O tym, że zaprezentowane przez Samsunga i Huawei na przełomie lutego i marca smartfony ze składanymi ekranami to taki technologiczny Miś z filmu Stanisława Barei, pisałem kilka miesięcy temu. Zdania nie zmieniłem, co więcej coraz bardziej przekonuję się, że oba smartfony niczym filmowy miś miały pokazać niedowiarkom, na co obie firmy stać, no to pokazały. Zwłaszcza Galaxy Fold, kiedy trafił do dziennikarzy i blogerów. Teraz, najpewniej spodziewając się podobnej katastrofy, odpowiednie kroki podjął chiński Huawei.

Firma ta przesunęła właśnie premierę swojego składanego smartfona Mate X z bieżącego miesiąca na wrzesień. Zdaniem CNBC Huawei miał ostatnio przeprowadzać intensywne testy tego urządzenia, by sprawdzić czy jest gotowe na wejście na rynek. Obawy wiązały się z niedawną porażką Samsunga, którego egzemplarze Galaxy Fold przesłane dziennikarzom po prostu zaczęły się spektakularnie psuć. Składany ekran przestawał działać w całości lub w połowie.

Rzecznik Huawei powiedział CNBC, że firma nie chce wypuszczać produktu po to tylko by „zniszczyć naszą reputację”. Niezbyt to dobrze świadczy o tym urządzeniu, jeśli wprowadzenie go na rynek już teraz miało doprowadzić do ruiny reputację firmy. Faktycznie, Huawei musi obecnie o nią bardzo dbać, w związku z wymuszonego przez administrację Trumpa odwrócenia się od niego amerykańskich i europejskich partnerów, w tym Google. W tym wypadku chodzi jeszcze o coś więcej - wyścig z Samsungiem na smartfony ze składanym ekranem - produkt moim zdaniem zupełnie bezsensowy (o tym, dlaczego tak myślę pisałem tutaj), który może bawić tylko technologicznych geeków, ale tak naprawdę nie jest ani wygodny ani potrzebny.

Tak naprawdę to sankcje nałożone na Huawei w tym wypadku mogą okazać się sposobem na wyjście z twarzą z tego bezsensownego wyścigu. Nie wiadomo bowiem czy Huawei Mate X będzie mógł mieć zainstalowaną najnowszą wersję systemu Android (choć rzecznik twierdzi, że tak właśnie będzie). Huawei będzie mógł wyjść z tego wyścigu jako zwycięzca, twierdząc, że nasz smartfon działa super, ale siła wyższa (sankcje) zmusza nas do przesunięcia premiery czy w ogóle „zaorania” tego projektu. Możliwe jest to, że na przesunięcie premiery wpływ miały właśnie te obecne zawirowania. Możliwe też, że zainteresowanie tym eksperymentalnym smartfonem o kosmicznej wręcz cenie nie jest też na tyle duże, by w ogóle opłacała się jego produkcja.

Wracając do Samsunga, który zaliczył wspomnianą wpadkę z psującymi się egzemplarzami testowymi Galaxy Fold i unieważnił chyba wszystkie zamówienia w przedsprzedaży (wczoraj zrobiła to jak ostatnia sieć AT&T), to wciąż nie podał daty premiery tego smartfona. Kolejną datę ma podać w najbliższych tygodniach. Nie spodziewam się by było to wcześniej niż we wrześniu właśnie.

Ciekawe czy Huawei i Samsung będą się chwalić swoimi „składakami” na targach IFA w Berlinie, które odbywają się co roku na przełomie sierpnia i września. Podejrzewam, że nie. Nie zdziwiłbym się jakby obie firmy po chichu wycofały się z obu projektów, nie mogąc rozwiązać napotkanych problemów. Wyobrażam też sobie, co by było, gdyby Apple, zgodnie z życzeniami niektórych fanów, wypuściło coś w podobie Galaxy Fold czy Huawei Mate X i zaliczyło podobną wpadkę jak Samsung. Pomyj byłoby na pewno znacznie więcej niż w przypadku tych wylanych na firmę po ogłoszeniu rezygnacji z wypuszczenia ładowarki indukcyjnej AirPower.

Źródło: CNBC

Nagłówek: Ryszard Ochódzki (Stanisław Tym) w filmie „Miś”, w reż. Stanisława Barei, prod. Józef Sobczyk, Zespół Filmowy Perspektywa, 1980 - kadr.