Cook, Cue i Federighi o porażkach i sukcesach w rozmowie z Fast Company
Rick Tetzeli z Fast Company, znany polskim czytelnikom, m.in. jako współautor świetnej książki biograficznej "Droga Steve'a Jobsa" (wydanej w Polsce przez wydawnictwo Insignis), odwiedził niedawno kilkukrotnie kampus Apple w Cupertino, gdzie miał okazję porozmawiać z Timem Cookiem, Eddym Cue i Craigiem Federighim na temat kondycji firmy, innowacyjności oraz nieustającej krytyki, z jaką muszą się mierzyć.
Spora część rozmów z Eddy'm Cue, Craigiem Federighim ale także Timem Cookiem dotyczy różnego rodzaju błędów i pomyłek, oraz nauki, jaką firma z tego wyniosła. Jak przyznają, Apple nie jest, nigdy nie było i raczej nigdy nie będzie przedsiębiorstwem perfekcyjnym, wszyscy jednak uczą się także na własnych błędach. Cook wyraźnie zaznaczył, że nikt nigdy w Apple nie twierdził, że firma jest idealna, a jedynie poszukuje tego właśnie ideału.
I choć w przeszłości, jeszcze za życia i kierownictwa Steve'a Jobsa, zdarzały się porażki (myszka, w jaką wyposażone były pierwsze iMaki, PowerMac G4 Cube czy serwis społecznościowy Ping), to jedną z najbardziej spektakularnych, z której firma wyciągnęła największą chyba naukę były własne mapy.
Eddy Cue przyznaje, że przed tą spektakularną porażką prace nad oprogramowaniem prowadzone były w zamkniętym, często odizolowanym środowisku. Systemy operacyjne testować mogli tylko deweloperzy. Firma nie chciała korzystać ze wsparcia swoich użytkowników. Co więcej, w pracy nad mapami Apple wykazało się bardzo wąskimi horyzontami. Jak wspomina Cue, w Cupertino mapy Apple działały wspaniale. Ze względu na objęcie tajemnicą prac nad tą usługą, prowadzonych przez zespół Scota Forstalla, firma nie była wstanie jej przetestować na dużej grupie użytkowników, a więc i zebrać na czas opinii o licznych problemach i słabej jej jakości.
Federighi uważa, że Apple wyciągnęło z tej porażki ogromną lekcję, a jej efektem są m.in. programy publicznych beta testów systemów macOS (OS X) oraz iOS.
Rick Tetzeli pyta się też o to jak kierownictwo firmy radzi sobie z nieustającą krytyką dotyczącą innowacyjności produktów, jak i pokutującym poglądem, że Apple bez Steve'a Jobsa nie jest już tą firmą co kiedyś. Zauważa on przy tym, że przez ostatnie pięć lat, a więc już po jego śmierci, wpływy Apple zwiększyły się trzykrotnie, a liczba pracowników podwoiła się.
Cook odpowiada, że przez 18 lat swojej pracy w Apple obserwuje stałą tendencję do porównywania tego co robi firma z wizjami produktów, które dopiero ktoś zamierza stworzyć. Przez 40 lat istnienia Apple zawsze było w czymś spóźnione, a pomimo tego udało się nie tylko przetrwać na rynku, ale tworzyć nowe rewolucyjne produkty, choćby poprzez integrowanie istniejących już rozwiązań. Jak sam przyznaje, trzeba mieć odwagę, by przyznać się do błędów i się zmienić. Najważniejsze dla niego jako szefa Apple jest to, że firma wciąż ma tę odwagę.
Cue z kolei zauważa, że w przypadku różnych innowacyjnych produktów lub usług innych firm spotyka się pytaniami, dlaczego nie zrobiło tego Apple. Wspomina tutaj o Facebooku, Instagramie czy Uberze. Jego zdaniem Apple nie jest firmą od wszystkiego i pewne pomysły, na które wpadli inni, w Cupertino nie przyszły nikomu do głowy.
Mówiąc o rozwoju samej firmy i innowacyjności Cook przyznaje, że firma myśli o rynku produktów i usług medycznych i odnowy biologicznej. Jego zdaniem wiele z firm farmaceutycznych czy medycznych myśli nie o pacjentach, ale o wyciąganiu pieniędzy od ubezpieczycieli. Jest to nieporównywalnie większy rynek do telefonów komórkowych czy generalnie urządzeń mobilnych.
Tetzeli zwraca uwagę, że gdyby Apple zdobyło tylko jeden procent rynku zdrowia, miałoby z niego co roku 90 miliardów dolarów. Co więcej wchodząc na ogromne rynki (motoryzacja, zdrowie i media), Apple nie musi nawet specjalnie walczyć o duże w nich udziały.
Wywiad z Eddym Cue i Craigiem Federighim dostępny jest w serwisie Fast Company.
Źródło: Fast Company