Wiele wskazuje na to, że podczas wrześniowej konferencji Apple odświeży całą linię komputerów stacjonarnych Mac. Aktualnie w ofercie producenta można znaleźć podstawowe wersje poszczególnych modeli wyposażonych w dyski talerzowe. Mam nadzieję, że firma z Cupertino pójdzie po rozum do głowy i w końcu zrezygnuje z tych przestarzałych konstrukcji.

Dyski SSD w stacjonarnych komputerach to absolutna konieczność w 2018 roku

Mogłoby się wydawać, że dysk SSD w sprzęcie wyższej klasy, a do takiej zaliczam produkty Apple, powinien być wyposażony w konfigurację, która zapewni stabilną pracę. Niestety, ale najtańsze komputery iMac i Mac Mini w ofercie Apple wciąż są oferowane z dyskami talerzowymi o pojemności 1TB 5400 obr./min (500GB w Macu Mini). Taka konfiguracja jest obecna również w iMacach 21,5 calowych zarówno w standardowej rozdzielczości, jak i wersji z ekranem 4K. Kupując taki komputer już na starcie pozbawiamy się jakiejkolwiek wydajności, bo dyski talerzowe są po prostu wolne i samo uruchomienie systemu może zająć wieczność. W 2018 roku miejsce takich konstrukcji bez wątpienia jest na muzealnej półce. Nie rozumiem, dlaczego producent, który w swoim założeniu ma wyprzedzać konkurencję innowacyjnością, utrzymuje modele nadające się jedynie do przeglądania internetu.

Bardziej sensownym, choć nie idealnym rozwiązaniem jest dysk Fusion Drive. Oczywiście, jak przystało na Apple, musi to wiązać się z odpowiednią dopłatą. Jednak czy rzeczywiście Fusion Drive to idealny wybór? Na wersję FD o pojemności 1TB jeszcze kilka lat temu składał się dysk SSD 128GB i standardowy HDD 1TB. Był to dobry kompromis pomiędzy wydajnością, a sporą ilością miejsca na pliki. Apple z niewiadomych względów zdecydowało się zmniejszyć pojemność do 32 GB w części z SSD ( w 2015 roku było to 24GB).

W ten sposób po instalacji systemu i kilku podstawowych aplikacji tracimy miejsce na resztę programów. Na części SSD są trzymane najczęściej używane programy i system, dzięki temu komputer uruchamia się znacznie szybciej niż na zwykłym dysku HDD. Rzadko używane pliki są trzymane na dysku twardym, który do demonów szybkości nie należy. Dla mniej wymagającego użytkownika, który nie wykorzystuje komputera do pracy jest to rozwiązanie dobre, jednak szkoda, że i w tej kwestii Apple nie pozostawia nam wyboru. Użytkownik tylko teoretycznie decyduje o tym, jakie programy znajdują się na szybszym dysku. Wolałbym, aby Fusion Drive został rozdzielony na dwa osobne dyski. Wówczas to my moglibyśmy wybrać, które programy i pliki mogłyby być umieszczone na SSD, a które na HDD.

Dla osób szukających wydajności lepiej jest wybrać Fusion Drive 2TB składający się z dysku SSD 128GB i HDD 2TB. Wówczas miejsca na aplikacje powinno być wystarczająco dużo, aby praca była płynna. Niestety, ale Apple w przypadku iMaca 27-calowego przewiduje dopłatę dodatkowych 960 złotych. Co ciekawe, w konfiguracji mniejszego iMaca 21,5 4K takiej opcji nie ma w ogóle. Wówczas warto zastanowić się nad dopłatą 480 zł do dysku SSD. Za zaoszczędzone pieniądze można spokojnie kupić solidny dysk zewnętrzny. Fusion Drive do tej pory nie wspierały nowego systemu plików APFS, jednak już jesienią ma się to zmienić przy okazji aktualizacji do macOS Mojave. Dyski FD niosą za sobą jeszcze jedno niebezpieczeństwo. Dyski talerzowe są bardziej awaryjne i nigdy nie wiadomo, czy taka konstrukcja po jakimś czasie nie odmówi posłuszeństwa. Wtedy konieczna jest wizyta w serwisie, a to wiąże się ze sporą startą czasu i możliwą utratą ważnych danych.

Apple w swoich komputerach powinno przede wszystkim postawić na dyski SSD, bo nie jest żadną tajemnicą, że to one gwarantują najlepszą wydajność. Już niedługo konferencja produktowa, która powinna przynieść nowe urządzenia. Mam wielką nadzieję, że firma z Cupertino pójdzie po rozum do głowy i całkowicie zrezygnuje z dysków HDD w mniejszych iMacach, a Mac Mini doczeka się (w końcu) odświeżenia. Byłoby o wiele lepiej, gdyby w wersja 1TB FD została rozszerzona o większą ilość pamięci w SSD.

Firma z Cupertino stawia nas pod ścianą i podobnie jak w przypadku pamięci RAM zmusza nas do dopłaty. Wiadomym jest, że samodzielna wymiana dysków w komputerach All In One od Apple jest dość problematyczna i kosztowna. Kto wie może w niedalekiej przyszłości Tim Cook zaproponuje nam jakąś alternatywę.