Pisaliśmy wczoraj o przypadku, w którym Apple Watch zaalarmował swoją użytkowniczkę, kiedy jej tętno spoczynkowe znacząco wzrosło, co okazało się być efektem nierozpoznanej wcześniej niewydolności nerek. Dzisiaj w sieci pojawiły się informacje o kolejnym, w którym zegarek Apple ostrzegł użytkownika o poważnych zaburzeniach tętna.

Tym razem jednak symptomy były na tyle wyraźne, że użytkownik Apple Watcha, nawet bez informacji wyświetlonych na jego ekranie, powinien udać się do lekarza. Zaczął bowiem odczuwać zawroty głowy i krwawić. Wtedy odezwał się właśnie zegarek z informacją o tym, że jego tętno jest bardzo wysokie i że powinien natychmiast poszukać pomocy medycznej.

Okazało się, że wylew spowodowany był wrzodem, a pacjent stracił tyle krwi, że potrzebna była natychmiastowa transfuzja. Zdaniem lekarzy, gdyby nie otrzymał on ostrzeżenia od zegarka, że powinien szukać pomocy i faktycznie nie zgłosił się do szpitala, mógłby nie przeżyć. Pacjent był bowiem dotąd zdrowy i prawdopodobnie mógłby ignorować objawy na tyle długo, że nie dotarłby do szpitala na czas.

Warto wspomnieć, że alarmy, kiedy puls użytkownika jest za wysoki, generowane są przez specjalną aplikację badającą pracę serca, stworzoną w ramach współpracy Apple z Uniwersytetem Stanforda.

Program dostępny jest tylko w amerykańskim App Store.

Źródło: AppleInsider