CES - trendy na 2019 rok
Targi Consumer Electronic Show od końca lat 60. dają obraz trendów, jakie będą dominować w świecie technologii w danym roku. Ostatnie półwiecze przyniosło do Las Vegas premiery takich produktów jak magnetowid, Nintendo Entertainment System, pierwszy Xbox czy standard Blu-ray. Obserwując od kilku lat nowości prezentowane na CES, rzadko kiedy zdarzyło mi się otworzyć szeroko oczy i powiedzieć „wow, to jest coś!”. Nie inaczej było w tym roku – z tą różnicą, że pierwszy raz miałem okazję osobiście udać się do Nevady.
Jak co roku miałem swoje oczekiwania dotyczące targów CES. Nie były one ściśle sprecyzowane, ale skupiały się na innowacji, a nie rozwoju jako takim. Rozwój produktów oraz poszczególnych komponentów, które już znamy, jest dużo bardziej istotny z punktu widzenia użytkownika. Niemniej jednak to właśnie powiewy świeżości w zmagającym się ze skostnieniem i stagnacją świecie technologii rozbudzają naszą wyobraźnię i pozwalają w pełni poczuć, w jak ciekawych czasach żyjemy.
Od kilku lat niezmiernie ciekawią mnie wszelkie informacje dotyczące prac nad rozwojem ekranów. Nie mam na myśli ich szeroko rozumianej jakości, ale formy. Składane bądź rozsuwane ekrany do niedawna były wytworem filmów science fiction, ale jak pokazał już kilka miesięcy temu Samsung, w najbliższych latach staną się produktem dla „Kowalskiego”. Nie będę ukrywał, że fascynuje mnie możliwość stworzenia hybrydowego urządzenia, będącego standardowej wielkości smartfonem, którego w każdej chwili będę mógł „rozciągnąć”, aby otrzymać tablet, na którym komfortowo obejrzę film lub porysuję. Niestety w Las Vegas próżno było szukać takich rozwiązań – jako konsumenci musimy jeszcze na nie poczekać.
Liczba produktów przytłacza
Skala Consumer Electronic Show jest ogromna. Kilka kompleksów mieszczących się przede wszystkim na terenie gargantuicznych hoteli przytłacza liczbą wystawców, których tam znajdziemy. W Las Vegas swoje malutkie stanowiska w postaci szerokich na półtora metra budek mieli chińscy producenci niskojakościowych produktów, które ciężko rozpatrywać w innej kategorii niż chłam. Z drugiej strony nie zabrakło również sporych korporacji, które z rozmachem prezentowały swoje osiągnięcia przed zgromadzonymi dziennikarzami, przedstawicielami biznesowymi, ale też zwykłymi konsumentami, którzy ostatniego dnia targów mogli po zakupie biletów poznać bliżej relatywnie hermetyczny świat targów technologicznych.
Z ogromną liczbą wystawców wiąże się też ogromna liczba produktów z rozmaitych kategorii. Podczas CES mogliśmy zobaczyć specjalistyczne komponenty, które miały zaciekawić producentów urządzeń, sprzęt dla profesjonalistów z różnych dziedzin, kolejne iteracje znanych już produktów, a także wymyślne rozwiązania skierowane do konsumentów, którzy w rzeczywistości prawdopodobnie nie istnieją. Podczas kilku dni targów zobaczyłem maszynę do wytwarzania kluczy do zamków, cylinder z zakrzywionym ekranem, „inteligentny” worek bokserski, robota dla osób starszych, który ma zniwelować ich poczucie samotności, maszynę analizującą palaczy papierosów, która powie im, w którym momencie powinni zerwać z nałogiem, matę mierzącą puls leżącego na niej dziecka, kask dla rowerzystów z kierunkowskazem, a także chroniące przed urazem podczas upadku poduszki powietrzne zakładane na biodra osób starszych. Do tego nie sposób było nie zauważyć niezliczonych podróbek, wśród których bez wątpienia dominowały kopie AirPodsów. Oczywiście Apple nie ma wyłączności na produkcję słuchawek typu airbuds, jednak przepaść w sferze jakości, jaka dzieli ich produkt od rozwiązań aspirującej konkurencji, jest w niektórych przypadkach porażająca.
W mojej opinii podczas targów CES wyróżniało się kilka kategorii produktów: telewizory z ekranami microLED, automatyka domowa, asystenci głosowi i drony. Jeżeli śledziliście naszą relację z targów lub artykuły, które publikowaliśmy, to pewnie sami zwróciliście największą uwagę właśnie na wymienione wyżej rozwiązania.
microLED
Nowa technologia matryc – microLED – sięga swoimi korzeniami blisko dwadzieścia lat wstecz, ale dopiero w ciągu ostatnich miesięcy możemy zauważyć zwiększone zainteresowanie producentów telewizorów tym tematem. Na targach CES było to szczególnie widoczne w przypadku Samsunga. Koreański producent najpierw zaskoczył dziennikarzy 146-calowym telewizorem The Wall, a następnie jego 75- i 82-celową wersją skierowaną do bardziej typowego odbiorcy. Czym wyróżniają się matryce microLED na tle wyświetlaczy LCD czy OLED? Ich pikseli nie trzeba podświetlać, a co więcej, ich podświetleniem można niezależnie sterować. Charakteryzują się one również wyższym nasyceniem kolorów, wyższym kontrastem, niższym zużyciem energii, lepszym czasem reakcji i możliwością łączenia modułowego. Perspektywa kupienia telewizora, którego rozmiar będziemy mogli z czasem zwiększyć w dowolnym kierunku, wydaje się być bardzo kusząca.
