Sześć lat temu Tim Cook po raz trzeci został CEO Apple. Jak się okazało z czasem, zastąpił on Steve'a Jobsa na tym stanowisku na dobre, a nie jedynie w zastępstwie, jak to miało miejsce w 2004 oraz w 2009 r., kiedy to współzałożyciel firmy z Cupertino przebywał na urlopie zdrowotnym.

Steve Jobs był nierozłącznie związany z firmą Apple i stał się de facto jej ikoną. Po jego śmierci kalifornijski producent musiał odnaleźć się na zmieniającym się rynku bez jednego z największych wizjonerów świata technologii minionych pięćdziesięciu lat.

Apple pod sterami Cooka można oceniać w różny sposób. Wiele konsumentów zarzuca firmie brak innowacyjności, niedostosowanie do potrzeb wybranych segmentów rynku wielu produktów, zbytnie rozszerzenie dostępnej oferty i przełożenie zysku nad jakość. Z pewnością w zarzutach tych jest choć odrobina prawdy, ale rekordowe wyniki finansowe i wysokie wskaźniki zadowolenia klientów z urządzeń oraz usług Apple zdają się potwierdzać, że firma jest zarządzana obecnie w bardzo mądry sposób.

Tim Cook – jak wielu prezesów największych korporacji – jest osobą, o której media nie wiedzą zbyt wiele. Znana jest jego przeszłość zawodowa, edukacja, a także poglądy polityczno-społeczne na wybrane tematy oraz orientacja seksualna. Prezes firmy z Cupertino zdaje się w ogromnej mierze poświęcać Apple, za którego sukcesem sam od lat stoi. Jego decyzje w segmencie logistycznym pozwoliły producentowi już kilkanaście lat temu znacząco zwiększyć generowane ze sprzedaży zyski.

Dajcie znać w komentarzach, jak oceniacie sześć lat Tima Cooka na stanowisku CEO Apple. Z całą pewnością porównania do osoby Steve'a Jobsa są nieuniknione, ale warto pamiętać, że są to dwie różne osoby i to nie tylko pod względem charyzmy oraz żywiołowości na scenie.