Kawał historii nieistniejącego produktu
Historia ta rozpoczęła się w lutym ubiegłego roku, kiedy to na ulicach San Francisco pojawiły się wynajęte przez Apple samochody wyposażone w kamery podobne do tych, które Google wykorzystuje do zbierania danych niezbędnych do funkcjonowania usługi Street View. Szybko okazało się, że Apple pracuje nad konkurencyjną usługą, ale od tamtego czasu pogłoski na temat autonomicznego samochodu, nad którym rzekomo pracuje firma Tima Cooka, elektryzują branżowe media na całym świecie. Mówi się, że już od dłuższego czasu opinia publiczna zarzuca firmie z Cupertino brak innowacyjności, dlatego temat ten jest bardzo rozdmuchiwany.
Strona 1 z 2
Samochód byłby czymś zupełnie nowym w portfolio Apple. Nie bez kozery użyte zostało słowo „elektryzuje”, bowiem pojazd ten napędzany ma być silnikiem elektrycznym. Obecnie, samochody z takim silnikiem coraz częściej pojawiają się nawet na polskich ulicach. Warto również dodać, że takie pojazdy seryjnie produkowane były już pod koniec lat dziewięćdziesiątych ubiegłego stulecia. Co prawda, mowa tutaj o tzw. hybrydach, czyli samochodach napędzanych silnikiem spalinowym, który wspomagany jest przez elektryczny, ale jednak. Czy zatem jeśli samochód Apple w ogóle powstanie to będzie to produkt innowacyjny?
Z informacji, które znaleźć można w sieci wynika, że zarząd firmy Apple na czele ze Stevem Jobsem myślał o rozpoczęciu prac nad samochodem krótko po wprowadzeniu na rynek pierwszego modelu iPhone’a. Tony Fadell, który w latach 2001-2010 odpowiedzialny był za rozwój iPadów, w swoim wywiadzie dla Bloomberga zdradził, że kilkakrotnie miał okazję rozmawiać z Jobsem na ten temat. Ówczesny CEO Apple ostatecznie zdecydował jednak, że skupi się na rozwoju iPhone’a, który w tamtych czasach przynosił jego firmie dwie trzecie zysku. Możliwe zatem, że obecnie gdy iPhone jest już dojrzałym produktem, w Apple postanowiono relokować część zasobów i rozwijać coś nowego.
Przez nieco ponad 18 ostatnich miesięcy pojawiało się wiele pogłosek, które wskazywać mogą na to, że firma z Cupertino rzeczywiście pracuje nad elektrycznym samochodem. Kilka dni po pojawieniu się wspomnianych na początku wyposażonych w kamery vanów, jeden z pracowników Apple poinformował agencję Bloomberg, że jego firma pracuje nad samochodem - projektem konkurencyjnym dla Tesli. Do dziś nie wiadomo czy był to celowy zabieg, który miał ponieść media na fali spekulacji, by firma z Cupertino znalazła się na pierwszych stronach gazet i portali internetowych czy tak się rzeczywiście dzieje. Na tę drugą opcję wskazywać może fakt, że od tamtego czasu w Apple zatrudnionych zostało wielu specjalistów z branży motoryzacyjnej i branż pokrewnych. Znalazł się wśród nich były prezes należącej do Mercedes Benz spółki zajmującej się badaniem i rozwojem produktów, jeden z wiceprezesów Tesli oraz wielu kluczowych inżynierów z takich firm jak Ford czy General Motors. Znamienne było również przejście pięciu kluczowych inżynierów z firmy A123 Systems, która zajmuje się produkcją zaawansowanych akumulatorów stosowanych w różnych gałęziach przemysłu, m.in. w transporcie. Firma ta złożyła pozew przeciwko Apple i swoim byłym pracowników twierdząc, że naruszone zostały zawarte w umowach zapisy dotyczące zakazu zatrudniania się pracowników w konkurencyjnych firmach, a Apple stosuje nieuczciwe praktyki rynkowe. Sprawa zakończyła się jednak ugodą.
Co więcej, w marcu tego roku, pojawiły się informacje o tajnym kompleksie budynków, w którym rzekomo toczą się prace nad projektem Titan. Zlokalizowany jest on niedaleko siedziby głównej firmy Apple – w Sunnyvale, w Kalifornii. Podobno nazwy tych budynków, tak samo jak nazwa „Project Titan”, inspirowane są mitologią grecką. Oficjalnie korzysta z nich firma konsultingowa SixtyEight, która zdaniem wielu jest jedynie przykrywką, bowiem kilka miesięcy temu pojawiały się doniesienia, że w ich okolicy słychać głośne odgłosy pracujących silników. Informacja ta szybko wywołała jednak salwy śmiechu, ponieważ jak wspomniano samochód, nad którym pracuje Apple napędzany ma być silnikiem elektrycznym. Testowane mogły być jednak inne rozwiązania, niezwiązane z napędem, dlatego też do tej pory nie wiadomo czy ubaw był zasadny.