Automatyka domowa
Automatyka domowa to z mojej perspektywy ciekawy temat, i to z kilku powodów. Mimo że próżno szukać tu rewolucyjnych rozwiązań, to z dużym zaciekawieniem patrzę, jak producenci rozwijają portfolio swoich produktów i czynią je z roku na rok bardziej użytecznymi. Z uśmiechem na ustach patrzy się również na polską firmę Fibaro (kapitał producenta jest już włoski, ale za produkcję, marketing i rozwój odpowiadają Polacy), która wyrasta na jednego z większych graczy w swojej kategorii i przyciąga wzrok dziennikarzy i klientów z całego świata. To właśnie produkty tej firmy oraz francuskiego Netatmo zrobiły na mnie największe wrażenie. Smart gniazdka, kamerki, domofony, termostaty i czujniki wyglądają bardzo gustownie oraz charakteryzują się wysoką jakością wykonania i użytecznością. Producenci dbają również o rozwój swoich autorskich aplikacji do zarządzania całym szeregiem urządzeń i akcesoriów – z perspektywy użytkownika produktów Apple doceniam, że współpracują one z HomeKitem.
Asystenci głosowi
Nie sposób było nie zauważyć w Las Vegas promocji asystentów głosowych w postaci Google Assistant i Alexy. Szczególnie producentowi z Mountain View nie brakowało rozmachu. Jeżdżąca nad miastem kolejka promowała wspomniane wyżej rozwiązania, a każdy producent urządzenia z zaimplementowaną obsługą Google Assistant otrzymał do pomocy pracownika Google, który dzielił się z zainteresowanymi swoją wiedzą. Na odwiedzających targi czekał również spory kompleks, w którym Google prezentowało możliwości swojego asystenta. Widać, że producent kładzie olbrzymi nacisk na rozwój tego rozwiązania, a efekty tych działań są coraz ciekawsze. Kilka tygodni temu zyskało to również większe znaczenie dla polskich konsumentów – wszystko za sprawą wsparcia Google Assistant dla języka polskiego. Pierwsi użytkownicy podkreślają jednak, że jak na razie mamy do czynienia z wersją beta w kwestii rozumienia naszej mowy.
Zdecydowanie skromniej swojego asystenta promował Amazon. Niewielkich rozmiarów pomieszczenie skrywało kilka urządzeń, akcesoriów oraz samochodów, które obsługują Alexę. Na podstawie moich obserwacji widać, że Google przegoniło rozwiązanie firmy Jeffa Bezosa – dystansu, na jaki oddaliło się od Siri nawet nie ma co komentować. Apple ma sporo pracy do wykonania.
Drony
Duże wrażenie zrobiła na mnie hala skupiająca producentów dronów. Można było zobaczyć w niej urządzenia latające, jeżdżące i pływające. Z jednej strony na odwiedzających czekał mały dron z kamerką, którego można przyczepić do smartfona, a z drugiej ogromny quadcopter i skuter latający, który ma stanowić środek transportu przyszłości – już teraz jest testowany przez policję w Dubaju.
Drony to już nie tylko gadżety. Od kilku lat urządzenia te nie służą jedynie do zabawy, ale są także wykorzystywane między innymi przez fotografów. To jednak tylko wierzchołek góry lodowej. Z zaciekawieniem obserwowałem produkty stworzone dla rolników. Sporej wielkości autonomiczne drony latające mogą rozpylać substancje nawożące lub owadobójcze nad uprawami, a następnie samoczynnie wracać do bazy, by zatankować i naładować akumulatory. Łaziki wyposażone w gąsienice pozwalają zaś na samodzielne przewożenie owoców i warzyw z sadu lub pola do magazynu, celem rozładowania ładunku.
Nowe trendy
Targi CES od lat wyznaczają trendy na dany rok i zapewne nie inaczej będzie tym razem. Jeżeli czekacie na rewolucję w świecie technologii, to radziłbym zmienić podejście na bardziej pesymistyczne. Spójrzmy jednak na otaczającą nas rzeczywistość w bardziej pragmatyczny sposób. Brak efektu „wow” nie tylko zmniejsza liczbę pokus w kwestii kupowania nowych gadżetów, ale też wymusza na producentach rozwój swoich produktów i komponentów, które się na nie składają. Nie brzmi to jak czarna wizja przyszłości, prawda?