8 grudnia Apple wprowadziło w App Store tak zwane „etykiety prywatności" - oznaczenia umieszczane w opisie aplikacji wyraźnie informujące o tym, jakie dane na temat użytkownika są przez nie zbierane. Niestety, okazuje się, że nie zawsze pokazują one prawdziwe informacje.

„Etykiety prywatności" tworzone są na podstawie informacji podawanych przez deweloperów. Ponieważ jednak Apple oficjalnie przyznaje, że nie weryfikuje ich przed publikacją, niektórzy twórcy gier i aplikacji dla iOS decydują się zataić informacje o tym, że zbierają one dane na temat użytkownika. Geoffrey Fowler z The Washington Post i Patrick Jackson z Disconnect przeprowadzili wspólnie prosty test z pomocą aplikacji Privacy Pro, sprawdzając kilkadziesiąt przypadkowych aplikacji, których „etykiety prywatności" wskazywały, że nie zbierają żadnych danych użytkownika. W rzeczywistości okazało się jednak, że przynajmniej jedna trzecia z nich gromadzi informacje i dzieli się nimi z zewnętrznymi firmami.

Rzeczniczka prasowa Apple Katie Clark-AlSadder poproszona o komentarz w tej sprawie napisała, że Apple prowadzi rutynowe kontrole dotyczące prawdziwości informacji podawanych przez deweloperów. W przypadku wykrycia nieprawidłowości najpierw stara się z nimi współpracować w celu rozwiązania problemu. Jeśli jednak nadal podają oni fałszywe informacje grozi im zablokowanie aktualizacji lub wyrzucenie aplikacji z App Store. Nie chciała ona jednak ujawnić, ile aplikacji zostało już z tego powodu usuniętych ze sklepu.

Źródło: The Washington Post