Tim Cook dokonał, wydawać by się mogło, rzeczy niemożliwej. Zastąpił na stanowisku dyrektora generalnego Apple niekwestionowaną ikonę świata technologicznego - Steve'a Jobsa. Od lat, mimo ogromnej presji, rozwija tę firmę z sukcesem, stając się także ważnym liderem zmian społecznych w USA. Jego drogę, która zaczęła się w małym miasteczku w Alabamie, prezentuje Leander Kahney.

Właściwie od dnia objęcia stanowiska dyrektora generalnego Cook jest celem dość powszechnej i nieustającej krytyki, zarówno ze strony niektórych fanów marki, jak i jej przeciwników, ale przede wszystkim różnej maści komentatorów. Hasło „Apple się kończy” powtarzane jest od 2011 roku niczym mantra, zwłaszcza wtedy, kiedy firma zaliczy spadek sprzedaży swoich flagowych produktów, przyzna się do problemów z jakimś elementem któregoś ze swoich urządzeń lub usług czy wreszcie cena akcji spadnie o kilka procent. Tymczasem w szerszym kontekście widać wyraźnie, że Apple wciąż się rozwija i w ostatnich latach z sukcesem weszło na nowe rynki, jak choćby smart zegarków, urządzeń medycznych i fitness (Apple Watch) czy usług finansowych (Apple Pay). Urządzenia - mimo pewnych zawahań i nasycenia rynku - wciąż sprzedają się znakomicie, a szybko rosnącą nową gałęzią przychodów są oferowane przez Apple usługi.

Prawdą jest oczywiście twierdzenie, że Apple ery Tima Cooka nie jest już tą samą firmą, jaką była w czasach władzy absolutnej Steve'a Jobsa. To nie tylko duża, światowa już korporacja, ale i kulturowy fenomen, który traktowany jest inaczej – niczym zespół rockowy pokroju The Beatles czy Rolling Stones (pisałem już o tym w jednym z poprzednich numerów MyApple Magazynu w tekście „Jeśli nie Tim Cook, to kto?”). Dlatego też zmiany, czy to w kierownictwie Apple, czy w polityce firmy, są szeroko komentowane nie tylko w samej branży, ale i przez użytkowników. Apple zmieniło się, zaczęło angażować się w działania społeczne, w dobroczynność. Zaczęło też ograniczać negatywny wpływ na środowisko, zarówno swój, jak i swoich dostawców. Dalej jednak produkuje rozpoznawalne i świetne produkty.

W często burzliwej dyskusji o tym, czy Tim Cook sprawdza się na pozycji dyrektora generalnego Apple, warto zachować rozsądek i chłodny umysł oraz wyjść poza bardzo subiektywne spojrzenie fana marki. Książka Leandera Kahneya jest takim właśnie chłodnym głosem rozsądku.

Kahney śledzi karierę Tima Cooka od szkoły średniej w małym miasteczku w Alabamie, przez Uniwersytet Auburn, pracę w IBM, Intelligent Electronics, Compaq, aż po Apple. Przedstawia wydarzenia, które wywarły na niego silny wpływ (jak choćby postawiona przez lekarzy błędna diagnoza, że ma stwardnienie rozsiane), które kształtowały w nim nie tylko zdolności organizacyjne i przywódcze, ale także człowieka jako takiego. Autor opiera się na własnych rozmowach ze znajomymi, współpracownikami czy zwierzchnikami Cooka, którzy poznali go lepiej lub gorzej na różnych etapach jego życia. Niemniej ważne są wystąpienia i wywiady, podczas których Tim Cook sam opowiadał o swoich decyzjach. Autorowi udało się też trochę poznać dość skąpe życie prywatne obecnego dyrektora generalnego Apple. Od zawsze był on żyjącym samotnie tytanem pracy o nielicznym gronie bliższych znajomych. Ci, do których dotarł Kahney, wspominają, że prywatnie Cook lubi żartować i śmiać się z samego siebie.

Książka ta to nie tylko udana próba bliższego przedstawienia Tima Cooka, ale także najnowszej historii Apple – tej, której nie znajdziecie w żadnej z biografii Steve'a Jobsa. Przedstawia Cooka, jak wspomniałem już wcześniej, w dość chłodny sposób, bez wybielania czy oczerniania.

Kahney, bazując na wypowiedziach samego Tima Cooka, jego wywiadach, wypowiedziach byłych i obecnych pracowników Apple oraz materiałach prasowych, ze szczegółami pokazuje, jak on działał i działa, zarządzając Apple, i jak trudne dla niego były pierwsze lata na stanowisku dyrektora generalnego, w których zdarzyły mu się poważne błędy i porażki, musiał też poskromić pewien chaos w szeregach wyższych kadr kierowniczych. Dymisja i odejście z firmy Scotta Forstalla, w którym wielu widziało potencjalnego następcę Jobsa, uznawana jest wręcz za swego rodzaju publiczną egzekucję, mającą udowodnić, że Cook potrafi twardą ręką kierować firmą, nie wahając się uderzać nawet w pretorian Jobsa.

Analizując działania Tima na stanowisku dyrektora generalnego Apple, Kahney rozprawia się zarówno z twierdzeniem, że pod rządami Cooka firma się kończy, jak i z przedstawianiem go w samych superlatywach. Nie waha się zwracać uwagę na to, że firma zaangażowana w działalność charytatywną wciąż produkuje swoje urządzenia w państwie totalitarnym, w którym ludzie traktowani są jak maszyny. I choć Apple pod rządami Cooka podjęło pewne działania, by to zmienić, to są one jednak wciąż niewystarczające.

To Cook odpowiada w dużym stopniu za outsourcing produkcji Apple, co poza samymi świetnymi produktami było fundamentem jej sukcesu. Kahney pokazuje jednak także czytelnikowi, jak wyglądają realia w tych zamkniętych miastach-fabrykach i dlaczego mrówcza praca armii złożonej z dziesiątków, a nawet setek tysięcy robotników, którzy ręcznie przy taśmach montażowych składają iPhone'y czy komputery Mac, sprawdza się znacznie lepiej od w pełni zautomatyzowanych fabryk Steve'a Jobsa. Niskopłatni robotnicy mogą być łatwo zatrudnieni i zwolnieni w ogromnej masie. Łatwo też przestawić ich na montowanie innego niż dotychczas elementu w zupełnie innym produkcie.

Mamy więc tutaj obraz potężnego człowieka o głębokim poczuciu wartości etycznych, wpojonych jeszcze podczas jego studiów na Duke University. Człowieka, który pod każdym względem chce, by jego działania i firma, w której pracuje, pozostawiły świat lepszym, niż go zastał. Nie zawsze się to jednak udaje, czego zapewne ma świadomość.

Książka ta to lektura obowiązkowa dla wszystkich, którzy interesują się nie tylko Apple, ale i współczesnym światem.

Artykuł ukazał się pierwotnie w MyApple Magazynie nr 6/2019

Pobierz MyApple Magazyn nr 6/2019