Hue - inteligentne żarówki od Philipsa
Od ponad dwóch tygodni testuję inteligentne żarówki od Philipsa. Muszę przyznać, że zanim rozpocząłem zabawę z tym zestawem uważałem, że tego typu urządzenia to kolejny sposób na wyciągnięcie pieniędzy od osób, które oczarowane są koncepcją internet of things i chcieliby aby otaczały je same inteligentne rzeczy, które zaraz po włączeniu sprawią, że życie stanie się lepsze. Nie byłem w stanie wyobrazić sobie żadnego użytecznego zastosowania takiego rozwiązania. Przecież kolorowe światełka w domu nie są do niczego potrzebne poza tym, że można zaskoczyć znajomych. Moje zdanie zmieniło się jednak radykalnie.
Zestaw, który testuję to Hue White and color ambiance E27. Składa się z trzech żarówek oraz bramki sterującej, którą nazwać można centrum dowodzenia całego systemu.
Zacznijmy od żarówek. Te, które znajdują się w moim zestawie wyposażone są w oprawę E27, czyli tak zwany duży gwint, ale Philips oferuje żarówki Hue ze wszystkimi popularnymi rodzajami opraw. Każda z nich emituje światło o strumieniu 806 lumenów. Nie przyzwyczaiłem się jeszcze do tych jednostek, ale na opakowaniu przeczytać można, że „na stare” to 60 wat.
Żarówki wykonane są w technologii LED RGB. Są zatem w stanie wyświetlać 16 milionów kolorów. W praktyce oznacza to, że kolory przechodzą z jednego na drugi płynnie. Poza kolorami, aplikacja pozwala na płynne ustawianie odcieni białego światła. Jak widać na poniższym zdjęciu, żarówka Hue ma niemal taki sam rozmiar jak zwykła żarówka ledowa.
Mostek to niewielkie urządzenie (dla porównania, obok leży iPhone SE), które należy wpiąć do sieci LAN. Większość popularnych modeli routerów daje taką możliwość. Kabel sieciowy dołączony jest to zestawu. Co ciekawe, jeden mostek może obsłużyć aż 50 źródeł światła, a to pozwala na stworzenie instalacji, która z łatwością obsłuży duży dom. Urządzenie podłączyć należy także do zasilania.
Zestawem steruje się za pomocą aplikacji „Hue”, która dostępna jest dla urządzeń z systemem iOS oraz Android. Uruchomienie zestawu jest bardzo proste. Żarówki należy wkręcić do lamp i włączyć światło, a mostek podłączyć do zasilania i gniazda LAN. Następnie należy ściągnąć aplikację, która krok po kroku przeprowadza użytkownika przez ten proces. Sprowadza się do naciśnięcia przycisku na mostku, gdy poprosi o to aplikacja oraz zeskanowania, za pomocą aplikacji Aparat, 8-cyfrowego kodu z wnętrza opakowania w celu sparowania mostka z żarówkami.
To tyle. Aplikacja daje wiele możliwości związanych ze sterowaniem domowym oświetleniem. Na początku należy skonfigurować „dom”. W aplikacji określamy pokoje, w których znajdą się żarówki oraz przypisujemy do nich poszczególne źródła światła. Co więcej, każdą żarówkę nazwać można zgodnie z własnymi upodobaniami. Dzięki temu wiem, jak włączyć żarówkę, która znajduje się w sypialni po mojej stronie łóżka.
Ważne jest by domowy włącznik światła zawsze znajdował się w pozycji „włączony”, a żarówki włącza i wyłącza się za pomocą aplikacji. Kolorami oraz odcieniami bieli steruje się wodząc palcem po dwóch paletach barw - jedna przeznaczona jest dla kolorów, a druga dla bieli.
Poza tym do wyboru mamy jeszcze sceny, takie jak zachód słońca, tropikalny zmierzch, zorza polarna, relaks, czytanie, lampka nocna i wiele innych. Są to predefiniowane ustawienia kolorów światła. Tylko z nich korzystam. Wspomniana paleta barw dla kolorów służy mi rzeczywiście do zaskakiwania znajomych. Warto przy tym napisać, że zmiana koloru światła następuje natychmiastowo.
Ciekawe jest to, że w przypadku wybrania jednej ze scen i zainstalowania dwóch żarówek w jednym pokoju, każda z nich świeci na nieco inny kolor, co potęguje efekt. Bez względu na wybrany kolor czy scenę, światło można ściemniać i rozjaśniać.
W aplikacji znajduje się opcja „rutynowe czynności”. Pozwala ona na ustawienie by światło włączyło się lub wyłączyło gdy wracam lub opuszczam mieszkanie. Działa to na podstawie lokalizacji urządzenia, na którym zainstalowana jest aplikacja „Hue”.
Kolejne opcje do „pobudka” i „zasypianie”. Pierwsza pozwala ustawić godzinę pobudki oraz czas, w którym światło będzie się rozjaśniać przed obudzeniem. Druga umożliwia ustawienie czasu, przez który światła będą się ściemniać aż do wyłączenia oraz godzinę rozpoczęcia tego procesu.
W „innych rutynowych czynnościach” można zdefiniować czas włączania i wyłączania poszczególnych żarówek w różnych kolorach. Możliwości są duże. Jest też funkcja „czasomierz”. Można ją porównać do minutnika, który po upływie zadanego czasu włączy światło o zadanym kolorze lub wywoła miganie żarówek.
Zestaw jest kompatybilny z opracowaną przez Apple platformą HomeKit, ale Ci którzy ją trochę znają zorientowali się zapewne, że aplikacja „Hue” oferuje niemal to samo co systemowa aplikacja „Dom”.
Nie lubię porównywać recenzowanych produktów, ale muszę wspomnieć o jednej kwestii. Żarówki Hue są nieco mniejsze od tych oferowanych przez IKEA. Okazało się bowiem, że TRÅDFRI nie zmieściły się do klosza jednej z moich lamp, przez co zmuszony byłem zwrócić je do sklepu. Nie twierdzę jednak, że produkt z IKEA jest gorszy. Szwedzkie żarówki są po prostu większe.
Trudno wskazać jakąś wadę zestawu Hue. Jedyne co przychodzi mi do głowy, to sposób podłączania mostka. Mógłby on łączyć się z żarówkami za pośrednictwem sieci bezprzewodowej - to jeszcze ułatwiłoby konfigurowanie zestawu. Minusem jest też wysoka cena. W oficjalnych sklepach wynosi ona około 800 zł.
Zakończę tym, czym zacząłem. Wbrew mojemu wcześniejszemu przekonaniu żarówki okazały się bardzo przydatne. W nocy włączać można światło, które nie razi w oczy. Przydaje się to szczególnie, gdy w domu jest małe dziecko. Jedna z żarówek jest włączona niemal całą noc. Uruchomiona jest scena „lampka nocna”, a światło jest maksymalnie przyciemnione. W razie potrzeby można je szybko rozjaśnić lub zmienić odcień na nieco bardziej zimny. Zanim zainstalowałem żarówki Hue, każde włączenie lampki przy łóżku powodowało obudzenie wszystkich członków rodziny. Dzięki Hue można też zafundować sobie przyjemny nastrój podczas długiej kąpieli. To tylko niektóre z zastosowań. Smart żarówki nie są oczywiście czymś niezbędnym, ale z pewnością ułatwiają i umilają codzienne życie.