Super Mario Run – recenzja
Do gier Nintendo można mieć różny stosunek, ale jedno trzeba firmie z Kioto przyznać – potrafi stworzyć wirtualne postaci, które na długo znajdują miejsce w popkulturze. Najlepszym tego przykładem jest Mario, który od ponad ćwierćwiecza nie traci na popularności.
Popularność wykreowanych przez Japończyków bohaterów, którzy przez lata sprzedawali konsole Nintendo, powoli przestaje wystarczać w starciu z konkurencją. Szukając dodatkowego źródła przychodu firma z Kioto mogła rozpocząć wydawanie swoich gier na PlayStation i Xboxa – co negatywnie wpłynęłoby na sprzedaż Switcha i Wii U – albo zwrócić się w stronę rynku produkcji mobilnych. Sukces Pokémon GO, choć dzielony z Niantic, udowodnił, że to ta druga opcja jest właściwą drogą.
Super Mario Run to gra charakteryzująca się wyjątkowo prostą mechaniką – nawet porównując ją do oryginalnych odsłon serii – ale też rozbudowanymi możliwościami, które nie są związane bezpośrednio z rozgrywką. Nasz bohater sam biegnie do przodu (choć pewne elementy na planszy mogą go zatrzymać lub zawrócić), sam przeskakuje nad niewysokimi przeszkodami (a nawet wrogami) i zadaniem gracza jest wyłącznie regulowanie wysokości jego skoku oraz łapanie się lewitujących platform. Nawet na ekranie ładowania, gdzie widzimy rozmaite porady dotyczące gry, możemy przeczytać napis: „W Super Mario Run możesz grać z użyciem jednej dłoni”. To prawda, sterowanie bohaterem ogranicza się z naszej strony wyłącznie do poruszania kciukiem, co nie wszystkim musi przypaść do gustu.
Nie sposób już od początku nie zauważyć, że w procesie tworzenia gry udział nie brali eksperci od User Experience. Pierwsze uruchomienie Super Mario Run raczy nas grafiką przypominającą interfejs pierwszych odsłon systemów OS X i iOS. Gracz musi nie tylko wybrać język, ale też kraj z którego pochodzi, awatar oraz imię – żadnej z tych rzeczy nie dokona jednak bez połączenia z internetem, które jest konieczne do korzystania z aplikacji. Nintendo utrzymuje, że ma to zapobiec piractwu. Skoro już w sierpniu użytkownicy PC z Windowsem złamali najlepsze zabezpieczenie gier, jakim jest Denuvo, to i narzucone przez Japończyków ograniczenia nie będą problemem dla hakerów. W tym miejscu warto przytoczyć stanowisko polskiego CD Projekt Red, które nie zastosowało żadnych zabezpieczeń przy Wiedźminie 3, bo tego typu rozwiązania są ich zdaniem niekorzystne dla uczciwych graczy. Wygląda więc na to, że to warszawiacy muszą uczyć weteranów świata gier podejścia do konsumentów.
Sama rozgrywka została zasadniczo podzielona na trzy elementy. Pierwszym jest „Tour”, w którym czekają na nas 24 poziomy, z czego tylko pierwsze trzy są dostępne w darmowej wersji „Super Mario Run” – za pozostałe musimy zapłacić 9,99 €. Każdy poziom musimy przejść przynajmniej trzy razy, jeżeli chcemy go w pełni ukończyć. Na mapie znajdziemy bowiem specjalne monety w różowo-fioletowych kolorach. Jeżeli zbierzemy pierwsze pięć, to w następnej turze pojawi się pięć innych, które będą znajdować się w trudno dostępnych miejscach.
Drugi tryb to „Wyścig”. Wybieramy gracza z różnej części globu i rywalizujemy z nim nie tylko na pokonany dystans, ale i zebrane w trakcie minutowej rozgrywki monety. Kto wygra, ten otrzyma kilka grzybków Toad, które zamieszkają naszą osadę i rozpoczną pracę. Warto zaznaczyć, że do zagrania w „Wyścig” koniczne jest posiadanie biletu, który możemy otrzymać grając w „Tour”.
Wreszcie trzeci tryb to rozbudowa wioski. Stawiamy budynki, zbieramy monety, jakie produkuje dla nas Toad, dokupujemy elementy upiększające naszą osadę i to w zasadzie tyle. Oczywiście znajdziemy w tym miejscu bonusowe gry, które dostajemy w zamian za wybudowane budynki, a także sprawdzimy wyniki znajomych, jeżeli połączymy Super Mario Run z Facebookiem, Twitterem lub kontem Nintendo, ale to w zasadzie wszystko.
Super Mario Run to produkcja wyjątkowo prosta, która w swojej darmowej formie pozwala na co najwyżej kilkadziesiąt minut nieskrępowanej rozgrywki. Szczerze powiedziawszy, tytuł nie przypadł mi do gustu, bo zaprojektowane przez Nintendo poziomy nie są żadnym wyzwaniem. Oczywiście nie oznacza to, że łatwo jest zebrać wszystkie dodatkowe monety, ale miejsca, w których możemy się „skuć” to rzadkość. Nawet gdy powinie nam się noga, to cofamy się o zaledwie kilka metrów, co dodatkowo ułatwia rozgrywkę. Pozostaje mieć nadzieję, że Nintendo poprawi stabilność swojej nowej gry i zaoferuje graczom dodatkową zawartość, która faktycznie będzie warta 9,99 €. Na razie - przynajmniej w mojej opinii - nie jest.
Aktualizacja – 21 grudnia 2016 r.
W ostatniem akapicie recenzji pisałem, że aby gra zasłużyła na swoją cenę powinna otrzymać dodatkową zawartość. Nintendo poinformowało jednak, że tak się nie stanie. Nie zobaczymy więc żadnych dodatkowych poziomów, trybów czy funkcji.
Super Mario Run dla iPhone'a i iPada dostępny jest w App Store za darmo (freemium).
Źródło: 9TO5MAC