Kilka dni temu Jony w muzeum sztuki Instytutu Smithsona odbyło się spotkanie z Jonathanem Ive'em, głównym projektantem Apple, odpowiedzialnym od ponad 20 lat za wygląd wielu kultowych urządzeń tej firmy. Rozmowę z Ive'em prowadził Rick Tetzeli, dziennikarz m.in. New York Times'a, a także jeden z autorów wydanej kilka lat temu książki „Droga Steve'a Jobsa”.

Ive wspomina, że już jako chłopiec projektował i budował różne rzeczy, korzystając z pomocy swojego ojca, profesora wzornictwa i złotnika (zajmującego się wyrobami ze srebra), m.in. meble, gocarta czy części do domku na drzewie. Jak wspomina w rozmowie, zawsze interesowała go natura różnych przedmiotów. Uwielbiał też rysowanie, ale służyło mu ono do jaśniejszego myślenia o przedmiotach i rzeczach, które chciał poznać czy zbudować. Przyglądał się też pracy złotniczej swojego ojca. Srebro było materiałem, które determinowało także formę przedmiotów, co miało dla niego ogromne znaczenie.

Ive opowiadał także o swoim zespole projektowym w Apple. W jego ścisłym zespole znajduje się jedynie dwadzieścia osób. Z wieloma pracuje już ponad 20 lat. Jak przyznaje, Apple dla niego to zespół ludzi, których łączą te same wartości i cele. Niewielka liczba osób w zespole pozwala na łatwą komunikację, przede wszystkim łatwe wyrażanie rzeczy często bardzo trudnych do opowiedzenia.

Tetzeli zapytał co jest największą zaletą tego, że wszyscy się znają od lat. Ive odpowiedział, że zaufanie wobec innych oraz to, że dzięki temu, że wszyscy znają się dobrze potrafią siebie słuchać. Nie ma też pomiędzy nimi współzawodnictwa, udowadniania czegoś innym czy karmienia własnego ego. Ive jednocześnie przyznał, że projektanci i sam proces tworzenia nie jest perfekcyjny. Wspomniał, że zastanawia się ile ciekawych pomysłów okazało się chybionych, a ile sami zepsuli podczas tego procesu. Jego zdaniem 99% czasu procesu projektowania to porażki, odkrywanie tego, że dane rozwiązanie nie działa.

Zapis audio rozmowy wykony przez jednego ze słuchaczy dostępny jest w serwisie SoundCloud. Polecam jednak odsłuchanie go na słuchawkach.

Źródło: Smithsonian