Apple vs. Samsung, czyli wojna o brak ramek
Era smartfonów rozpoczęła się na dobre dekadę temu, kiedy to Steve Jobs wypowiedział słowa „an iPod, a phone and an Internet communicator”, prezentując urządzenie łączące w sobie trzy istotne dla każdego użytkownika współczesnego telefonu funkcje. Od tego czasu zarówno iPhone’y, jak i konkurencyjne dla nich produkty zmieniały się i rozwijały, otrzymując lepsze kamery, ekrany oraz procesory, a także nowatorskie rozwiązania technologiczne pokroju Touch ID.
Rozwój smartfonów – ze względu na bądź co bądź ograniczone pole manewru wynikające z niewielkiej bryły tych urządzeń – ma w przypadku hardware’u charakter kwalitatywny, a nie kwantytatywny. Opiera się przede wszystkim na usprawnieniach, a nie na wdrażaniu dodatkowych elementów. W 2017 roku doprowadziło nas to do nowego trendu – „bezramkowych” ekranów. Standardowo już najważniejszymi graczami na arenie zmagań w tym zakresie są dwie firmy – Apple i Samsung.
Przez ostatnie dwa tygodnie miałem możliwość używania Samsunga Galaxy S8, który jest moim zdaniem najładniejszym smartfonem dostępnym na rynku, i wiem, że premiera iPhone’a X tego nie zmieni. Na temat nowego urządzenia Apple starałem się uzyskać tak dużo informacji, jak tylko mogłem – dostarczyła mi ich konferencja firmy z Cupertino, jej strona internetowa oraz dziennikarze, którzy mieli okazję zgromadzić się w auli Steve’a Jobsa. Na ocenę „dziesiątki” przyjdzie jeszcze czas, ale już teraz wiem jedno – brak ramek w telefonach rodzi ogromną liczbę problemów, z którymi producenci zmagają się obecnie mniej lub bardziej udolnie (ze wskazaniem na to pierwsze).
Apple reklamuje na swojej stronie iPhone’a słowami „On nie ma ekranu. On jest ekranem”. Nie skupiajmy się teraz na copywriterach firmy z Cupertino, ale na tym drugim zdaniu, które idealnie odzwierciedla ideę stojącą za maksymalną eliminacją ramek ze smartfonów. To wszak dotykowe wyświetlacze stanowią najważniejszy obszar tych urządzeń. Ich przedni panel był jednak do tej pory pełen innych elementów - kamer, sensorów, głośników, przycisków oraz czytników linii papilarnych, jak i samych ramek, które pełnią istotną rolę ergonomiczną. Każdy z nich jest niezbędny i wymaga obecnie albo relokacji, albo skutecznego zastąpienia.
Zacznę od elementów, które mogą zostać zastąpione. Pierwszym jest czytnik linii papilarnych – obecna technologia pozwala już na zespolenie go z wyświetlaczem. Jej implementacja do rzeczywistego produktu okazała się jednak na razie zbyt trudna. Apple postanowiło z Touch ID zrezygnować (uważam to za tragiczny pomysł), stawiając na Face ID, którego działania obecnie nie sposób ocenić. Samsung również wykorzystuje mechanizm skanowania twarzy, który ma duże opóźnienie, działa tylko pod odpowiednim kątem ustawienia telefonu względem twarzy, cechuje się dużą zawodnością i jak pokazują różne testy, nie jest stuprocentowo bezpieczny. Koreańczycy przenieśli więc skaner linii papilarnych na tył smartfona, co jest niezbyt wygodnym rozwiązaniem dla użytkownika, i to z kilku powodów. Po pierwsze, urządzenie należy podnieść, aby je odblokować. Po drugie, wkładając S8 do kieszeni, wielokrotnie przypadkowo odblokowywałem go palcem, który spoczywał na tylnej części produktu.
Zastąpić można również przyciski. Samsung postawił na ich wirtualne odpowiedniki, które mogą być cały czas widoczne na ekranie albo schowane i wywoływane tylko w razie potrzeby. Wydaje się to być optymalnym rozwiązaniem, choć ciekaw jestem, czy któryś z producentów spróbuje podziałać z 3D Touch i podobnymi technologiami na tym polu. Braku wsparcia dla przejścia do poprzedniego okna programu przez gest przesunięcia palcem od krawędzi ekranu w stronę jego środka nadal nie mogę zrozumieć, korzystając z Androida.
Apple ugryzło temat od innej strony. Przycisk Home poszedł wraz z Touch ID do piachu, a interfejs został wzbogacony o belkę umiejscowioną w dolnej części ekranu. Przeciągnięcie jej odrobinę do góry powoduje przejście do App Switchera, a nieco wyżej - do ekranu głównego systemu iOS. Dostęp do Centrum kontroli został ukryty w prawym górnym rogu ekranu, a do powiadomień na jego środku – pod wystającym karbem. Jak sprawdzi się to w praktyce? Obawiam się, że nie najlepiej.
Brak przycisku Home spowodował, że zniknęła funkcja reachability. Dostęp do Centrum kontroli w przypadku 5,8-calowego wyświetlacza będzie dość trudny dla osób, które obsługują smartfona jedną ręką. Ciężko mi natomiast odnieść się do wspomnianej już wyżej belki. W aplikacjach pasywnych (wideo) będzie ona pojawiać się po naciśnięciu ekranu. W przypadku innych programów będzie cały czas widoczna, co może okazać się niemałym problemem szczególnie w przypadku gier.
Pisałem już wyżej o karbie na przednim panelu iPhone’a X. Sprawia on okropne wrażenie – tym bardziej, że - jak pokazał Samsung - do tematu można podejść zdecydowanie bardziej rozsądnie (mimo zmiany proporcji ekranu). Sharp, aby uniknąć karbu, przeniósł kamerę oraz sensory do dolnej części swojego telefonu. W przypadku Essential Phone zostawiono zaś na środku wyświetlacza dziurę na kamerę. Jak nietrudno zauważyć, każdy producent ma więc sporo problemów z brakiem ramek w swoich urządzeniach.
Z Galaxy S8 miałem już okazję korzystać. Na iPhone’a X będę jednak musiał jeszcze poczekać i szczerze mówiąc, wątpię, że kupię ten produkt. Nie przemawia do mnie pod wieloma względami, a problemy wynikające z braku ramek to tylko część wad, które przynajmniej na razie dostrzegam. Jedno wiem już teraz – producent, który jako pierwszy poradzi sobie z wszystkimi trudnościami wynikającymi z nowoczesnego designu smartfonów, przyciągnie sporo konsumentów do siebie. Obecnie nikt nie jest nawet bliski osiągnięcia tego celu.