Wczoraj minęły dwa lata od startu usługi Apple Music. Korzystam z tego serwisu od początku i nie zanosi się na to, bym go zmienił

Apple Music oczywiście wciąż nie jest serwisem idealnym, a na początku cierpiało na wiele chorób wieku dziecięcego. Z roku na rok jest jednak coraz lepiej. Apple systematycznie dodaje do niego nowe przydatne funkcje i rozszerza jego ofertę nie tylko o muzykę.

W ostatnim roku Apple poradziło sobie m.in. z problemami z błędnym doborem utworów w albumach. Jeszcze rok temu zdarzało się, że w albumach studyjnych część piosenek podmieniona została z ich wersjami koncertowymi, co było naprawdę irytujące. Od dawna już jednak nie miałem takich problemów. Podobnie jest z niedostępnymi utworami. Dwa lata temu trafiało się to dość często, wtedy przesiadałem się zwykle od razu na Spotify. Nie pamiętam już jednak kiedy ostatni raz miałem tego typu problem. Podobnie jest z ofertą muzyczną, która stale się powiększa. Jeszcze kilka miesięcy temu aby posłuchać np. Rammsteina musiałem korzystać ze Spotify. Teraz całą dyskografię tego zespołu mam już dostępną w Apple Music. Są oczywiście jeszcze pewne naprawdę rzadkie wydawnictwa, których w usłudze Apple nie znajdę, ale to promil muzyki, której słucham.

Od startu tej usługi korzystam intensywnie z widoku "Dla Ciebie". Nie zliczę jak wiele nowych ciekawych zespołów czy wykonawców poznałem dzięki tym rekomendacjom. Niecałe dwa lata temu pisałem w mojej recenzji Apple Music, że przygotowywane przez redakcję składanki, np. z rockiem z początku lat 90, metalem z końca lat 80 itp. były dla mnie swego rodzaju sentymentalną podróżą, do czasów, w których MTV było stacją nadającą różną muzykę, a prezenterzy mieli naprawdę pojęcie o czym mówią. Tutaj nic się nie zmieniło. Jest nawet lepiej, a to za sprawą składanek „Moja nowa muzyka”. Od niemal roku, co tydzień dostaję nową porcję naprawdę ciekawej muzyki, od smooth jazzu, popu, przez muzykę elektroniczną, alternatywę po rock i metal. Każda taka składanka przynosi przynajmniej kilka nieznanych mi wcześniej zespołów czy wykonawców, których albumy dodaję następie do mojej biblioteki.

Korzystam też z należącego obecnie do widoku „Dla Ciebie’ serwisu Connect, w którym artyści i zespoły dzielą się ze słuchaczami i fanami różnymi ciekawostkami, informacjami o koncertach, a także niepublikowanymi utworami czy nagraniami z koncertów. W Connect w moim Apple Music dzieje się naprawdę sporo.

Bardzo dobrze zapowiada się też funkcja społecznościowa, pozwalająca na śledzenie tego, czego słuchają nasi znajomi. W Apple Music w iOS 11 w widoku „Dla Ciebie” pojawił się dodatkowy panel z albumami i utworami, których słuchają osoby, które obserwuję. Nie każdy ma oczywiście podobne do moich gusta muzyczne, ale nawet w takim wypadku to miła odmiana. Oczywiście śledzenie znajomych (i bycie śledzonym) można zablokować, więc uspokajam tutaj osoby, które nad wyraz cenią sobie swoją prywatność.

Przyczepię się tylko do drobnego szczegółu - błędnego nazywania gatunków muzycznych. Dość często Apple Music klasyfikuje jako pop muzykę metalową i rockową. Na szczęście dla mnie w tych proponowanych składankach nie miesza popu z ciężką muzyką - taką mieszankę dostaję na własne życzenie w składance „Moja nowa muzyka”.

Ciszy mnie, że Apple zdecydowało się na rozszerzenie oferty także o filmy muzyczne i programy takie, jak „Planet of the Apps”, choć oczywiście brakuje mi dokumentów muzycznych o zespołach, których słucham. Mam nadzieję, że prędzej czy później tego się doczekam.

Liczę na to, że oferta audio-wizualna zostanie także kiedyś poszerzona o koncerty. Obecnie np. koncertowe albumy audio dostępne są w Apple Music, podczas gdy wersje wideo dalej trzeba kupować w iTunes Store (np. najnowszy koncert Rammsteina z Paryża). Uważam, że rozszerzenie oferty o filmy koncertowe byłoby dobrym krokiem, przynajmniej dla użytkowników Oczywiście istnieje tego typu „muzyczny Netflix” - serwis Quello. Wolałbym jednak mieć wszystko w jednym miejscu.

Jestem bardzo ciekawy tego, jak wyglądać będzie, a przede wszystkim co oferować będzie Apple Music dokładnie za rok.