Przełom roku to czas wszelkiego rodzaju analiz, podsumowań i prognoz na kolejne dwanaście miesięcy. Ważnym elementem są również życzenia i tym chciałbym zająć się w niniejszym tekście. Nie będą to jednak życzenia dla Tima Cooka, ale moje życzenia – oczekiwania wobec jego firmy. Moim zdaniem Apple pogubiło się trochę w swoich działaniach. Pod koniec roku byliśmy świadkami kilku wpadek związanych z systemami operacyjnymi iOS i macOS. Co więcej, firma namieszała trochę w swoich liniach produktowych, o czym nieco później. Zacznijmy od krótkiego, subiektywnego podsumowania roku.

Nie będę wymieniać wszystkich nowych i odświeżonych produktów Apple, które w poprzednim roku pojawiły się na rynku. W takim podsumowaniu wspomnieć warto moim zdaniem jedynie o iPhonie X oraz iMacu Pro. X sprawił, że Apple wróciło do gry na rynku smartfonów i bez obaw stanąć może w szranki z topowymi producentami telefonów z Androidem. W odróżnieniu od poprzedników, X wyposażony został w ekran OLED, który zajmuje niemal całą powierzchnię przedniego panelu, oraz rewolucyjny system biometrycznej identyfikacji użytkowników oparty na rozpoznawaniu twarzy. Urządzenie pozbawione zostało przycisku „Home”, do którego użytkownicy przyzwyczajeni byli od niemal dziesięciu lat. Rozwiązanie to, choć nieco ryzykowne, nie było szeroko komentowane w mediach, więc można przypuszczać, że spotkało się z aprobatą. Nieco inaczej było w przypadku Face ID. Wielu próbowało udowodnić, że system można oszukać i nawet im się to udało, ale sposób, w jaki do tego doszli, trudny jest do odtworzenia w warunkach nielaboratoryjnych. X to rewolucja na podwórku Apple, która pozwoliła tej firmie wrócić do walki o pozycję lidera na rynku smartfonów.

Drugim zupełnie nowym urządzeniem, które w poprzednim roku zaprezentowało Apple, jest iMac Pro. Może forma tego komputera nie jest nowością, ale wielu profesjonalistów na pewno wysoko podskoczyło, gdy został on zaprezentowany. Poprzedni komputer od Apple dla tych właśnie osób pojawił się pod koniec 2013 roku, więc wymagał odświeżenia, tym bardziej, że niemożliwy był jego samodzielny upgrade. Podobnie jest z nowym iMakiem Pro. Komputer krytykowany jest głównie za brak możliwości jego rozbudowy. Profesjonaliści potrzebują najnowszych rozwiązań, a zakup iMaca Pro sprawia, że jedynym sposobem na jego aktualizację jest kupno nowego modelu. Jeśli jednak częstotliwość jego odświeżania będzie podobna jak w przypadku Maca Pro, to na przestrzeni lat komputer ten nie zbierze dobrych recenzji. Inżynierowie z Cupertino pracują podobno nad modularnym Makiem Pro, który pozbawiony będzie głównej wady dwóch obecnych modeli. Życzę im, aby to się udało, a Apple pełną parą wróciło na rynek profesjonalnych stacji roboczych.

Rok 2018 powinien być rokiem porządkowania linii produktowych. Porządki winny być zrobione na półkach z komputerami, smartfonami i tabletami. Wzorem mogą być zegarki i przystawki telewizyjne. Każdy z tych produktów ma dwa modele: najnowszy, naszpikowany technologią oraz budżetowy, który zaspokoi potrzeby mniej wymagających użytkowników. Wśród komputerów przenośnych niezrozumiałe jest dla mnie utrzymywanie MacBooków Air oraz Maców mini w obecnej wersji. Jedynym biznesowym argumentem może być dobra sprzedaż tych urządzeń ze względu na ich niską cenę, ale w 2018 roku takie komputery w ofercie jednego z liderów w branży technologicznej to wstyd. Air powinien być wycofany z oferty. Są 12-calowe MacBooki, które już w dniu premiery przez wielu nazwane były jego następcami. Dla tych, którzy chcą większy ekran i mocniejszą konfigurację, są MacBooki Pro. Mini po raz ostatni odświeżony został w 2012 roku. Apple nie powinno moim zdaniem rezygnować z tego komputera, bo jest to ciekawe rozwiązanie, ale wymaga gruntownego odświeżenia. Tego życzę Apple w tym roku. Nie do końca rozumiem jeszcze utrzymywania Maca Pro. Być może Apple zrezygnuje z niego przy okazji premiery wspomnianej modularnej wersji tego komputera. Po takich porządkach zostałyby dwa podstawowe rodzaje komputerów każdego typu – do zastosowań domowych i profesjonalnych. Wybór byłby o wiele prostszy i sprowadzałby się do rozmiaru ekranu i ewentualnej podmiany podzespołów.

