Apple już niedługo wprowadzi w iOS nowe zabezpieczenia prywatności, informujące użytkowników o elementach śledzących w aplikacjach i pozwalające je łatwo wyłączyć. Firma Facebook, dla której te zmiany są bardzo niekorzystne, od kilku miesięcy organizuje różne kampanie medialne, mające przekonać opinię publiczną, że nowe zabezpieczenia tak naprawdę przyniosą więcej szkody niż pożytku, bo będą szkodliwe dla gospodarki. Serwis CNBC poprosił jej byłych pracowników o wyjaśnienie, dlaczego tak bardzo boi się ona tych zmian.

Jak twierdzą byli pracownicy Facebooka, główny problem polega na tym, iż blokowanie śledzenia w aplikacjach może znacznie utrudnić mierzenie skuteczności reklam. Obecnie działa to tak, że jeśli podczas przeglądania Facebooka wyświetli nam się reklama jakiegoś produktu i ją zignorujemy, ale później sami znajdziemy ten produkt w sieci i go kupimy, dzięki możliwości śledzenia aktywności użytkownika i identyfikowania go Facebook i reklamodawcy mogą potwierdzić, że reklama była jednak skuteczna, bo mimo iż pominęliśmy ją za pierwszym razem ostatecznie skłoniła nas do zakupu. Jeśli jednak użytkownicy zaczną blokować śledzenie, nie będzie już możliwości mierzenia skuteczności reklam w taki sposób. To z kolei może zniechęcić reklamodawców do korzystania z usług Facebooka i zastąpienia ich innymi, pewniejszymi formami reklamy.

Blokowanie śledzenia utrudni też oczywiście dopasowywanie reklam spersonalizowanych do zainteresowań użytkowników. W przypadku Facebooka problem ten jest o tyle dotkliwy, iż dotyczy nie tylko aplikacji należących do tej firmy, ale też obsługiwanej przez nią sieci reklamowej Audience Network, wykorzystującej dane gromadzone m.in. przez serwisy społecznościowe Facebook i Instagram do serwowania reklam spersonalizowanych w aplikacjach firm trzecich. Szacuje się, że jej dochody mogą spaść nawet o 50%.

Byli pracownicy Facebooka skomentowali też organizowane przez tę firmę kampanie medialne, głoszące że nowe zabezpieczenia prywatności w iOS będą szkodliwe dla gospodarki podnoszącej się z kryzysu wywołanego pandemią COVID-19, gdyż utrudnią małym firmom docieranie do klientów za pośrednictwem wspomnianych już reklam spersonalizowanych. Twierdzą oni, że Facebook nigdy nie liczył na to, iż rzeczywiście uda im się w jakikolwiek sposób wpłynąć na Apple i zapobiec zmianom. Cała kampania miała więc raczej na celu ocieplenie mocno nadszarpniętego w ostatnich latach wizerunku firmy, poprzez pokazanie, że dba ona o małe lokalne biznesy, oraz zaszczepienie w świadomości odbiorców skojarzenia, że zgadzanie się na śledzenie jest dobre. Zaznaczyli też, że przedstawiona w niej teza jest nieprawdziwa.

W rzeczywistości większość małych firm nie odczuje zbyt mocno zmian wywołanych nowymi zabezpieczeniami. Wykupywane przez nie kampanie reklamowe przeważnie opierają się bowiem na bardzo prostych wytycznych, które nie wymagają zaawansowanego śledzenia użytkowników. Przykładowo - małe lokalne kawiarnie zwykle chcą po prostu skierować swoje reklamy do osób z konkretnej grupy wiekowej mieszkających w określonym miejscu. Dane tego typu większość użytkowników udostępnia Facebookowi samodzielnie, więc blokowanie śledzenia nic w tym wypadku nie zmieni. Nowa zabezpieczenia zaszkodzą za to dużym firmom organizującym szerzej zakrojone i bardziej wyrafinowane kampanie.

Źródło: CNBC