AirPods 4 (wersja bez ANC)
Podczas wrześniowej konferencji Apple zaprezentowało m.in. nowe modele swoich podstawowych (czy też bazowych) słuchawek bezprzewodowych AirPods. AirPods 4 (bo tak oznaczone są nowe słuchawki) dostępne są w dwóch znacznie różniących się wersjach: bez aktywnej redukcji hałasu i z prostym etui pozbawionym funkcji ładowania indukcyjnego oraz głośnika pozwalającego na łatwe ich znalezienie przez aplikację Znajdź oraz wersję z aktywną redukcją hałasu i etui ładującym wyposażonym w te właśnie funkcje. Miałem okazję testować ten tańszy model, a więc absolutnie bazowy w całej linii słuchawek AirPods.
Klasyczny wygląd
Słuchawki AirPods, podobnie jak wcześniejsze modele przewodowe, zawsze były wyznacznikiem pewnego kanonu dla słuchawek dousznych. Ich biel, kształt były i są wzorcem dla innych producentów, którzy w swoich słuchawkach nawiązują do niego zarówno kolorem (biel), jak i kształtem. Trudno zatem spodziewać się rewolucji, skoro forma słuchawek jest właściwie idealna. Faktycznie AirPodsy nadal wyglądają równie wspaniale, jak lata temu, i co ważne – są wygodne i bardzo dobrze leżą w uchu u wylotu przewodu słuchowego. Od premiery pierwszego modelu podstawowe AirPodsy to słuchawki, których nie umieszcza się w wylocie wspomnianego kanału, nie mają więc nakładek silikonowych, a – tak jak wspomniałem – u jego wylotu. To oczywiście kwestia gustu oraz pewnego kompromisu (wszak takie rozwiązanie nie gwarantuje pełnego odcięcia od dźwięków otoczenia), ale mimo wszystko takie rozwiązanie jest dla mnie bardziej wygodne. Wspomnę jeszcze na koniec omawiania ich wyglądu, że słuchawki są oczywiście odporne na wodę i pył, spełniając standard IP54.
Sterowanie i obsługa
Dłuższe końcówki każdej słuchawki wykrywają nacisk i pozwalają na sterowanie odtwarzaniem. W zależności od tego, ile razy przyciśniemy końcówkę słuchawki, odtwarzanie jest wstrzymywane lub wznawiane, albo odtwarzany jest następny, bieżący od początku lub poprzedni utwór. Gesty służą też do odbierania i kończenia połączenia. Co ważne, słuchawki nie pozwalają na sterowanie natężeniem dźwięku. Tym steruje się bezpośrednio z iPhone'a, iPada lub Maca. Słuchawki są oczywiście przypisane do konta Apple. Wystarczy sparować je raz np. z iPhone'em, by potem automatycznie przełączały się pomiędzy różnymi urządzeniami. Słuchawki AirPods wstrzymują odtwarzanie po wyjęciu ich z uszu i wznawiają po ponownym ich włożeniu (jeśli oczywiście użytkownik nie wstrzymał sam ręcznie odtwarzania). Wspominałem wyżej, że etui ładujące pozbawione jest głośniczka pozwalającego na łatwiejszą jego lokalizację, słuchawki są jednak widoczne w aplikacji Znajdź i co ważne one same mogą wydawać dźwięk, jest on jednak znacznie cichszy od głośniczka w etui np. do słuchawek AirPods Pro.
Bateria i ładowanie
Wspomniane wyżej etui pozbawione jest dodatkowych funkcji, w tym ładowania indukcyjnego, dlatego jedyny sposób, by je naładować, to podłączenie ich kablem USB-C do ładowarki. Ładowanie, a także pełne naładowanie baterii w etui sygnalizowane jest diodą umieszczoną pod otwarciem wieczka. Podczas testów udało mi się uzyskać deklarowany przez Apple czas pracy wynoszący pięć godzin i to z aktywną funkcją dźwięku przestrzennego ze śledzeniem ruchów głowy.
Dźwięk przestrzenny
Słuchawki AirPods 4 w swojej podstawowej wersji wyposażone są w układ H2, dzięki któremu oferują dźwięk przestrzenny w opcji ze źródłem dźwięku poruszającym się wraz z głową użytkownika (określonym – moim zdaniem mylnie – jako statyczny) oraz ze śledzeniem ruchów głowy, gdzie źródło dźwięku pozostaje w tym samym miejscu (obracając głowę użytkownik będzie miał wrażenie, że źródło dźwięku pozostało w tym samym miejscu). Dźwięk przestrzenny przydaje się w filmach i grach, w Apple Music jest też już całkiem sporo muzyki, która została wyprodukowana z myślą o dźwięku przestrzennym.
Brzmienie
Choć to najtańszy i podstawowy model słuchawek AirPods, to – moim zdaniem – Apple nie poszło jednak na zbyt duże kompromisy w kwestii dźwięku. Jest on znakomity w całym zakresie pasma. Basy – mimo wszystko – są wyraziste i potrafią przyjemnie mruczeć (choć nie są tak głębokie, jak w AirPodsach Pro), nie zamulając przy tym średnicy. Instrumenty grające w środku pasma – gitary, instrumenty klawiszowe, wokale – są mięsiste i dynamiczne z dobrą separacją, górki z kolei są subtelne. Scena muzyczna generowana przez te słuchawki jest szeroka, choć niezbyt głęboka.
Jak zwykle testowałem słuchawki, słuchając przede wszystkim muzyki z moich ulubionych gatunków, a więc metal, rock, rock i metal progresywny, muzyka filmowa i elektroniczna oraz smooth jazz. Sprawdziły się w każdym z tych gatunków, zapewniając mi dużą dawkę przyjemności ze słuchania.
Jak już pisałem, AirPodsy w podstawowej wersji nie oferują systemu aktywnej redukcji hałasu, a ze względu na swoją konstrukcję (nie są to słuchawki dokanałowe) nie gwarantują też dużego odcięcia od dźwięków otoczenia, dlatego osobiście wolałem na nich słuchać muzyki nieco głośniej, nie musiałem ich jednak rozkręcać „na maksa”.
Czy warto?
Słuchawki AirPods 4 w swojej podstawowej wersji (bez ANC i etui z ładowaniem indukcyjnym) dostępne są w cenie 649 zł. To dość sporo i w tej cenie można znaleźć podobnie brzmiące i nieco lepiej wyposażone – bo z ANC i etui z ładowaniem indukcyjnym – słuchawki innych marek. Z drugiej jednak strony AirPods oferują to, czego produkty konkurencyjnych marek nie oferują – pełną integrację z ekosystemem Apple, a więc automatyczne przełączanie pomiędzy źródłami dźwięku (iPhone, iPad, Mac), lokalizację słuchawek w aplikacji Znajdź czy wsparcie dla dźwięku przestrzennego, a więc i utworów dostępnych w Apple Music. Są to więc słuchawki dla użytkowników takich jak ja, którzy właściwie w 100 procentach korzystają z usług i urządzeń firmy z Cupertino.