Drogie Apple, proszę Cię nie spocznij na laurach!
Rok 2018 jest dla mnie wyjątkowy, bo mija dekada od czasu zakupu pierwszego iPhone’a oraz MacBooka, jak również 12 lat od momentu pierwszej styczności z Mac OS X, wtedy jeszcze na architekturze PowerPC. Ktoś powie, że to sporo, a ktoś inny, że jeszcze wiele wody upłynie w Wiśle, zanim będę mógł pochwalić się „prawdziwym” stażem w środowisku Apple. Niemniej jednak, korzystając z rozpoczęcia nowego roku, chciałbym podzielić się moimi przemyśleniami na temat rozwoju firmy z nagryzionym jabłkiem w logo. Zdaję sobie sprawę, że jedna z najbogatszych firm na świecie pewnie wyjątkowo świadomie planuje przyszłość swojej działalności, więc głos pojedynczego użytkownika na pewno nie jest w stanie nic w niej zmienić, ale mam wrażenie, że moja opinia na poniższe tematy nie będzie odosobniona. Warto małymi kroplami zacząć drążyć skałę tak, aby przede wszystkim nam, użytkownikom, funkcjonowało się coraz lepiej w ekosystemie Apple, a firma pod dowództwem Tima Cooka nie spoczęła na laurach sukcesu.
iTunes
Jeżeli miałbym wskazać aplikację Apple, która według mnie od dłuższego czasu jest traktowana po macoszemu, to niewątpliwie byłby to iTunes. Mam wrażenie, że ten program to tak naprawdę zlepek kilku mniejszych projektów, które bez wątpienia już dawno powinny zostać rozdzielone. O ile synchronizacja pierwszego iPhone’a za pośrednictwem kabla miała jeszcze jakiś sens, bo urządzenie to było zależne od komputera, tak obecnie w dobie aktualizacji OTA (Over The Air), backupów w chmurze i dostępu do plików przez iCloud Drive integracja ta jest, delikatnie mówiąc, nietrafiona. Czy aplikacja reklamowana jako „niewyczerpane źródło rozrywki” powinna przywodzić na myśl program, którym w razie awarii wgramy nowe oprogramowanie w iPhonie lub wykonamy za jego pomocą kopie w trybie offline? Od kilku lat marzy mi się powstanie aplikacji w stylu „iDevices”, w której moglibyśmy obsługiwać nasze iPhone’y, iPady, Apple Watche itp. całkowicie niezależnie od programu do obsługi multimediów, jakim powinien być iTunes. Co ciekawe istnieją aplikacje w stylu iMazing, które zapewniają obsługę iPhone’a z pominięciem iTunesa. Drogie Apple, dlaczego nie zainwestujecie właśnie w takie rozwiązanie?
iMessage
Podczas tegorocznych targów elektroniki konsumenckiej CES w Las Vegas popularny YouTuber – Lewis Hilsenteger, znany z kanału Unbox Therapy, przeprowadził ciekawy eksperyment. Zebrał topowych recenzentów sprzętu elektronicznego i zadał im proste pytanie „Which smartphone is in your pocket?” („jaki smartfon jest w twojej kieszeni?”). Chciał tym sposobem zbadać, jakie urządzenie jest najpopularniejszym telefonem w codziennym użytkowaniu przez geeków, którzy mogą sobie pozwolić na dowolny model bez względu na jego cenę lub dostępność. Nie chcę z tego miejsca zdradzać, jaki był wynik tego eksperymentu, po odpowiedź zapraszam do odwiedzenia kanału Unbox Therapy, natomiast pragnę zwrócić uwagę na istotny fakt. Praktycznie wszyscy właściciele iPhone’ów X z tego eksperymentu zgodnie twierdzili, że do tego modelu przyciąga ich ekosystem Apple, a w szczególności iMessage, karykaturalnie nazywane „green bubble, blue bubble”. Punktowali, że w przeciwieństwie np. do WhatsApp, rozwiązanie Apple jest natywnie w telefonie i nie trzeba do jego użytkowania instalować żadnej dodatkowej aplikacji. Tym sposobem nawet osoby całkowicie nieobeznane z technologią mogą z niego korzystać bez żadnych problemów. Mam dokładnie takie samo podejście, ale widziałbym kilka możliwych dróg rozwoju. Pierwsza z nich to zapowiadana synchronizacja wszystkich wątków wiadomości, a nie tylko tych rozpoczętych od momentu zalogowania się na konkretnym urządzeniu. Druga to integracja iMessage z webowym interfejsem iCloud, a co za tym idzie możliwość wysyłania i odbierania wiadomości bezpośrednio z dowolnej przeglądarki. Trzecia, w którą przestałem już wierzyć, to iMessage na system Android. O ile te pierwsze dwie prędzej czy później pewnie zaszczycą nas swoją obecnością, tak trzecia z nich mogłaby być klasycznym „strzałem w stopę” dla Apple. Część użytkowników zwyczajnie porzuciłaby wtedy iOS na korzyść produktów flagowych innych producentów. Niemniej jednak iMessage na system Android byłby czymś wyjątkowym i popularyzującym jeszcze bardziej ekosystem Apple wśród kolejnych grup odbiorców.
