Dwa lata temu, 5 października 2011 roku, odszedł Steve Jobs, jeden z założycieli i wieloletni CEO Apple, a jednocześnie jeden z największych współczesnych technologicznych wizjonerów.

Życie Steve'a Jobsa to przykład bezkompromisowej, często wyboistej drogi młodego człowieka ku oświeceniu i doskonałości, która zaprowadziła go na szczyt, a Apple uczyniła jedną z największych technologicznych firm na świecie.

Jobs nie był nieomylny, popełnił kilka poważnych błędów, niektóre z jego pomysłów także okazały się niewypałami, wspomnieć można choćby komputer Lisa czy zatrudnienie w firmie Johna Sculley'a, z którym konflikt zaowocował wyrzuceniem go z firmy, którą sam założył. Bez wątpienia jednak był to człowiek, który uczył się na każdym niepowodzeniu. Dzięki swojej determinacji i wizji został nie tylko CEO Apple, stał się magikiem wyczarowującym nowe produkty, na którego spektakl czekały rzesze ludzi na całym świecie. Stał się ikoną, idolem wielu.

Niestety jego zdrowie i możliwości współczesnej medycyny nie były w równym stopniu doskonałe. Jak wielu - także on przegrał wieloletnią walkę z rakiem trzustki.

Izaak Newton napisał kiedyś "jeśli widzę daleko, to tylko dlatego, że stoję na ramionach olbrzymów", i choć sens tego zdania jest różnie interpretowany, to dzisiaj przytaczane jest ono jako wyraz szacunku do osiągnięć innych. Jobs był takim właśnie olbrzymem. To jego wizja technologii zmieniała współczesny nam świat i jeszcze długo będzie z nami.

Świat jednak nie stoi w miejscu. Dzisiaj kreują go i zmieniają inni, pytanie tylko, czy wśród nich jest wizjoner na miarę Steve'a.