Test powerbanku BASEUS PicoGo AM61
Powerbanki wyposażone w indukcyjne złącze magnetyczne to wygodne rozwiązanie dla użytkowników iPhone’ów z MagSafe. Dzięki nim możemy jednocześnie korzystać z telefonu i ładować go bez żadnych dodatkowych kabli. Jeszcze kilka lat temu tego typu powerbanki były stosunkowo nieduże i miały niewielką pojemność. Teraz bez problemu znajdziemy podczepiane magnetycznie do iPhone’a powerbanki o pojemności nawet 10 tysięcy mAh. Taki powerbank testuję od miesiąca — to BASEUS PicoGo AM61.
Od razu zaznaczę, że nie jest to małe urządzenie — jego wymiary to około 13 × 66 × 102 mm — i stosunkowo ciężkie, ważące 211 gramów, a więc więcej niż iPhone 17 Pro i niemal tyle co iPhone 17 Pro Max. Trzeba o tym pamiętać, gdyż po podłączeniu do któregoś z tych największych modeli iPhone’ów całkowita grubość, ale przede wszystkim ciężar zestawu, będzie znacznie większy. Mnie osobiście to nie przeszkadza. W innym wypadku wybrałbym pewnie powerbank o mniejszych gabarytach, ale i mniejszej pojemności.
Sam powerbank BASEUS PicoGo AM61 ma klasyczną formę sztabki z mocnego tworzywa o satynowym wykończeniu. Testowałem model czarny, choć na moje oko ma on pod światło odcień nieco ciemnogranatowy. Na dolnej powierzchni umieszczono złącze magnetyczne. By nazywać je MagSafe, BASEUS musiałby wykupić certyfikat MFi od Apple, ale wiadomo przecież, że z myślą o iPhone’ach został ten powerbank w takie magnetyczne złącze wyposażony. Wspomnę jeszcze o obudowie. Po miesiącu intensywnego korzystania z tego powerbanku wygląda on nadal bardzo dobrze, choć pojawiło się na nim kilka mniejszych zarysowań widocznych pod światło. Z drugiej jednak strony to przecież tylko powerbank, a nie ekran telefonu. Najważniejsze dla mnie jest to, że samo tworzywo jest mocne, a wszystko razem dobrze spasowane.

Poza gniazdem USB-C posiada on także krótki kabel USB-C, chowany w specjalnej rynience na bocznej krawędzi. Można za jego pomocą ładować zarówno sam powerbank, jak i inne urządzenia. Na jednym z przeciwległych dłuższych boków umieszczono klasyczny wskaźnik naładowania złożony z czterech diod LED oraz pojedynczą diodę LED sygnalizującą pracę urządzenia.

Korzystając z kabla, powerbank BASEUS PicoGo AM61 może ładować z mocą do 45 watów. Można więc pokusić się o podładowanie nim nawet jakiegoś laptopa o mniejszym zapotrzebowaniu na energię, np. MacBooka Air. Szybkie ładowanie indukcyjne w standardzie Qi 2.2 odbywa się z mocą 25 watów. Powerbank może być z kolei ładowany z maksymalną mocą 30 watów. Pojemność 10 000 mAh teoretycznie wystarcza do dwukrotnego pełnego naładowania iPhone’a 17 Pro Max, ale raczej po kablu, bo w przypadku ładowania indukcyjnego straty energii są wciąż spore (i nie dotyczy to tylko tego powerbanku). Korzystając ze złącza magnetycznego, bez problemu naładowałem mojego iPhone’a 17 Pro Max od 1 do 100%, a sporo energii jeszcze w tym powerbanku zostało. Zarówno podczas ładowania urządzeń za pomocą tego powerbanku, jak i ładowania jego samego, nie nagrzewa się on specjalnie. W tym pierwszym przypadku ma to szczególne znaczenie, gdy przyczepi się go do iPhone’a i korzysta z telefonu.

Od miesiąca korzystam z tego powerbanku bardzo intensywnie. Moim zdaniem jest to urządzenie dla osób, które robią dużo zdjęć i kręcą sporo filmów, a obie aktywności cały czas mocno drenują baterie nawet najnowszych iPhone’ów. Jeśli więc szukacie urządzenia o dużej pojemności, które naładuje Waszego iPhone’a do pełna, zapewniając mu dodatkowe wiele godzin pracy i to bez potrzeby odkładania go gdzieś na bok, a jednocześnie nie przeszkadza Wam (tak jak mnie), że taki zestaw będzie znacznie cięższy i grubszy, to BASEUS PicoGo AM61 jest na pewno warty rozważenia. Jeśli zależy Wam tylko na doładowaniu iPhone’a pod koniec dnia, zanim podłączycie go do ładowania na noc, i nie zależy Wam aż tak bardzo na dużych pojemnościach, to wybrałbym jakiś nieco mniejszy model, np. opisywany przeze mnie kilka miesięcy temu BASEUS PicoGo 5000 mAh 20 W.
Powerbank BASEUS PicoGo AM61 dostępny jest w cenie około 200 zł.