Monitory Philipsa od dawna goszczą na moim biurku, staram się na bieżąco testować kolejne konstrukcje. Ostatnio przez kilka tygodni miałem okazję testować monitor Philips S Line 243S1 wyposażony w złącze dokujące USB-C.

Pod względem wizualny monitory Philipsa nie różnią się zbytnio od siebie, a ich minimalistyczny design jest łatwo rozpoznawalny, m.in. za sprawą bardzo wygodnej, masywnej nodze z szeroką i równie masywną obrotową stopką, pozwalającej na wygodne ustawienie monitora, a nawet obrócenie go do pionu.

Sam monitor posiada obudowę z – typowego dla tego typu urządzeń Philipsa – czarnego, mocnego tworzywa. Listwa ramki pod ekranem ma charakterystyczne wykończenie imitujące szczotkowane aluminium. Tak, jak w innych monitorach tej marki, tak i w modelu S Line 243S1 przyciski sterowania umieszczono pod dolną krawędzią po prawej stronie. Opisy przycisków znalazły się na wspomnianej listwie dolnej ramki, pod ekranem.

Monitor wyposażony jest w 24-calowy panel LCD w technologii IPS o rozdzielczości 1920 x 1080 pikseli (Full HD) przy 75 Hz. Gęstość pikseli wynosi 93 PPI. Ekran posiada typową jasność dla podobnych konstrukcji Philipsa, na poziomie 250 cd/m2. Mógłby być trochę jaśniejszy, ale w tym przedziale cenowym moim zdaniem nie ma co narzekać. Czas reakcji, wynoszący 4 ms, i kontrast 1000:1, jest także taki sam jak w przynajmniej kilku innych monitorach Philipsa, np. w opisywanym przeze mnie w ubiegłym roku modelu 243B1j. Tak samo jak w przypadku tamtego monitora ekran w modelu Philips S Line 243S1 wyświetla 16,7 milionów kolorów (sRGB 107%, NTSCE 91%) i zapewnia szerokie kąty widzenia, wynoszące 178° w pionie i poziomie. Są też wszystkie – znane z monitorów Philipsa – funkcje redukcji migotania tryb LowBlue czy EasyRead oraz funkcje poprawy obrazu SmartImage.

Złącze dokujące USB-C z funkcją PowerDelivery pozwala na ładowanie podłączonego laptopa (np. MacBooka) i daje dostęp do wbudowanego HUB-a. Monitor wyposażony jest w cztery porty USB-A 3.2 (jeden z funkcją szybkiego ładowania) oraz port Ethernet. Dzięki temu wszystkie dodatkowe peryferia możemy podłączyć na stałe do monitora zamiast podłączać je za pomocą dodatkowych przejściówek do MacBooka.

Monitor wyposażony jest także w port DisplayPort 1.2, wyjście DisplayPort (do podłączenia szeregowego dwóch monitorów) port HDMI 1.4 oraz wyjście audio.

Są także głośniki stereo, takie same, jak w innych monitorach Philipsa, które po prostu są. Tak, jak w przypadku innych monitorów (nie tylko Philipsa) traktuję je jednak jako swego rodzaju żelazny backup, na wypadek, gdy innych głośników nie znajdziemy w pobliżu. Jakość generowanego przez nie dźwięku jest daleka od doskonałości.

Philips S Line 243S1 to, podobnie, jak opisywany przeze mnie kilka miesięcy temu model 243B1, świetna propozycja dla wszystkich, którym zależy na bardzo dobrej jakości obrazu, ładowaniu komputera z monitora prze USB-C, a przy tym, nie mają za dużo miejsca na biurku na postawienie monitora z ekranem o większej przekątnej. To świetna propozycja zarówno do biura, jak i domu. Monitor można kupić w cenie około 1400 zł.