Apple wierzy w tablety. Firmie z Cupertino nie przeszkadzają w tym dane, zgodnie z którymi rynek tabletów na świecie znajduje się obecnie w kryzysie. W pierwszym kwartale bieżącego roku sprzedaż tabletów na całym świecie spadła aż o 8,5 procenta, jeśli porównać ją do analogicznego okresu w roku 2016. Co więcej, sprzedaż iPadów maleje, w ujęciu rok do roku, już od 13 kwartałów. Świadomi tego przedstawiciele firmy Apple podczas tegorocznej konferencji WWDC zaprezentowali dwa nowe modele tych urządzeń. Jeden z nich to odświeżony iPad Pro z ekranem o przekątnej 12,9 cala, a drugi to zupełnie nowa konstrukcja. Apple musiało więc zaangażować sztab konstruktorów, projektantów i innych nie mniej ważnych osób, by nowy model ujrzał światło dzienne. Wydaje się, że ktoś w Apple przewiduje, iż tablety wrócą jeszcze do łask.

Pierwsza generacja iPada pojawiła się w 2010 roku i od razu odniosła ogromny sukces. W ciągu pierwszych trzech miesięcy sprzedano ponad 3 miliony tych urządzeń. Mówiło się wtedy, że iPad przyczynił się do rozkwitu niszowego wówczas rynku tabletów. Był to pierwszy tablet, który trafił pod strzechy. Było to urządzenie, które służyło raczej do konsumpcji treści, a nie do jej tworzenia. Nie posiadało ono nawet aparatu i przedniej kamery. Druga generacja tego urządzenia różniła się od swojego poprzednika tym, że posiadała aparat oraz przednią kamerę, co znacznie wpłynęło na zwiększenie jego funkcjonalności. Trzecia generacja wyróżniała się na tle swoich poprzedników ekranem typu retina. W połączeniu z coraz bardziej wydajnym procesorem, iPad stawał się coraz przyjemniejszym w użytkowaniu urządzeniem, które jednak nie było czymś nadzwyczajnym. Wielu traktowało tablet jak smartfon z dużym ekranem przeznaczony, ze względu na swoje gabaryty, głównie do użytku domowego. Niejako w odpowiedzi na taki stan rzeczy, w tym samym roku co iPad 3, na rynku pojawiła się pierwsza generacja iPada mini. Był on mniejszy i lżejszy od większych modeli, ale charakteryzował się tą samą wydajnością co iPad 2. Wielu mówiło, że urządzenie to było przestarzałe już w dniu premiery, jednak odniosło sukces rynkowy. Wraz z wersją mini zaprezentowany został iPad 4. Od poprzednika różnił się praktycznie tylko nieco wydajniejszym procesorem. Apple chyba chciało pozbyć się podzespołów wykorzystywanych do produkcji 3 generacji, bo za niecały rok zaprezentowany został odmieniony iPad Air. Był on znacznie wydajniejszy od poprzednika i posiadał 64-bitowy procesor. Mówiło się wtedy, że ze względu na swoją moc, tablety, a raczej iPady, przestały być już tylko urządzeniami do konsumpcji treści. Kolejne generacje Airów oraz mini różniły się głównie wydajnością, co sprawiło, że rynek iPadów zaczął być nudny. Trwało to do września 2015 roku, kiedy to zaprezentowany został iPad Pro z ekranem o przekątnej 12,9 cala oraz możliwością obsługi za pomocą stylusa. Znacznie zwiększono również wydajność tego urządzenia w porównaniu z poprzednimi generacjami, ale to raczej standard. Znów zaczęto mówić, że tym razem to już na pewno będzie rewolucja, a model Pro rozpocznie erę post-PC, w której komputery odejdą do lamusa. Jak wiadomo, tak się jednak nie stało. Wielu mówiło, że hardware jest już wystarczająco dobry, ale kuleje oprogramowanie. W tak zwanym międzyczasie był jeszcze iPad Pro z ekranem o przekątnej 9,7 cala oraz „iPad 2017”. Ten ostatni ma chyba wykończyć iPada mini.

Czerwcowy keynote to kolejne podejście Apple do zrewolucjonizowania rynku tabletów. Firma prawdopodobnie zrezygnowała już z odświeżania iPadów mini. W dobie smartfonów o niemal sześciocalowych ekranach ta konstrukcja nie ma już chyba sensu. Zastąpi ją wspomniany „iPad 2017”, który jest obecnie najtańszy w ofercie Apple. Nie należy zapominać o najnowszych modelach Pro. Różnią się one tylko wielkością. Mniejszy - 10,5-calowy - to zupełnie nowa konstrukcja. Węższe ramki boczne sprawiają wrażenie, że jest to ultranowoczesne urządzenie. W tabletowej rewolucji udział weźmie również iOS 11, i to za sprawą tego właśnie systemu w niedalekiej przyszłości możemy być świadkami początku ery post-PC. Dzięki temu systemowi w iPadzie zobaczymy dock, który wygląda niemal tak samo jak ten znany z systemu macOS. Zmieniono także funkcję Split View do dzielenia ekranu, która również bardziej przypomina tę z macOS. Z pewnością przydatna okaże się funkcja „Przeciągnij i upuść”, znana dotąd również tylko z systemu „biurkowego”. W połączeniu z eksploratorem plików, który pojawił się w iOS 11 pod nazwą „Files”, sprawi ona, że uciążliwa dotąd praca z plikami na iPadzie przestanie taka być. Warto dodać, że funkcja „Przeciągnij i upuść” działa również w aplikacjach. Można będzie zatem na przykład przeciągnąć zdjęcie wprost do treści notatki czy wiadomości e-mail. Wydaje się, że z punktu widzenia mniej wymagających użytkowników jest to początek końca ery PC.

iPad

Apple zaczyna porządkować swoją linię tabletów. Wydaje się, że niedługo zniknie z niej iPad mini, którego pod względem rozmiarów doganiają smartfony. Zostanie jedynie tańszy „iPad 2017”, który przeznaczony będzie głównie na rynek edukacyjny i dla „zjadaczy” treści, oraz dwa modele pro różniące się jedynie wielkością ekranu. Te służyć będą zarówno do konsumpcji, jak i tworzenia treści. Ogromną rolę w rozpoczęciu ery post-PC odegra software. Dowodem tego jest iOS 11. Być może poczekać trzeba jeszcze na kolejne wersje tego systemu, ale ta najnowsza stanowi już namiastkę desktopowego rozwiązania. Osobiście uważam, że zawsze znajdą się profesjonaliści z prawdziwego zdarzenia, którzy będą potrzebować mocy stacji roboczych na miarę ich czasów, ale wydaje mi się, że już w niedalekiej przyszłości większość mniej wymagających użytkowników ze spokojem będzie mogła wymienić swojego laptopa na iPada serii Pro lub inny tablet. Nie wiadomo też, co dalej w sprawie tabletów planuje Apple. Quo Vadis iPadzie?

Pobierz MyApple Magazyn 3/2017

Magazyn MyApple w Issuu