Serii Civilization nie trzeba prawdopodobnie nikomu przedstawiać. Kolejne odsłony turowych strategii sygnowanych nazwiskiem Sida Meiera to przede wszystkim ewolucje swoich poprzedników i tak jest również tym razem. Szósta odsłona kultowego cyklu nie rewolucjonizuje rozgrywki, ale udoskonala ją przynosząc kilka nowych elementów przy zachowaniu troski o istotne dla serii rozwiązania.

Opisanie wszystkich elementów rozgrywki nowej Cywilizacji sprawiłoby, że recenzję musiałbym wydać w formie książki i to najlepiej w kilku tomach. Skupię się więc na najważniejszych punktach, które stanowią o wyjątkowości tej gry i jej jakości. Pozwolę sobie zacząć jednak od tego, co nie jest w „szóstce” najważniejsze, czyli od polskiego wątku. Już w trailerze przedpremierowym można było zobaczyć nadwiślańskie wojska husarskie… których w Civilization VI na razie brakuje. Prawdopodobnie możliwość grania Polską zostanie wprowadzona wraz z jednym z dodatków do gry, a liderem narodu będzie nie kto inny jak Jadwiga Andegaweńska. To jednak nie wszystko. W plikach źródłowych znajdują się utwory, które nawiązują do polskiej tradycji muzycznej (miła troska o szczegóły ze strony twórców), a będąc już przy warstwie audio nie sposób nie wspomnieć o polonizacji. Opisy i przetłumaczenie elementów interfejsu (a także licznych cytatów) to jedno, ale głosy lektorów! Nie umiem przestać się zachwycać jakością ich pracy – po prostu mistrzowska i idealnie pasująca do klimatu rozgrywki robota (zobaczcie film poniżej, a sami usłyszycie namiastkę ich pracy).

Przejdźmy jednak do elementów bardziej istotnych, czyli samej mechaniki rozgrywki. Zaczynamy z jednym miastem i jednym oddziałem robotników, a sukces możemy osiągnąć na kilka różnych sposobów - jako agresor zdobywając krainy przeciwników, jako głowa kościoła krzewiąc swoją religię misjonarzami, jako innowator rozwijając technologię i kulturę itd. Po około 20 godzinach rozgrywki (a jest to rozgrywka pod tytułem „pogram chwilę wieczorem i nagle zorientuję się, że już trzecia w nocy”) zauważyłem jednak, że gra bardziej premiuje pokojowe nastawienie, tworzenie sojuszy i raczej defensywne działania militarne. To dobre rozwiązanie, bo wymaga rozwoju na wielu płaszczyznach, a nie tylko angażowania się w rekrutację wojsk.

Bardzo rozbudowane względem poprzednich odsłon serii zostały drzewka umiejętności. Wybieramy istotne dla nas elementy kulturowe i technologiczne, a także bonusy dotyczące doktryn politycznych. Rozwój poszczególnych punktów wymaga upłynięcia określonej liczby tur, co możemy przyspieszyć między innymi dzięki eurece. Oznacza to przyładowo, że zaawansowany handel wcześniej stanie się elementem naszej cywilizacji, jeśli stworzymy cztery szlaki handlowe między miastami. Dzięki temu rozwiązaniu nastawienie na konkretny sposób prowadzenia rozgrywki sprawia, że szybciej nabywamy umiejętności, które dynamizują charakter naszej polityki gospodarczej, militarnej, kulturowej, naukowej czy społecznej.

Zmodernizowany został system rozwoju miast. Podstawowe elementy pozostały niezmienione, ale twórcy wprowadzili konieczność tworzenia dzielnic. Jeżeli chcemy zbudować akademię czy bibliotekę, to możemy to zrobić tylko w dzielnicy naukowej. Ta zaś generuje więcej punktów, jeżeli leży na przykład przy rzece albo obok dzielnicy kulturowej. Plus tego rozwiązania jest taki, że jedno pole obszaru wokół miasta może pomieścić sporą liczbę budynków. Minus jest jednak związany z faktem, że stworzenie dzielnicy militarnej przenosi do niej rekrutację jednostek wojskowych, co nie sprawdza się dobrze w czasie odpierania oblężenia.

