Wprowadzone w ostatnich latach nowe MacBooki i MacBooki Pro są z pewnością mocnymi maszynami, mają jednak jedną irytującą wadę, która moim zdaniem jest efektem niedopracowania, a może i niedbalstwa Apple. To klawiatura o nowej konstrukcji, której zacinanie się jest powszechne.

Wystarczy, by dostał się pod nią zwykły paproch, a dany klawisz, najczęściej jest to spacja, przestaje reagować na nacisk. Czasem można jeszcze wprowadzić dany znak lub odstęp przyciskając go mocno, co jednak wymaga zmiany przyzwyczajeń w używaniu klawiatury i jest bardzo niewygodne.

Skala tego problemu jest bardzo duża i dotyczy zarówno MacBooków sprzed dwóch lat, wyposażonych w starszą wersję tej klawiatury o bardzo niskim skoku, jak i wprowadzonych w ubiegłym roku nowych MacBooków Pro. Większość moich znajomych posiadających któryś z tych komputerów spotkała się z tym problemem. Dziwię się, że Apple nic z tym nie zrobiło i nie przyznało się do błędu, do tego, że ich rewolucyjna, cudowna klawiatura jest jednak zawodna. To z resztą nie jeden problem z klawiaturami Apple. Zarówno w nowych, jak i starych z klawiszy odchodzi farba - kto widział z bliska mojego czteroletniego MacBooka Air ten wie, jak wyglądają klawisze A, S, Z i ALT (którego używam jak CMD - zamieniłem ich funkcje miejscami).

O problemach z klawiaturami o nowej konstrukcji powstała także piosenka. Jej autor - Jonathan Mann, który prowadzi kanał „Song a Day”, śpiewał już kiedyś o aferze z anteną w iPhonie 4.