„Izera - milion powodów, by jechać dalej” - czyli polski samochód elektryczny
Kilka godzin temu miałem okazję jako jeden z nielicznych dziennikarzy być na premierze polskiej marki samochodów elektrycznych Izera. To ten słynny samochód, który został obiecany przez premiera już jakiś czas temu.
Dziś mogliśmy go wreszcie zobaczyć. Zostały zaprezentowane dwa modele, Hatchback i SUV. Są to prototypy demonstracyjne, czyli na bardzo wczesnym stadium, ale wyglądające już tak jak docelowe. Ciekawostką jest to, że hatchback jest prototypem jeżdżącym i można nawet do niego wejść, choć nie wszystkie elementy są działające.
Za projekty samochodów odpowiedzialne jest dość znane biuro projektowe Torino Design i zdecydowanie nie musi się wstydzić tego projektu, bo samochody mogą się podobać. Mnie bardziej przypadł do gustu SUV, którego linia przypomina trochę mojego ulubionego elektryka Jaguara i-Pace, a trochę chińskiego Byton'a. Hatchback to trochę Mazda 3, ale nie czepiam się tu zupełnie, bo w motoryzacji wszyscy się wszystkimi inspirują.
W środku oczywiście ekrany dotykowe, ale sterowanie, chociażby klimatyzacją odbywa się ze standardowego panelu. Dzięki temu, że te samochody są projektowane od podstaw jako elektryczne, to w środku jest zaskakująco dużo miejsca. Zastosowano też ciekawie wyglądające materiały, projekt wnętrza był konsultowany z polskimi artystkami. Nie zabrakło fajnych smaczków w stylu magnetycznych uchwytów na tablet na tylnej kanapie.
Jeśli chodzi o właściwości jezdne, to tak naprawdę niewiele wiadomo. Spółka ElectroMobility Poland, która jest odpowiedzialna za produkcję, rozmawia w tej chwili z dwoma potencjalnymi dostawcami platform. Niezależnie jaka platforma zostanie wybrana, samochód będzie spełniał kilka bazowych założeń. Napęd w tej chwili na jedną oś, ale z opcją dodania w przyszłości 4x4, dwie pojemności baterii 40 i 60 kWh, co ma dać zasięg WLPT około 400 km i oczywiście szybkie ładowanie w standardzie CCS. Samochód ma się rozpędzać do 100 km/h w czasie poniżej 8 s, a prędkość maksymalna to około 160 km/h. Izera będzie posiadała autonomię na poziomie 2, czyli obecny standard. To rozsądne parametry, a na rynku są dostępne podobne platformy.
Najciekawszy wydaje się sposób sprzedaży. Samochód będzie oferowany wyłącznie w systemie ratalnym. W cenie raty będzie również ładowanie za darmo na ładowarkach oraz w domu. Ładowarki i prąd będzie pochodził od udziałowców ElectroMobility Poland, czyli firm energetycznych PGE, Tauron, Energa i Enea. Rata ma być niższa niż w przypadku podobnego samochodu spalinowego. Nie podano odniesienia do żadnej marki, ale Izera ma być samochodem powszechnym, czyli zapewne konkurent dla Skody czy Hyundai. Sprzedaż będzie się odbywała głównie przez internet, czyli dokładnie taki model, jaki ma Tesla. Izera z czasem ma zaistnieć też na innych rynkach niż krajowy. Produkcja seryjna ma sie rozpocząć w trzecim kwartale 2023.
Czy ma to szansę na powodzenie ... to zależy. Byłem bardzo sceptyczny, ale dziś jestem trochę mniej. Jeśli projekt będzie dobrze zarządzany, a firmy energetyczne, które w niego inwestują, będą widziały w tym potencjał, to kto wie. Oczywiście Izera nie będzie drugą Teslą, ale myślę, że ma szansę wejść do seryjnej produkcji. Głównie dlatego, że samochody elektryczne łatwiej się projektuje, biorąc gotowe klocki i składając w całość. Sprzedaż też jest dziś o wiele łatwiejsza, bo nie trzeba budować dużej sieci salonów, a wystarczy tylko Internet.