Jedno pole na mapie może zajmować tylko jedna jednostka. Podobnie jak w mieście i forcie może ufortyfikować się wyłącznie jeden oddział. Nie do końca jestem przekonany do tego rozwiązania, bo sprawia ono, że przejmowanie wrogich miast jest znacznie utrudnione. Możemy wszak otoczyć metropolię antagonisty wyłącznie kilkoma oddziałami, a pozostałe jednostki zmuszone są do stania za ich plecami. W tym momencie muszę zwrócić uwagę na jedyny istotny (przynajmniej moim zdaniem) minus gry, czyli sztuczną inteligencję przeciwników w czasie atakowania naszych miast. Nie leczą oni zbyt często swoich jednostek, czasem – nie wiedzieć czemu – nie atakują miasta stojąc obok niego, rzadko kiedy wracają na swoje terytorium gdy zaczynają wyraźnie przegrywać, a co więcej, nierzadko zdradzają nas - mimo silnego sojuszu. Problem ten oczywiście znika w trybie multiplayer. Nieco lepiej sprawa wygląda w przypadku misjonarzy, którzy przynoszą nam swoją religię, ale są dla tradycyjnych oddziałów nietykalni, przez co jeśli sami nie założymy własnego kościoła na czas, to kwestią czasu jest zdominowanie naszej cywilizacji przez buddyzm, zaratusztrianizm, judaizm itd.

Wchodzenie w relacje z innymi graczami jest warunkiem niemal koniecznym do osiągnięcia sukcesu i to w zasadzie na każdej płaszczyźnie. Tworzymy więc szlaki handlowe rekrutując kupców, wymieniamy się towarami luksusowymi (bez prochu nie stworzymy strzelców), zabiegamy o względy innych ofiarując im bonusy finansowe, otwarte granice czy sojusz skierowany przeciwko wspólnemu wrogowi. Okna dialogowe i możliwości negocjacji warunków sojuszu zostały nieco rozbudowane względem poprzednich odsłon cyklu, ale nadal prezentują się dość skromnie. Może to doskwierać w przypadku próby zakończenia wojny, co jest wyjątkowo trudne, jeżeli to nie my ją wywołaliśmy.

O nowej Cywilizacji można by było pisać i pisać. Gra jednak choć rozbudowana, to nie wymaga od gracza poświęcenia wielu godzin na poznanie jej mechaniki. Prosty samouczek jest warty poświęcenia mu uwagi, ale fani serii będą czuli się od początku jak w domu. Pisałem już na początku tego tekstu, że Civilization VI to ewolucja poprzednika, a nie rewolujca dla serii i swoje zdanie przytaczam również teraz, bo jest istotne dla osób, która myślą o zakupie „szóstki” dobrze bawiąc się z „piątką”. Odświeżona mechanika, świetna polonizacja i naprawdę rewelacyjna oprawa graficzna (wyjątkowa dbałość o szczegóły) oraz dźwiękowa składają się na świetny produkt, któremu moim zdaniem warto poświęcić nie tylko pieniądze (59,99 € edycja podstawowa, 79,99 € edycja deluxe), ale i spędzony przed komputerem czas.

Grę otrzymał do recenzji od wydawcy Aspyr. Produkt pobrałem z platformy Steam. Jest on również dostępny w Mac App Store. Minimalne wymagania sprzętowe dla Civilization VI obejmują system OS X 10.11 lub macOS 10.12, Intel i5 2,7 GHz, 6 GB RAM-u, 15 GB wolnej przestrzeni dyskowej oraz kartę graficzną 1 GB (na przykład Iris Pro). Mam nadzieję, że uda mi się uzyskać kopię recenzencką gry od wydawcy i będę mógł podzielić się z Wami wrażeniami z rozgrywki. Warto dodać, że w Mac App Store znajdują się dwie poprzednie odsłony serii.