Po latach prowadzania czytelników podziemnymi korytarzami metra pod częściowo zburzoną w atomowej hekatombie Moskwą, Dmitry Glukhovksy (choć ja zdecydowanie wolę polski zapis jego imienia i nazwiska, czyli Dmitrij Głuchowski) w swojej najnowszej książce pt. „Tekst” wyszedł na powierzchnię współczesnej stolicy Rosji. Jej bohaterem nie jest jednak to miasto, ale iPhone, na którym opiera się właściwie cała jej intryga.

„Tekst”, choć dzieje się na powierzchni, jest mroczniejszy i wieje jeszcze bardziej przerażającą pustką niż najgłębsze korytarze „Metra 2033”.

Zdarzyło się Wam kiedyś, że Facebook przypomniał Wam o urodzinach albo - co gorsza - o rocznicy zawarcia znajomości z osobą, która zmarła? Mi przytrafiło się to już kilkukrotnie i przyznam, że w takich sytuacjach czułem się bardzo nieswojo. Nie, nie byłem zły na algorytmy samego serwisu, które przecież nie są w stanie (jeszcze?) same rozpoznać, czy dany użytkownik odszedł z tego świata. Czułem raczej to, że osoby, które zmarły w naszej współczesnej cyfrowej erze, zostawiły sporą część siebie, swoich emocji i wspomnień tutaj z nami. Stają się cyfrowymi duchami, zjawami, które czasami się nam ukazują, choćby na wspomnianym Facebooku.

Niemal każdy (także i ja), kto obecnie korzysta na swoim smartfonie z wielu różnego rodzaju serwisów społecznościowych, jak choćby Facebooka, Twittera, Instagrama, poczty e-mail, komunikatorów typu Whatsapp, Telegram i innych, robi nimi masę zdjęć i kręci równie wiele filmów, zostawi po sobie o wiele więcej takich duchów - swego rodzaju cyfrowe odbicie mniejszej lub większej części swojego życia, wraz ze skrupulatnie zarejestrowanymi w postaci zer i jedynek emocjami, naszymi radościami, smutkami i wspomnieniami.

Mało kto zdaje sobie sprawę z tego, że to, co nieuchronne, nadejdzie za chwilę, i np. pozamyka swoje konta w serwisach społecznościowych - co często wiąże się z ich usunięciem. Znałem zresztą sam kilka osób, które do końca życia tweetowały, dzieliły się swoimi przemyśleniami i zdjęciami na Facebooku czy Instagramie i które pozostawiły je otwarte. Do dzisiaj, kilka lat po ich śmierci, mogę wysłać „do nich” wiadomość czy to przez Messengera, Twittera, Whatsappa, czy nawet iMessage. Czasem zdarzyć się może, że wysyłamy przez te serwisy i komunikatory wiadomość do osoby, o której śmierci jeszcze nie wiemy. Po drugiej stronie, np. na ekranie iPhone'a - jeśli jeszcze jest włączony - pojawi się powiadomienie z naszą wiadomością, którego nikt już nie przeczyta.

A co byłoby, gdyby ktoś inny przeczytał i odpisał, podszywając się pod zmarłą osobę? Dla nas byłaby ona dalej żywa, tak długo, aż w inny sposób nie dowiedzielibyśmy się o jej śmierci. To właśnie taki iPhone pełen emocji, wspomnień i cyfrowego zapisu życia ofiary pewnej zemsty trafia w ręce zabójcy, który zemścił się za odebranie mu tego jak najbardziej realnego życia i bliskich.

Głuchowski w swojej książce buduje niesamowitą intrygę opartą właśnie na iPhonie, na jego funkcjach systemowych i sprzętowych oraz zainstalowanych aplikacjach. Urządzenie to staje się swego rodzaju portalem łączącym dwa zupełnie różne światy i obce sobie osoby. Z jednej strony pozwala na wejście w skórę i życie życiem swojego oprawcy, którego w zemście wysłało się na tamten świat. Z drugiej strony iPhone staje się swego rodzaju medium, pozwalającym rodzinie zabitego na kontakt z nim niczym z wciąż żywą osobą. W jednym i drugim przypadku nie jest to miłe doświadczenie.

Autor porusza też w swojej najnowszej książce problem, z którym mierzy się wielu - pewnej wewnętrznej pustki i potrzeby obserwacji czy wręcz podglądania innych (nie tylko w scenach intymnych), przyglądania się ich radościom, smutkom, sukcesom i porażkom. Wydaje mi się, że ta chęć życia lepszym życiem innych siedzi głęboko w każdym z nas. Zwykle zależy to tylko od nas, czy będziemy trzymać ją na wodzy. Jeśli jesteśmy panami swojego losu, zwykle nie musimy oglądać się na innych. Co jednak, jeśli zostalibyśmy kompletnie z niczym, pozbawieni bliskich z iPhone'em obcej osoby, do którego znamy numer pin? Głuchowski przedstawia to w znakomity sposób.

„Tekst”, choć dzieje się na powierzchni, jest mroczniejszy i wieje jeszcze bardziej przerażającą pustką niż najgłębsze korytarze „Metra 2033”.

„Tekst” ukaże się nakładem wydawnictwa Insignis już 22 listopada.

MyApple zaprasza także na spotkania autorskie z Dmitrijem Głuchowskim, które odbędą się w całej Polsce: