Wraz z początkiem tego roku wystartował w App Store nowy program wsparcia dla małych deweloperów, pozwalający im na korzystanie z niższych prowizji od sprzedaży we wspomnianym sklepie, wynoszących 15% zamiast 30%. Pomysł ten spotkał się z bardzo pozytywnym przyjęciem. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że w tym projekcie tak naprawdę nie chodziło wcale o pomoc deweloperom.

Brak wiary w szczerość intencji Apple wynika głównie z okoliczności, w jakich zapowiedziany został wspomniany program wsparcia. Rok 2020 był dla tej firmy dość problematycznym okresem i to nie tylko ze względu na pandemię COVID-19. Zarówno Unia Europejska, jak i Stany Zjednoczone postanowiły wreszcie zareagować na pojawiające się od lat zarzuty, według których Apple prowadzi sklep App Store w sposób szkodliwy dla konkurencji i konsumentów. W obu przypadkach badające sprawę komisje antymonopolowe orzekły, że problem ten rzeczywiście istnieje, a rozwiązanie go może wymagać wprowadzenia nowych regulacji prawnych. Niektórzy deweloperzy postanowili jednak nie czekać na działania władz i spróbować na własną rękę zmusić Apple do wprowadzenia zmian w App Store. Prym wiodło w tym Epic Games, które w sierpniu rozpoczęło sądowo-medialną batalię, mającą nie tylko doprowadzić do zmiany regulaminu sklepu, ale też przekonać opinię publiczną, że działania Apple są szkodliwe zarówno dla deweloperów, jak i klientów.

Mimo iż oficjalnym powodem wprowadzenia wspomnianego wcześniej programu wsparcia był kryzys gospodarczy wywołany pandemią, widać było wyraźnie, iż w rzeczywistości jest on odpowiedzią na wspomniane wcześniej problemy, mającą pomóc Apple odbudować nadszarpnięty wizerunek i załagodzić wymykający się spod kontroli konflikt z przedstawicielami władzy i deweloperami. Jako że ci ostatni w przeszłości wielokrotnie domagali się obniżki prowizji, zawsze spotykając się z odmową, nagłe i nieoczekiwane spełnienie tych żądań zostało odebrane przez wiele osób jako symbol ich wielkiej, długo wyczekiwanej wygranej. W rzeczywistości jednak program wsparcia był ze strony Apple sprytnym i wyrachowanym ruchem, na którym firma ta zyskała więcej niż straciła.

Machiavelli byłby dumny

Regulamin programu zakłada, że z obniżki prowizji mogą skorzystać wszyscy deweloperzy zarabiający w App Store mniej niż milion dolarów rocznie. Do tego grona zalicza się aż 98% publikujących tam osób i firm. Apple może więc śmiało chwalić się tym, że obniżyło prowizję dla prawie wszystkich współpracujących z nimi deweloperów, co też zresztą czyni, przedstawiając program wsparcia, gdzie tylko się da, jako prawdziwą rewolucję w sposobie funkcjonowania App Store. I rzeczywiście, dla większości deweloperów obniżka prowizji z 30% na 15% będzie bardzo zauważalną zmianą, przekładającą się na wzrost ich dochodów i opłacalność biznesu. Okazuje się jednak, że samo Apple pod względem finansowym nie odczuje zbyt mocno skutków własnej szczodrości. Według obliczeń firmy analitycznej Sensor Tower, specjalizującej się w badaniu rynku gier i aplikacji na urządzenia mobilne, program wsparcia zmniejszy zarobki Apple z prowizji o zaledwie 2,7%. Okazuje się bowiem, że to właśnie te pozostałe 2% deweloperów niekwalifikujących się do obniżki prowizji generuje prawie całe przychody App Store.

David Heinemeier Hansson, współtwórca aplikacji Basecamp i Hey, będący jednym z głośniejszych krytyków App Store, skomentował wprowadzenie programu wsparcia, mówiąc, że Machiavelli byłby dumny z działań Apple, które sprowadzają się do podzielenia przeciwników poprzez rzucenie części z nich niewielkiej jałmużny. Obniżka prowizji rzeczywiście może zniechęcić wielu mniejszych deweloperów do wspierania gigantów w walce z Apple, jednak nie jest to jedyna, ani nawet najważniejsza korzyść z wprowadzenia programu wsparcia. Jeszcze większe znaczenie ma wpływ całego tego przedsięwzięcia na wizerunek obu stron konfliktu. Tim Sweeney z Epic Games, który w ostatnich miesiącach wyrósł na nieformalnego lidera deweloperów walczących z Apple, nieustannie podkreśla, że walczy o lepsze warunki nie dla siebie, ale dla małych firm, które najmocniej odczuwają wysokie prowizje i inne niedogodności wynikające ze sposobu funkcjonowania App Store. Obniżenie prowizji o połowę dla 98% deweloperów wytrąciło mu ten argument z ręki i sprawiło, że kontynuując swoją walkę z Apple, Sweeney i jego poplecznicy wychodzą na dwulicowych chciwców, którzy tak naprawdę od początku kierowali się wyłącznie własnymi interesami. Tymczasem przedstawiciele Apple, gdy kolejny raz przyjdzie im stanąć przed komisją antymonopolową, sądem czy dziennikarzami, mogą z czystym sumieniem powiedzieć „przecież spełniliśmy ich żądania i obniżyliśmy prowizję!”.

