Powerbank Green Cell PowerPay Ultra
Powerbanki wydają się tematem nudnym, bo przecież są to – można by rzec – szare konie pociągowe, których jedynym zdaniem jest zapewnienie dodatkowego źródła zasilania, jeśli potrzebujemy naładować smartfon, tablet, czy nawet laptopa, a nie mamy dostępu do sieci elektrycznej. Ta prozaiczne, wydawałoby się ich przeznaczenie, w obecnej dobie kryzysu energetycznego i wojny za naszą wschodnią granicą, czyni z powerbanków urządzenia pierwszej potrzeby. Czy jednak poza tą swoją podstawową funkcją mogą one po prostu być ładne i wygodne w użyciu. Polska marka Green Cell udowadnia – nie pierwszy już raz z resztą – że tak właśnie może być, tym razem za sprawą powerbanku PowerPlay Ultra.
PowerPlay Ultra to potężny powerbank, o pojemności 26800 mAh i sumarycznej mocy 128 W. To wystarczy do naładowania MacBooka Pro czy kilkukrotnego naładowania dowolnego modelu iPhone'a. Oczywiście ładować można wiele urządzeń jednocześnie Powerbank zapewnia bowiem dwa porty USB-C, jeden ładujący z mocą do 65 W, drugi ładujący z mocą do 27 W, oraz dwa porty USB-A z obsługą autorskiej technologii Ultra Charge z mocą do 18 W. Wszystkie porty znajdują się standardowo na bocznej ścianie urządzenia. W ostatnim miesiącu powerbank PowerPlay Ultra ładował m.in. mojego MacBooka Pro 16" (Intel), iPhone'a 12 Pro Max czy iPada Pro 12,9" Oczywiście ładował także iPhone'y i MacBooki moich bliskich.
Wspomnieć jeszcze wypada, że jeden z portów USB-C to także port służący do ładowania samego powerbanku z mocą do 60 W. Ładowarką do MacBooka Pro mogłem naładować go do pełna w około 3,5 godziny. Dzięki funkcji Pass-Through powerPlay Ultra może śmiało działać także jako hub do ładowania do trzech urządzeń, podłączony do właściwiej ładowarki sieciowej. Można więc zostawić podłączone do niego urządzenia. Po ich naładowaniu powerbank sam uzupełni energię w swojej baterii. Jest on też oczywiście wyposażony w zabezpieczenia przed przegraniem, przeładowaniem oraz – co ważne – przed głębokim rozładowaniem.
Jego pojemność, dostępne porty to właściwie najważniejsze informacje, ale trudno przejść obojętnie nad tym jak ten powerbank wygląda, z czego jest wykonany i jak jakość oferuje. Tutaj po prostu „nie ma lipy”. Wszystko jest najwyższej jakości i to z dbałością o drobne nawet szczegóły. Zaprojektowany i produkowany w Polsce powerbank GreenCell PowerPlay Ultra śmiało może konkurować pod względem designu, jakości wykonania i użytych materiałów z produktami Apple.
Na początek wspomnieć wypada, że PowerPlay Ultra ma spore rozmiary (186,1 x 80,9 x 22,6 mm) i swoje też waży (590 gramów). Jest to więc powerbank, którego miejsce jest w torbie lub plecaku razem z laptopem czy tabletem, a nie w kieszeni spodni.
Urządzenie posiada atrakcyjną wizualnie aluminiową obudowę w kolorze grafitowym o satynowym wykończeniu. Ma formę duże sztabki o przekroju równoległoboku, dzięki czemu lepiej leży w dłoni. Uwagę zwraca biegnący skośnie ledowy wskaźnik ładowania, jest on aktywowany za pomocą podwójnego stuknięcia w obudowę urządzenia, dzięki wbudowanemu akcelerometrowi. Ten ostatni dobrze rozpoznaje stuknięcia, jeśli powerbank trzymany jest w dłoni. Trochę gorzej radzi sobie wtedy, gdy powerbank leży na biurku – czasem musiałem stuknąć więcej niż dwa razy by wskaźnik naładowania aktywował się. Pełne podświetlenie wskazuje na 100% naładowania, podświetlenie połowy wskaźnika to 50%. Co ważne wskaźnik podświetlany jest płynnie, do odpowiedniej długości, tak, że łatwo odczytać z niego ile jeszcze energii pozostało w baterii.
Powerbank GreenCell PowerPlay Ultra to świetne rozwiązanie dla użytkowników nie tylko laptopów, smartfonów i tabletów, czyli ludzi, którzy podobnie jak ja często pracują w różnych miejscach i potrzebują backupu w postaci dodatkowego źródła energii. Dzięki funkcji pass-through może on zastąpić np. hub do ładowania wielu urządzeń, a więc zredukować liczbę gadżetów, które bierzemy ze sobą do plecaka.
PowerPlay Ultra to także bardzo dobra odpowiedź na obecne problemy w dobie kryzysu energetycznego. Opisywany przeze mnie power bank trafił z pomocą humanitarną do Ukrainy, gdzie zapewnia dodatkowe źródło energii dla laptopa i smartfona, w czasie częstych blackoutów.
Jedyna jego wadą, jeśli już miałbym się do czegoś przyczepić, jest jego cena, wynosząca obecnie 699 zł. Mam jednak świadomość, że wynika ona m.in. właśnie z problemów z jakimi borykamy się obecnie, kryzysem ekonomicznym, energetycznym i wojną za naszą wschodnią granicą.