Odkąd pamiętam, miałem problem z drukarkami. W atramentowych zawsze wysychał mi tusz, zatykały się głowice. W popularnych laserówkach zaś wymiana czterech tonerów kosztuje zazwyczaj drożej niż nowa drukarka. No nie da się drukarek polubić.

Skończyło się na tym, że przez kilka ostatnich lat obchodziłem się bez nich, a w krytycznych sytuacjach posiłkowałem się jakimś wielkim kombajnem w biurze lub zabytkowymi Apple LaserWriter z Muzeum Apple. Tak, one ciągle działają nawet z najnowszymi Macami.

Wszystko było dobrze do marca 2020, kiedy nagle zaczęliśmy pracować z domu. Co gorsza, z domu uczyły się nasze dzieci. Nagle drukarka okazała się być koniecznością. Karty pracy, zadania domowe, wszystko to codziennie wymagało drukowania wielu stron. Znów trzeba było sobie przypomnieć, jakim złem jest drukarka. Przywiozłem do domu starą, ale małą i sprawną laserówkę HP 1022n, działała świetnie. Niestety nowy toner kosztował więcej niż sama drukarka, a i ona drukowała tylko na czarno-biało. Mnie wystarczyło, ale mój Maks potrzebował „koloru”., czyli „atramentu”. To zaś znaczyło powrót do koszmarów z przeszłości.

Na szczęście „świat poszedł do przodu, pojawiły się komputery, amfetamina, samoloty” i coraz lepsze drukarki atramentowe oraz zupełnie nowe systemy korzystania z nich. W przeszłości byliśmy przyzwyczajeni do płacenia za konkretną rzecz. Płaciliśmy za film DVD, za pytę CD, za samochód, teraz płacimy za subskrypcję Netflixa, za Apple Music, czy skorzystanie z carsharingowego Traficara. Nasz świat zmienił się z modelu nabywczego na model subskrypcyjny. Taki model opłaca się każdemu. Sprzedawca ma stały i dobrze szacowany dochód, a nabywca stały i pewny koszt.

Czy można go zastosować do wydruku? Duże firmy znają go od jakiegoś czasu. Płacimy zryczałtowaną opłatę za każdą kartkę wydruku. IT guys w firmie dbają o to, by zawsze sprawdzić licznik w drukarce i na czas zamówić dostawę toneru. Model może i wygodny, ale do niedawna nie do zrealizowania dla zwykłego, domowego użytkownika.

Aż do czasu, gdy cały na kolorowo wszedł HP z programem... no nie inaczej... subskrypcji tuszu Instant Ink.

Instant Ink to taki nasz domowy concierge od wydruków, taki firmowy IT guy, który dba, aby zawsze drukarka była sprawna i gotowa do każdego zadania. Ta gotowość jest ważna dla każdego, a najlepiej wiedzą o tym rodzice, których dziecko w niedzielę o 21:00 mówi, że musi mieć na poniedziałek gotową pracę na zdalną plastykę :)

Do wyboru są następujące pakiety:
* 15 str./mies. za 4,99 PLN
* 50 str./mies. za 15,99 PLN
* 100 str./mies. za 25,99 PLN
* 300 str./mies za 61,99 PLN
* wersja dla firm 700 str./mies. za 129,99 PLN

Na szczęście abonamenty nie przypominają tych od operatorów komórkowych, w każdej chwili możemy zmienić go na wyższy, niższy lub całkowicie skasować. Generalnie korzystanie z Instant Ink może nas kosztować nawet 70% mniej niż tradycyjne kupowanie tuszy.

Co otrzymujemy w zamian - tusz, automatyczną dostawę i recykling. I nie musimy robić nic sami! Po założeniu konta HP i wybraniu pakietu drukarka sama podpowiada jaki pakiet powinniśmy wybrać, na podstawie naszego zużycia na pakiecie startowym. My zaś będziemy otrzymywali tusz do domu, zanim skończy się nam obecnie zainstalowany w drukarce. Nic prostszego i łatwiejszego nie da się wymyślić. To prawie tak samo dobre jak lodówka, która sama zadba o to, aby w środku była zawsze zimna puszka ulubionego napoju energetycznego. Jeśli w danym miesiącu nie wykorzystamy naszego limitu stron, zostaną one dodane do naszego konta jako nadwyżka. Zresztą tak samo łatwo się do programu zapisać, zrobimy to w aplikacji HP Smart na naszym telefonie.

Tutaj chciałem napisać, do jakich modeli możemy kupić subskrypcję HP Instant Ink, ale wybaczcie, gdyż jest ich aż 87 w chwili obecnej! Ja do testów dostałem model OfficeJet Pro 9010 Series. To model przeznaczony do użytku w domu i w małym biurze. Jako plan subskrypcyjny wybrałem, zalecamy do domu 100 str./mies. za 25,99 PLN.

Subskrypcja tuszu "instant ink" może być częścią większego programu HP+. Dostajemy ją wtedy na pół roku bezpłatnie, a oprócz niej będziemy mieli dodatkowy 1 rok gwarancji producenta na zakupione urządzenie, recykling pustych pojemników na tusz, dodatkowe funkcje aplikacji HP Smart, w tym dostęp do chmury danych oraz fajny bonus – gwarancję, że za wydrukowane strony producent zasadzi drzewa w ramach programu Forest First. Więcej o HP+ napiszemy przy innej okazji.

Sama drukarka jest mega przyjazna użytkownikom sprzętów Apple. Obsługuje AirPrint, można więc drukować z iPhone, czy iPada, na którym większość lekcji zdalnych miał – mam nadzieję, że miał –  mój syn. Oczywiści drukarka ta jest bezprzewodowa i z naszą siecią Wi-Fi łączy się nawet w paśmie 5Ghz. Samego podłączenia możemy dokonać za pomocą aplikacji HP Smart w telefonie, która skomunikuje się z drukarką za pomocą Bluetooth.

Wszystko jest bardzo proste i intuicyjne. Drukarka ma też dotykowy wyświetlacz, który pomaga w obsłudze. OfficeJet Pro 9010 jest urządzeniem wielofunkcyjnym, ma też skaner i podajnik. Możemy więc kopiować bezpośrednio z niej nasze dokumenty, skanować na maila czy do chmury, ale też dzięki HP+ faksować je przez sieć.

Na koniec kilka cyferek dotyczących samej drukarki:

  • Szybkość druku w kolorze do 18 str./min
  • Szybkość druku w mono do 22 str./min
  • Podajnik papieru 250 arkuszy

To chyba najważniejsze, oprócz ceny oczywiście - około 900 zł.

HP OfficeJet Pro 9010 Series z pakietem HP+ rozwiązała więcej moich problemów, niż miałem nadzieję rozwiązać. Po chwili z nią i tą usługą czujemy, że to drukarkowy ekwiwalent ciepłej wody w kranie.