiera odświeżonych MacBooków z serii Pro. Intel potwierdził, że nowe wejście zastosowane w tych laptopach to ich projekt o kryptonimie Light Peak.

Apple to pierwsza firma, która zdecydowała się na wprowadzenie tego standardu do swoich urządzeń. Gigant z Cupertino zastosował także nową nazwę - Thunderbolt. Łącze to kreowane jest na następcę popularnego FireWire. "Piorun" pozwala na transfer z prędkością do 10Gbps. Taka prędkość pozwoli nam na przesłanie filmu w jakości FullHD w ciągu 30 sekund. Oczywiście na razie wszystkie wyliczenia tego typu są teorią, muszą powstać równie szybkie nośniki.

10Gbps to dwanaście razy szybciej niż prędkość wspomnianego wcześniej złącza FireWire, dwadzieścia razy szybciej niż bardzo popularny standard USB 2.0 czy dwa razy szybciej niż USB 3.0 (niestosowany w sprzęcie Apple).

Prędkość złącza Thunderbolt bazowana jest na szeroko rozpowszechnionym interfejsie PCI Express, używanym dotychczas w płytach głównych. Apple użył jednego fizycznego połączenia do sparowania standardu PCI-E ze znanym z wcześniejszych modeli Mini DisplayPort. Dzięki takiemu rozwiązaniu możemy wykorzystać ten port do przesyłania danych do macierzy dyskowych typu RAID. Mimo tego, że posiadamy tylko jedno wyjście z boku laptopa to mamy możliwość podłączenia do sześciu urządzeń, szeregowo. Można podpiąć tak aparaty, monitory, kamery, i wiele wiele innych peryferiów.

Warto wspomnieć także, iż deklarowane prędkości transferu dotyczą zarówno ściągania jak i wysyłania. Bob Mansfield, zastępca dyrektora ds. rozwoju technologicznego w komputerach typu MacBook, nazywa standard Thunderbolt przełomowym. W swoim oświadczeniu zapewnił także, że na rynku bardzo szybko pojawią się urządzenia wspierające to złącze. Jest to bardzo możliwe, ponieważ w rozwiązania Intela użyto bardzo popularnego standardu PCI-E.

Źródło