Na półce z tabletami nie jest tak źle, ale przydałby się mały lifting. iPad mini miał sens w czasach swojej premiery, gdy iPhone'y miały ekrany z przekątną o długości 4 cali. Obecnie jest on niewiele większy od iPhone'a X, a jego wydajność może już zawodzić. Moim zdaniem Apple powinno pożegnać się z tym urządzeniem, ale pewnie ze względu na cenę ciągle cieszy się ono dużą popularnością. Warto przypomnieć, że w poprzednim roku Apple zaprezentowało nowego, budżetowego iPada, który posiada niemal takie same podzespoły jak iPad Air 2. Jest on niewiele droższy od mini 4, ale bardziej wydajny. Po takich porządkach wszystko byłoby jasne. Ci, którzy potrzebują najnowocześniejszych rozwiązań, biorą większego lub mniejszego Pro, a pozostali tańszego iPada.

Pozostały jeszcze iPhone'y. Obecnie w ofercie znajduje się osiem modeli. Trudno jednak dziwić się Apple, że oferta smartfonów jest tak duża. To główny biznes tej firmy, który generuje obecnie ponad połowę przychodów. O ile w przypadku X i SE sprawa jest prosta, bo pierwszy jest najdroższy i najnowocześniejszy, a drugi tani i mały, to laicy mogą mieć problem z wyborem na średniej półce. 6s, 7 czy 8? Moim zdaniem 6s i 6s Plus powinny już zniknąć. Co więcej, według doniesień, które pojawiają się już od dłuższego czasu, w tym roku Apple pokazać ma nowego SE oraz większego „iksa”. Życzę Apple, by SE 2018 był po prostu mniejszym X i poza rozmiarem nie różnił się od niego niczym innym. Idealna moim zdaniem linia iPhone'ów na 2018 rok to nowy SE, X, większy X i budżetowe 8 i 8 Plus.

Oferowany obecnie skład linii produktowych jest z pewnością uzasadniony ekonomicznie, ale nie jest to styl starego, dobrego Apple. Brakuje bezkompromisowości, którą prezentował Steve Jobs. Dla niego wszystko musiało być najlepsze, choć może nie zawsze to się udawało. Po prezentacji nowej generacji urządzeń Apple powinno bardziej zdecydowanie obniżać ceny poprzedniej. Myślę, że byłoby to bardziej przejrzyste niż obecna strategia. Wielu znajomych prosi mnie o pomoc w wyborze iPhone'a czy Maca, ponieważ gubią się oni w obecnej ofercie.

Ostatnią rzeczą, której w tym roku życzę Apple, jest rozpoczęcie procesu ujednolicania systemów operacyjnych macOS i iOS. Apple pracuje podobno nad projektem „Marzipan”, którego głównym celem jest stworzenie narzędzia dla deweloperów, pozwalającego na przygotowywanie wieloplatformowych aplikacji – działających jednocześnie na systemach iOS oraz macOS. Ich interfejs będzie musiał być dostosowany zarówno do myszki, klawiatury i gładzika, jak i ekranu dotykowego. Jeśli to prawda, to „Marzipan” jest dobrym wstępem do integracji tych dwóch systemów. Taki system mógłby wreszcie rozpocząć erę post-PC, o której w tym roku zaczęło mówić Apple przy okazji reklamy iPadów, w której nastolatka z Nowego Jorku pytała „co to komputer?”. Warto do tego dodać, że wydajność nowych iPadów Pro jest porównywalna z podstawowymi MacBookami, więc sprzętowo Apple gotowe jest już na wejście w erę post-PC, ale moim zdaniem iOS 11 nie daje takiego komfortu i funkcjonalności jak macOS. Życzę Apple, by integracja tych systemów postępowała, a jej pierwsze efekty widoczne były w ciągu najbliższych 12 miesięcy.

Szczęśliwego Nowego Roku @tim_cook!

Artykuł ukazał się pierwotnie w MyApple Magazynie nr 1/2018

Pobierz MyApple Magazyn 1/2018

Magazyn MyApple w Issuu