Przez ostatnie dni temat relacji Apple z Chinami dominował w doniesieniach wielu serwisów. Firma znalazła się w ogniu krytyki kontrolowanych przez rząd mediów i bardzo szybko się pod tą krytyką ugięła. Oficjalne przeprosiny dostępne w chińskiej wersji serwisu Apple.com zmiękczyły chińskie media do tego stopnia, że szybko zmieniły ton stawiając Apple za przykład tego, jak powinno się traktować konsumentów.

Apple pochwaliło nawet Ministerstwo Spraw Zagranicznych Chin. Wszystko wskazuje na to, że kryzys został zażegnany.

I tylko cieniem na całą sprawę kładzie się fakt, że Apple usunęło właśnie z chińskiego App Store aplikację, która zawierała cyfrowe wersje zakazanych w Chinach książek. Firma oficjalnie przyznała, że taki jest powód usunięcia programu (zawierał treści nielegalne w Chinach), argumentując jednocześnie, że program dalej dostępny jest w App Store w innych krajach. Twórca programu podejrzewa, że chodzi o trzy książki chińskiego pisarza i dysydenta, Wanga Lixionga, który zajmował się m.in. tematem walki o niepodległość Tybetu.

W świetle ostatnich wydarzeń, ataku kontrolowanych przez partię i rząd chińskich mediów i przeprosin złożonych oficjalnie przez Tima Cooka, trudno uznać ten ruch za czysty zbieg okoliczności. Z drugiej jednak strony nie od dziś wiadomo, że chiński App Store jest cenzurowany i aplikacje niewygodne dla komunistycznego reżimu są z niego usuwane. Wspomniany program dostępny był w chińskim App Store przez dwa miesiące.

Niezależnie od tego czy te zdarzenia są powiązane czy nie, Apple nie może sobie pozwolić na drażnienie Chin i musi grać według zasad ustalanych w Pekinie, a nie w Cupertino.

Jak każda firma, zarabia pieniądze, musi być więc silnie obecne na rynku chińskim. Pytanie tylko dokąd to wszystko doprowadzi.

Źródła: The Next Web, TUAW.