Miałem okazję „pomacać” trochę iPhone'a 12 i 12 Pro. Jeśli jesteście zainteresowani tymi telefonami, to na pewno widzieliście już dziesiątki pierwszych relacji w zagranicznych mediach. #Pierwszypolak jednak zobowiązuje więc łapcie kilka pierwszych zdjęć dwunastek i kilka zdań moich wrażeń.

Przede wszystkim pudełka, no są tak małe, że aż urocze. Możecie się śmiać, że brak ładowarki to wcale nie jest działanie pro ekologiczne, a jedynie chęć zaoszczędzenia kasy przez Apple. Prawda leży pośrodku. Prawdą jest to, że pudełko jest dwa razy mniejsze i na palecie w samolocie zajmuje dwa razy mniej miejsca. To naprawdę generuje oszczędności dla firmy i środowiska.

Miałem dziś w ręku zarówno model 12, jak i 12 Pro i pierwszym zdziwieniem było to, że są takiej samej wielkości. Niby to wiedziałem, ale zdziwienie było. W końcu 11 i 11 Pro są innej wielkości. A w przypadku dwunastek pasują nawet obudowy na siebie.

Co ciekawe chyba bardziej spodobała mi się 12 niż 12 Pro. Stalowe ramki w 12 Pro „palcują” się niesamowicie. Miałem w ręku model złoty, a ten podobno „palcuje” się najmniej. Sami zobaczcie na zdjęciach. Aż się boję jak, to będzie za kilka godzin w moim srebrnym. Aluminiowe ramki w 12 wyglądają może „taniej” ale zdecydowanie bardziej estetycznie.

Jedno muszę powiedzieć, po tylu latach z podobnym wyglądem iPhonów, dwunastka jest świetnym orzeźwieniem.