Monitor Philips E Line 288E2
Monitory 4K masowo wchodzą pod strzechy, a to za sprawą stosunkowo niedrogich urządzeń tego typu dostępnych na rynku w cenie około 1,5 tysiąca złotych. Oczywiście niższa cena to efekt pewnego kompromisu. Jak to jest w przypadku monitora Philips E Line 288E2?
To co na zewnątrz
E Line to linia tańszych, śmiało można powiedzieć budżetowych monitorów Philipsa. Różnicę pomiędzy serią E Line i B Line widać na pierwszy rzut oka. Monitory B Line mają bardziej stylowe wykończenie. W serii B Line zadbano troche bardziej o szczegóły (np. dolna ramka z charakterystyczną fakturą). Te droższe monitory mają też świetną masywną nogę z dużą stopką. Pozwala ona na wygodną regulację pozycji monitora w pionie, poziomie, a nawet obracanie go o 90°. Z kolei monitory serii E Line, w tym opisywany 288E2 posiada obudowę z czarnego niczym się nie wyróżniającego plastiku i ładną, choć pozbawioną regulacji nóżkę. Jeśli użytkownik będzie chciał go podnieść wyżej, będzie musiał coś pod nią podłożyć. Przyznam, że to właśnie tej dużej i masywnej nogi, która jest znakiem rozpoznawczym monitorów Philipsa z serii B Line, najbardziej brakuje mi w tym monitorze. Generalnie Philips E Line 288E2 prezentuje się poprawnie i będzie wyglądał dobrze na każdym biurku. Konstrukcja jest też solida, podczas wypakowywania z pudełka, ustawianiu na biurku nic nie trzeszczało.
Porty
Drugim, a właściwie pierwszym najważniejszym kompromisem, na jaki zdecydował się pójść Philips wypuszczając na rynek stosunkowo niedrogi monitor 4K, to dostępność portów, a raczej brak, tego, który cieszy się coraz większą popularnością, czyli USB-C Power Delivery. Nie znajdziemy go w monitorze Philips E Line 288E2. Do dyspozycji mamy tylko dwa porty wideo: HDMI i Display Port. Nie znajdziemy w nim także portu Display Port Out, do podłączania szeregowego dwóch monitorów. Do monitora możemy podłączyć maksymalnie dwa źródła obrazu. Na plus wspomnieć wypada, że oferuje on tryb multi view, choć przy tej wielkości ekranu nie wydaje mi się, by był on często używany.
Do dyspozycji użytkownika jest także czteroportowy hub USB-A, co oferuje wiele monitorów Philipsa. Aby z niego korzystać, musimy jednak monitor spiąć z komputerem nie jednym, a dwoma kablami.
Jest także gniazdo słuchawek i wejście PC Audio. Monitor ma oczywiście głośniki, ale jedyne co mogę o nich dobrego napisać, to to że są. Nie spotkałem jeszcze monitora biurowego, którego głośniki nadawałby się do czegoś więcej, niż odtwarzania dźwięków systemowych.
USB-C kontra MacBook Pro 16"
Czy brak portu USB-C PD jest jakimś szczególnym problemem? To zależy. Pozwolę sobie tutaj na krótką dygresję. Sam bowiem posiadam monitor z tym portem, ale podłączam mojego MacBooka Pro przez przejściówkę Display Port, a ładuję go normalnie zasilaczem. Dlaczego? Wszystko przez Apple. Firma krótko po wypuszczeniu macOS Big Sur popsuła wsparcie dla wielu monitorów USB-C, w tym mojego. I tak przez ostatnie miesiące mój MacBook Pro 16" wysyłał do monitora obraz przez port USB-C Thunderbolt z częstotliwością 20 Hz! Ostatnia aktualizacja Big Sur naprawiła ten problem, ale dalej przez USB-C uzyskuję jedynie 75 Hz, podczas gdy przez Display Port uzyskuję 100 Hz. Co gorsza, przy podłączonym monitorze przez USB-C Thunderbolt wiatraki cały czas są słyszalne, komputer wyraźnie nie radzi sobie dobrze z tym połączeniem, podczas gdy przy korzystaniu z przejściówki i kabla Display Port wszystko jest OK, a mój MacBook Pro 16" pracuje cicho. Podejrzewam, że nie jest to problem wszystkich użytkowników MacBooków Pro czy MacBooków Air, a przede wszystkim tych modeli z dodatkową kartą graficzną AMD. Display Port w moim przypadku jest wciąż najlepszym rozwiązaniem.
Wracając zatem do tematu monitora Philips E Line 288E2, uważam, że niektórzy użytkownicy komputerów Macnie odczują braku USB-C PD, choć oczywiście pamiętać należy, że jest to efekt cięcia kosztów, a nie tego, że Apple ma z wciąż z tym portem, a raczej z układem dwóch kart graficznych w MacBookach Pro, pewne problemy.
Wyświetlacz
Philips E Line 288E2 to monitor o niewielkich rozmiarach ekranu. Jego przekątna liczy jedynie 28 cali. To oczywiście mało i znowu można uznać to za pewien kompromis, ale znam wielu użytkowników (jest taki nawet u mnie w domu), którzy nie potrzebują niczego większego, bo zwyczajnie nie mają na nic większego miejsca na biurku. Dlatego Philips E Line 288E2 to świetne rozwiązanie dla osób, które chcą mieć rozdzielczość 4K, ale by monitor nie zajmował przesadnie dużo miejsca.
W Philips E Line 288E2 zastosowano 8-bitowy ekran IPS. 28 cali i rozdzielczość 4K daje całkiem sporą gęstość, bo aż 157 PPI, dzięki temu obraz jest bardzo wyraźny i szczegółowy. Mógłby być jednak trochę jaśniejszy. Sam Philips podaje, że opisywany monitor oferuje jedynie 300 cd / m2.
Dla kogo
Moim zdaniem jest to świetny monitor do biura, wszędzie tam, gdzie dobrze mieć ostry i wyraźny obraz 4K w dobrej cenie. Jest więc to monitor uniwersalny do pracy biurowej, przeglądania sieci, programowania, a także oglądania filmów czy nawet okazjonalnego grania (choć oczywiście nie jest to monitor gamingowy).
Monitor Philips E line 288E2 dostępny jest w cenie około 1500 zł.
Zdjęcia: Philips