Wczorajszy dzień był bez wątpienia ważny dla rubieży społecznościowej galaktyki, czyli Mastodona. Liczba zarejestrowanych użytkowników na sfederalizowanych instancjach tej usługi przekroczyła 10 milionów.

Miesiąc temu pisałem o tym, że w związku z nieodpowiedzialnymi i co gorsza trudnymi do przewidzenia działaniami Elona Muska jako właściciela Twittera, serwery Mastodona przeżywają istne oblężenie. Wiele osób przeniosło się z niemal całą swoją aktywnością w mediach społecznościowych do jego zdecentralizowanej alternatywy, czyli właśnie do Mastodona. Efekty tego widać, w postaci stałego wzrostu liczby jego użytkowników.

Dyskusje o Mastodonie, zwłaszcza krytyczne komentarze osób intensywnie korzystających z mediów społecznościowych, przypominają trochę czasy przed upowszechnieniem się komputerów Mac w naszym kraju, gdy na niemal każde napomknięcie o Macu pojawiała się odpowiedź w stylu „ale na to nie ma Gadu Gadu”. Nie było to do końca prawdą, bo usługa ta była dostępna przez inne aplikacje dla Maca (np. iChat), a ostatecznie Gadu Gadu udostępniło swojego klienta na Maca. Pamiętam, jak wiele stereotypów związanych z komputerami Mac było wciąż żywych jeszcze na przełomie pierwszej i drugiej dekady obecnego wieku. W pewnym stopniu podobnie jest właśnie z Mastodonem, gdzie stereotypem powtarzanym przez niektórych jak mantra, jest to, że na Mastodonie nikogo nie ma. Jak widać liczba jego użytkowników systematycznie wzrasta. Co więcej popularną coraz bardziej staje się praktyka stawiania własnych instancji Mastodona przez użytkowników. Przypominam, że własną instancję ma także MyApple.

Kupa Elona...

Działania Elona Muska w Twitterze przypominają tymczasem tzw. „małpę z brzytwą”. Ostatnio przywrócił on m.in. zablokowane wcześniej konta członków meksykańskiego kartelu narkotykowego z Sinaloa. Wyrzucił z kolei jednego z niepełnosprawnych inżynierów, wyszydził go publicznie, a ostatecznie przeprosił i przywrócił do pracy. Bana na Twitterze doczekała się także 165-letnia gazeta „Globe Gazette” ze stanu Iowa. Na tym nie koniec. Z serwisu uciekają reklamodawcy, a ceny i jakość reklam prezentowanych w tym serwisie spadają. Najnowszym posunięciem Muska jest infantylny żart w postaci dość wymownego, ale i głupiego, odcięcia się od komunikacji z mediami, a w szczególności reagowania na zapytania z ich strony. Pochwalił się on dzisiaj, że ustawił autoresponder dla adresu do kontaktów z prasą – press@twitter.com – tak, by odpowiadał jedynie ikoną przedstawiającą kupę.