Choć sam często mam wątpliwości co do mojej równowagi psychicznej, to do przypadku klinicznego mi jeszcze jednak trochę brakuje. W każdym razie leżę i płaczę. Wszystko za sprawą ostatnich newsów, jakie docierają do nas ze świata Apple. Za progiem premiera nowych modeli iPhone'a i wydaje się, że na ich temat wiemy już całkiem sporo. Jeżeli wierzyć doniesieniom, nie doczekają się one większych zmian w stosunku do swoich poprzedników. Co zatem robi Apple? Dokonuje zmian, a ja leżę i płaczę. Ze śmiechu.

Wczoraj, powołując się na Serwis MacRumors, informowaliśmy o zmianach w nazewnictwie salonów Apple. Firma zrezygnowała ze stosowania w ich przypadku słowa „Store”, co wiąże się najprawdopodobniej z jej dążeniami do postrzegania sklepów marki nie jako zwykłych placówek handlowych, a miejsc przyjaznych dla zgromadzonej wokół niej społeczności. I tak zamiast „Apple Store Fifth Avenue”, salon firmy nosi teraz nazwę ”Apple Fifth Avenue”. Dobrze, nie będę przypisywał popełnienia tak błahego newsa moim kolegom z redakcji i przyznam, że jego autorem był niżej podpisany. Szczerze powiedziawszy, wrzucając tekst na MyApple miałem problem z kategorią, do jakiej mam go przydzielić. Wybrałem „Ciekawostki”, a to wyłącznie z racji tego, że w naszym serwisie nie mamy kategorii „Apple robi sobie jaja”. Muszę porozmawiać z Tomkiem o jej wprowadzeniu, ponieważ kolejny news zwalił mnie z nóg. Gdy wczoraj wieczorem zobaczyłem jego tytuł, pomyślałem sobie - „nie, nie ruszam tego”, ale rano już nie wytrzymałem. Może i w iPhone'ach siedem nie zobaczymy ekranów AMOLED i tym podobnych „zbędnych” rzeczy, ale za to Apple przemianowało dotychczasowe i wprowadziło trzy nowe stanowiska dla pracowników swoich salonów oraz zmieniło sposób nazywania poszczególnych powierzchni w samym sklepie.

Jak donosi serwis MacRumors, w Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii, a prawdopodobnie także w pozostałych krajach, część pracowników salonów firmy będzie od teraz zajmować nowe stanowiska - „Pro”, „Creative Pro,” oraz ”Technical Expert”. Pierwsze z nich jest zarezerwowane dla osób najbardziej zaznajomionych z produktami Apple, drugie dotyczy sprzedawców o podobnym poziomie wiedzy, jednak zajmujących się praktyczną nauką, a trzecie to stanowisko pomiędzy „Technical Specialist” a „Genius”. Tak, to ten, znany wszystkim doskonale - Amazing Apple. To jednak nie koniec zmian. Zaplecze salonów nazywane dotychczas „Back-of-House” przemianowano oficjalnie na ”Backstage”, a powierzchnia handlowa sklepu zmieniła swoją nazwę z „Red Zone” na „Product Zone”. Jeżeli jeszcze komuś mało nowości, to stanowisko „Red Zone Specialist” od teraz nosi nazwę „Specialist”, „Back-of-House Specialist” to „Operations Specialist”, „Family Room Specialist” to „Technical Specialist”, „Inventory Specialist” to „Operations Pro”, a „Business Specialist” to już „Business Expert”.

Jak widać powyżej, Apple dokonuje wielu zmian. Nie o takie jednak chodzi nam, użytkownikom urządzeń z logo nadgryzionego jabłka. Pozostaje mieć nadzieję, że bardziej natchnionych, firma dokona także w swoich produktach i przestanie sobie robić jaja. Ja dalej leżę i płaczę, ale już nie ze śmiechu. Z żalu.