Jak zaraziłem się Evernote (1) - diagnozowanie choroby
Jestem bałaganiarzem, przyznaję się od razu. Wiem, że to trochę brzmi jak wyznanie anonimowego alkoholika, ale to ważne. Na początku należy sobie uświadomić własną ułomność, a dzięki temu potem jest już łatwiej. To trochę jak z alkoholizmem, łatwiej leczy się uzależnienie, jak nie zaprzeczamy jego istnieniu.
Zacznijmy od notatek papierowych. Ja w pewnym momencie zdałem sobie sprawę, że dłużej już nie dam rady zapanować nad różnego rodzaju karteczkami, notatnikami, zapiskami w notatniku, teczkami z niezwykle ważnymi papierami, segregatorami, itp. Z drugiej strony są notatki elektroniczne. Zrobiłem sobie listę programów, z których korzystałem do robienia różnego rodzaju notatek, od pojedynczych informacji aż po bazy danych:
[LIST]
*]Nalepki - Program, który jest w OSX chyba od zawsze. Służy do zapisywania czegoś "na szybko" jak ktoś do mnie dzwoni i muszę gdzieś coś zapisać, jakieś drobiazgi. Program ten to swojego rodzaju elektroniczne żółte nalepki na biurko.
[/LIST][LIST]
*]Notatki - kolejny "żółty" program od Apple, zacząłem z niego korzystać po tym jak program dostał swoją wersję na OSX-a i notatki zaczęły się synchronizować po iCloud.
[/LIST][LIST]
*]Quick Note - program z Chrome Web Store. Kolejny program typu "żółte karteczki".
[/LIST][LIST]
*]Excel - różnego rodzaju zestawienia, podsumowania, listy rzeczy do zabrania w podróż, itd.
[/LIST][LIST]
*]Word - to samo co w Excelu, tylko bez części finansowych
[/LIST][LIST]
*]Google Docs - to samo co w Excelu i w Wordzie, listy, dane, itp.
[/LIST][LIST]
*]Devon Think Pro - to już poważna baza danych, która ostatecznie okazała się dla mnie… zbyt skomplikowana. Kolekcjonowałem tam różnego rodzaju dokumenty od księgowych począwszy, poprzez artykuły znalezione w internecie, aż po różnego rodzaju instrukcje. Pomijając kwestię obsługi, to Devon Think zbyt często jak dla mnie "gubił" poszczególne bazy danych. Update'y sprawiały mu problem, ma niezbyt dobrą wtyczkę do Chrome'a (strasznie powolnie działa), itp. Być może nie poświęciłem zbyt dużo czasu na naukę tego programu, ale to nie ważne, bo to oznacza, że aż takiego kombajnu nie potrzebowałem.
[/LIST]
Jak przeczytałem powyższy spis, w którym podejrzewam, że i tak coś pominąłem, to zdałem sobie sprawę, że tak dalej być nie może i że sytuacja nie jest normalna. To koniec, gdyż to jest najważniejsze. Samemu zdać sobie sprawę z własnego bałaganiarstwa. Jak ktoś próbuje temu zaprzeczać, udawać, że nie ma problemu, że przecież można wszystko zapamiętać, to tym dłużej będzie tkwił w swoim własnym bałaganie.
Lekarstwem na powyżej opisaną chorobę "notatkową" okazał się Evernote. Jak zostałem "wyznawcą" tego programu napiszę innym razem.