App Store
Myślę, że większość osób korzystających zarówno z komputerów Apple, jak i urządzeń z systemem iOS chciałaby ujednolicenia sklepu z aplikacjami App Store. Oczywiście problemem jest tu architektura sprzętowa – komputery bazują na procesorach Intela, natomiast iUrządzenia na chipach Apple. Jednak nie jest to sytuacja, którą da się rozwiązać z dnia na dzień. Nawet jeżeli Apple zdecydowałoby się w tym roku na rezygnację z procesorów Intela, to minie kilka lat, zanim nowa konfiguracja się rozpropaguje. Mimo wszytko jestem zdania, że dałoby radę połączyć dwa sklepy Apple w jedną, spójną całość. Tym samym deweloperzy mogliby oferować zbiorcze paczki swoich aplikacji, a użytkownicy zyskaliby np. możliwość zakupu z jednego miejsca kompletnego pakietu, który automatycznie zainstaluje się zarówno na iPhonie, iPadzie, Macu, jak i np. Apple TV lub Apple Watchu. Wszystko w zależności od możliwości oraz woli użytkownika.
Wydajność iPhone’a
Kolejne wydania najpopularniejszego urządzenia w portfolio Apple stale podnoszą jego możliwości obliczeniowe. Smartfon ten zaczyna przeganiać w testach wydajnościowych nawet nowe MacBooki. Równocześnie coraz więcej użytkowników domowych świadomie rezygnuje z użytkowania notebooków, zastępując je swoimi telefonami. Nie wiem, czemu zatem nie pójść w rozwiązania w stylu Samsung DeX czy zaprezentowanego na tegorocznym CES – Project Linda od Razera? Pierwszy z nich stanowi swego rodzaju dock dla smartfonu, który umożliwia połączenie urządzenia Galaxy S8/S8+ lub Note8 do monitora, klawiatury i myszy, a następnie korzystanie z niego jak z komputera. Drugi natomiast pozwala „przetransformować” smartfon w notebooka, podłączając go w miejsce touchpada. W obydwu przypadkach to właśnie telefon stanowi centralną jednostkę obliczeniową, która komunikuje się z peryferiami. Użytkownik zyskuje większy ekran, obsługę interfejsu kursorem oraz pełnowymiarową klawiaturę. W takim układzie nie ma konieczności dublowania urządzeń dla osób, które nie potrzebują konfiguracji składającej się równocześnie z komputera oraz smartfonu. Co ciekawe Apple posiada patent na rozwiązanie w stylu tego zaprezentowanego przez Razera, więc może czas skorzystać z niego w praktyce?
Kiedy <tu wstaw większość nowości Apple> w Polsce?
Pytania, które stale nam towarzyszą. Jedne są cykliczne i pojawiają się po prawie każdej premierze Apple, inne pozostają latami bez konkretnej odpowiedzi. Kiedy Apple Store w Polsce? Kiedy polska Siri? Kiedy Apple Pay w Polsce? Kiedy podpowiadanie słów i zwrotów w polskiej klawiaturze? Kiedy nowy Apple Watch dostanie wsparcie LTE w Polsce? Kiedy nowy iPhone będzie dostępny u polskich resellerów? I tak dalej, i tak dalej… Wiem, że Polska nie jest jakimś nadzwyczajnym rynkiem zbytu dla Apple. Rozumiem, że w pierwszej kolejności nowe usługi i urządzenia muszą pojawiać się u największych odbiorców. Jednak powoli zaczynam odnosić wrażenie, że prędzej doczekam się asystenta głosowego rozmawiającego po polsku od Xiaomi niż od Apple. Dlaczego Android Pay może bezproblemowo funkcjonować w Polsce, a na Apple Pay nadal czekamy? Niesmak pozostaje, a klienci nie będą czekać w nieskończoność…
Wystające aparaty w iPhone’ach
Zdaję sobie sprawę, że są problemy technologiczne, których nie da się rozwiązać bez zgody na pewne ustępstwa, ale wystające obiektywy psujące jednolitą bryłę tylnych ścianek iPhone’a przyprawiają mnie o dreszcze! Nie wiem, czy tylko ja byłbym w stanie zaakceptować grubszą konstrukcję urządzenia wynagrodzoną jednolitą powierzchnią tylnej ścianki? Może dodatkowo udałoby się w takim układzie zmieścić pojemniejszą baterię? Może nie trzeba by wtedy rezygnować z gniazda jack? Myślę, że jest nad czym popracować w konstrukcji nowych modeli iPhone’a. Na ten moment ramki stają się coraz cieńsze, a wystające obiektywy coraz obszerniejsze. Mamy równowagę, ale czy na pewno o to chodziło?
Pewnie mógłbym poruszyć tutaj jeszcze sporo innych kwestii, które bardzo często stają się tematem dyskusji, jak np. ostatnia afera ze spowalnianiem iPhone’ów w ramach zużywania się ich baterii, ale nie takie jest moje przesłanie. To nie jest typowe narzekanie, a raczej konstruktywna krytyka. Pamiętajmy, że konkurencja nie śpi, a utrzymanie pozycji lidera wymaga stałego doskonalenia. Jeszcze 10 lat temu raczej nikt nie wyobrażał sobie rynku telefonów komórkowych bez Nokii, dzisiaj sytuacja znacząco się odmieniła. Drogie Apple, nie spocznij na laurach, bo liczymy na kolejne produkty, które odmienią świat!