Czy jest polska Siri? Unia Europejska kontra Apple
W czerwcu, podczas keynote otwierającego tegoroczną konferencję WWDC, Apple zaprezentowało swój nowy produkt – sztuczną inteligencję nazwaną Inteligencją Apple, od angielskiego skrótu AI (artificial intelligence). Pojawiły się też oczywiście nowe systemy operacyjne i zaszyte w nich nowe, ekscytujące funkcje, jak choćby mirroring iPhone'a na Macu. Szybko jednak okazało się, że zarówno sztuczna inteligencja, jak i kilka innych funkcji, w tym wspomniany mirroring, nie będą dostępne na rynku Unii Europejskiej – przynajmniej czasowo. Powodem decyzji Apple ma być Akt o Rynkach Cyfrowych, który ma zmusić big techy – w tym Apple – uznane za tzw. strażników rynku, do przestrzegania zasad uczciwej konkurencji.
W sporze pomiędzy big techami a Unią Europejską jestem zdecydowanie po stronie Unii. Nie chodzi mi tutaj konkretnie o decyzję o niewdrażaniu (przynajmniej na razie) sztucznej inteligencji w produktach Apple sprzedawanych w Europie, ale szerzej o to, iż coraz bardziej big techy eksploatują nasz rynek. Wspomnieć tutaj można choćby o ostatnich protestach mediów, które bez odpowiednich zabezpieczeń ustawowych nie przetrwają konkurencji z tymi globalnymi technologicznymi gigantami. Z drugiej strony zdaję sobie sprawę, że Unia Europejska, a dokładnie jej urzędnicy, mają czasem tendencje do wprowadzania prawa, które bardziej szkodzi i irytuje niż pomaga (chciałbym zobaczyć tych wszystkich unijnych urzędników, ubranych w drogie garnitury i pijących jogurty pitne z plastikowych butelek - tak tak, chodzi mi o nakrętki). Mimo wszystko uważam, że w przypadku big techów ochrona rynku jest potrzebna.
To m.in. dzięki wspomnianemu Aktowi o Rynkach Cyfrowych użytkownicy w Unii Europejskiej, w tym i my w Polsce, mogą korzystać z alternatywnych sklepów z aplikacjami dla iOS (np. z Setapp Mobile), co jest moim zdaniem wymiernym efektem działania wspomnianego prawa. Apple musiało się na to zgodzić, inaczej właściwie musiałoby się wycofać z rynku smartfonów w Europie. Nie na wszystko jednak Apple musi się godzić i zamiast ulegać Unii, może po prostu nie wprowadzać pewnych produktów na dany rynek. I tak właśnie jest z decyzją Apple o nie wprowadzeniu w Unii Europejskiej swojej AI i wspomnianego już mirroringu iPhone'a. Nie są to funkcje na tyle krytyczne, by użytkownicy w Unii Europejskiej nie mogli się bez nich obejść. Co więcej, w przypadku AI (Apple Intelligence) będzie ona działać tylko na obecnie najnowszych iPhone'ach i tych, które zostaną zaprezentowane w przyszłości. Użytkownicy iPhone'ów 14 i starszych i tak z niej nie skorzystają, nawet jeśli mieszkają poza Unią Europejską (np. w USA czy Kanadzie). Apple mogło więc sobie pozwolić na tego typu decyzję i mogę ją zrozumieć, choć niekoniecznie muszę się z nią zgadzać.
Dziesięć lat temu w liście do użytkowników Tim Cook napisał bardzo prawdziwe i słuszne słowa: „Kilka lat temu użytkownicy usług internetowych zaczęli zdawać sobie sprawę, że gdy usługa online jest bezpłatna, to nie jesteś klientem. Jesteś produktem. Jednak w Apple uważamy, że świetne doświadczenie klienta nie powinno odbywać się kosztem prywatności”. Apple stoi więc twardo przy swoim zdaniu jeśli chodzi o prywatność i to ma być też jednym z argumentów za niewprowadzeniem niektórych nowych usług w Unii Europejskiej. Z drugiej jednak strony jesteśmy świadkami walki technologicznego giganta z równie gigantyczną instytucją czy ciałem... Unią Europejską. My użytkownicy stoimy pośrodku, a walka toczy się trochę nad naszymi głowami. I choć obie strony walczą teoretycznie w naszym imieniu, to już teraz dostajemy rykoszetem z obu stron.
Tak sobie jednak myślę (i ironizuję), że czym my, tutaj w Polsce, mamy się przejmować? Nasza chata z kraja, wsi spokojna wsi wesoła... po co nam sztuczna inteligencja od Apple, skoro dalej nie ma polskiej Siri, o czym przypomina działająca już od ponad dziesięciu lat strona założona przez Norberta – czyjestpolskasiri.pl.