Problem w tym, iż niezależnie jakie pobudki rzeczywiście kierują Sweeneyem, niektóre jego zastrzeżenia dotyczące funkcjonowania App Store są całkiem słuszne. Wysokość prowizji to tylko wierzchołek góry lodowej, a program wsparcia nie tylko nie robi nic, by rozwiązać te głębsze i mniej widoczne problemy sklepu, ale wręcz odwraca od nich uwagę. Obniżka prowizji nie ochroni deweloperów przed tzw. sherlockingiem, czyli stosowanym zatrważająco często przez Apple manewrem polegającym na kopiowaniu funkcjonalności popularnych aplikacji i wykorzystywaniu pełnej kontroli nad App Store do „zmiażdżenia” autorów pierwowzoru. Nie powstrzyma Apple przed rzucaniem kłód pod nogi konkurencji mogącej zaszkodzić takim usługom jak Apple Arcade czy Apple Music. Nie zniesie też licznych, często absurdalnych ograniczeń i wymagań, narzucanych deweloperom w imię „bezpieczeństwa i wygody użytkownika”. Pomimo niższych prowizji deweloperzy mają więc nadal o co walczyć, jednak, jak już wcześniej wspomniałem, teraz będzie im znacznie trudniej osiągnąć swoje cele, gdyż wiele osób (w tym być może także przedstawiciele instytucji mających chronić konkurencję) uzna, że dostali już od Apple wystarczająco dużo i powinni się tym cieszyć, a nie żądać więcej.

Google robi to lepiej…

Na domiar złego sam program wsparcia ma pewne poważne mankamenty, które równie dobrze mogą być wynikiem błędów i nieprzemyślanych decyzji, jak i celowych działań Apple. Zacznijmy od tego, że jako iż oficjalnie powodem wprowadzenia go był kryzys gospodarczy wywołany przez pandemię COVID-19, nic nie stoi na przeszkodzie, by Apple zakończyło jego działanie gdy uzna, że kryzys dobiegł końca. Bardzo prawdopodobne, że dziwnym trafem skończy się on zaraz po tym, jak Apple zakończy już wszystkie sądowe spory dotyczące App Store, a komisje antymonopolowe i media przestaną interesować się tym sklepem.

Kolejnym problemem jest sposób kwalifikowania deweloperów do programu. Obniżenie prowizji dla każdego z rocznymi dochodami poniżej miliona dolarów ładnie wygląda na papierze i przemawia do wyobraźni opinii publicznej, tworząc jasny i wyraźny podział na dobrych małych deweloperów, których trzeba chronić, i pazernych milionerów, którym zależy tylko na pieniądzach. Uzależnianie wysokości prowizji od zarobków w roku poprzednim stwarza jednak problemy, których można było z łatwością uniknąć, formułując zasady inaczej. W swojej obecnej postaci program wsparcia może prowadzić do kuriozalnych sytuacji, w których wzrost zarobków może działać na niekorzyść deweloperów. Trzeba bowiem mieć na uwadze, że po przekroczeniu miliona dolarów przychodu w danym roku prowizja natychmiast automatycznie podskakuje z powrotem do 30%, ale gdy roczne zarobki spadną znów poniżej miliona, to o obniżenie jej można ubiegać się dopiero w roku następnym. Deweloper, który zbliża się do wyznaczonej przez Apple granicy, ale jej nie przekracza, może więc ostatecznie zarabiać więcej niż deweloper, któremu udało się nieznacznie przekroczyć próg miliona dolarów.

O tym, że można było zorganizować to wszystko lepiej, świadczy chociażby podobne rozwiązanie wprowadzone przez Google w sklepie Google Play. Tam zamiast bawić się w tworzenie podziałów i programy wsparcia wymagające spełniania określonych wymagań, wprowadzono po prostu niższe prowizje dla wszystkich od pierwszego miliona dolarów zarobionego w danym roku. Takie rozwiązanie jest prostsze, bardziej eleganckie i nie stwarza takich problemów i dziwnych sytuacji jak pomysł Apple.

Podsumowanie

Program wsparcia bez wątpienia pomoże wielu osobom i firmom tworzącym aplikacje dla iOS, jednak nie należy traktować go jako magicznego remedium na wszystkie problemy App Store. W błędzie są też ci, którzy postrzegają obniżkę prowizji jako symbol zwycięstwa deweloperów nad Apple. W rzeczywistości jest to po prostu sprytny i przemyślany ruch Apple w grze o zachowanie pełnej kontroli nad rynkiem aplikacji dla iOS. Trzeba przyznać, że firma z Cupertino tym posunięciem naprawdę pięknie wymanewrowała swoich przeciwników. Pytanie tylko, czy jej ewentualne zwycięstwo w tym sporze będzie korzystne dla nas - użytkowników.

Artykuł pierwotnie ukazał się w MyApple Magazynie nr 2/2021

Pobierz MyApple Magazyn nr 2/2021