Apple i Samsung wracają do sądu
Wydawać by się mogło, że trwająca od pięciu lat sprawa, w której Apple skarżyło Samsunga o naruszenie patentów związanych z iPhone'em i w której ta południowokoreańska firma została uznana winną tych naruszeń, trafiła na karty historii. Okazuje się jednak, że to jeszcze nie koniec.
W sprawie tej Samsung nie tylko został uznany winnym, musiał on jeszcze zapłacić Apple około miliarda dolarów, a wiec tyle ile zarobił na sprzedaży swoich urządzeń, które naruszały wspomniane patenty. Prawnicy firmy z Cupertino powoływali się tutaj na sprawę sprzed 130 lat, a dotyczącą producentów dywanów, w której jeden z nich skopiował wzory drugiego. Musiał on później zapłacić poszkodowanemu pełną sumę, jaką zarobił na ich sprzedaży. Południowokoreański gigant nie poddał się jednak. Kwotę zmniejszono do 339 milionów dolarów, a później sprawa trafiła do sądu najwyższego. Ten zgodził się z argumentacją Samsunga, że firma nie powinna oddawać wszystkich zysków ze sprzedaży swoich urządzeń, i nakazał ponownie oszacowanie sumy, która należała się Apple za naruszenie wspomnianych patentów.
To ma zrobić już sąd niższej instancji. Oznacza to rozpoczęcie kolejnego procesu, w którym Apple będzie musiało wykazać, ile Samsung zarobił naruszając wspomniane patenty. To z kolei ma pozwolić sędzi na oszacowanie sumy, jaką ostatecznie południowokoreańska firma zapłaci Apple.