iFinance – najlepsze narzędzie do kontroli finansów
Nie ukrywam, że jestem osobą, która lubi mieć swoje wydatki pod kontrolą, a tematyka szeroko rozumianych finansów osobistych zawsze leżała w kręgu moich zainteresowań. Czytam i słucham o oszczędzaniu, planuję budżet domowy i rejestruję wszystkie wydatki i przychody. To właśnie do tej ostatniej czynności potrzebowałem oprogramowania, które sprawdziłoby się lepiej niż notes albo Excel.
Pod koniec września otrzymałem od niemieckiego studia Synium kod na aplikację iFinance, która jest dostępna na Maka, iPada, iPhone'a i Apple Watcha. Zainstalowałem, otworzyłem i zakończyłem przygodę z tym programem. Już wielokrotnie próbowałem tego typu rozwiązań, które w dodatku wydawały się o wiele prostsze, ale nie udawało mi się na dłuższą metę z nich korzystać. Dopiero listopadowa próba okazała się udana. iFinance okazał się mieć „to coś”, za co uwielbiam program OmniFocus – rozbudowane możliwości przy zachowaniu najwyższej jakości UX.
W iFinance możemy stworzyć kilka baz danych (na przykład osobistą i dla firmy), a w każdej bazie dodać kilka kont, co ułatwia przede wszystkim zarządzanie finansami w rodzinie. Synchronizacja między urządzeniami, które wymieniałem wyżej, może zostać przeprowadzona za pomocą iCloud (co u mnie sprawdzało się średnio) lub Wi-Fi, co teoretycznie gwarantuje większe bezpieczeństwo, gdyż dane nie są przechowywane w chmurze. Warto dodać, że w przypadku kilku zagranicznych banków (niemieckich i amerykańskich oraz brytyjskich) istnieje możliwość połączenia iFinance z kontem internetowym, co pozwala na synchronizację wydatków i przychodów. W Polsce ta funkcja jest jednak niedostępna.
Interfejs programu został podzielony na kilka części, które po kolei omówię. W przeglądzie widzimy transakcje z ostatniego tygodnia, wykres zmiany naszego salda na przestrzeni 90 dni oraz pięć kategorii, z którymi wiążą się najwyższe wydatki w ciągu ostatnich 90 dni.
W zakładce finanse możemy dodawać wszystkie przychody i wydatki, zarządzać naszymi kontami, grupować je, tworzyć budżety (gdzie zaznaczamy, że możemy wydać maksymalnie x zł w tym miesiącu lub zarobić minimalnie y zł) oraz dodawać akcje, które posiadamy i sprawdzać ich kurs (dane z Yahoo!). Wracając do zapisywania szeroko rozumianych transakcji warto dodać, że możemy ustawić datę, kwotę, tytuł, odbiorcę albo płatnika, kategorię (o tym niżej), komentarz, znacznik, flagę, numer czeku oraz dodatkowy załącznik, na przykład w postaci zdjęcia paragonu. Jeżeli jakaś transakcja powtarza się cyklicznie (jak na przykład subskrypcja Apple Music, Spotify, opłata za mieszkanie) to możemy zautomatyzować cały proces jej dodawania.
W iFinance proces zapisywania wydatków związanych przykładowo z zakupami zostało bardzo dobrze rozwiązany. Jeżeli przykładowo wydamy X zł w sklepi Y, to dodamy taką transakcje, a następnie będziemy mogli rozbić ją na części pierwsze i dodać pojedyncze produkty, które na kwotę X się złożyły. Bardzo przyspiesza to proces zapisywania wydatków i zaprowadza porządek w interfejsie programu.
Zapisywać transakcje można nawet w najtańszym notesie i nie potrzebujemy do tego nietaniego oprogramowania. Przydatność iFinance ujawnia się jednak w przypadku analityki, która została bardzo rozbudowana. Możemy sprawdzić wydatki i przychody według kont, wydatki według kontaktu (czyli odbiorcy naszych pieniędzy) oraz przede wszystkim kategorii. Nic tak nie pomaga w dbaniu o finanse, jak skrupulatne analizowanie zawartych tam wykresów, które możemy modyfikować. Sprawdzimy tu, co przynosi nam największe przychody, czy one rosną czy maleją z poszczególnych źródeł, na co wydajemy najwięcej pieniędzy i czy trend ten się zmienia. Możemy również rozbić na części poszczególną kategorię, jak na przykład jedzenie i sprawdzić czy zwiększyły się nasze wydatki na restauracje, owoce itp. Tego typu informacje pozwalają wyciągnąć bezcenne wnioski... o których jednak powinniście przeczytać na blogach finansowych (Michał Szafrański, Marcin Iwuć, Maciej Samcik, Krzysztof Sobolewski z Metafinanse), a nie tutaj.
Kolejną zakładką iFinance są kontakty. Przydadzą się one przede wszystkim w przypadku kont firmowych, gdzie będziemy mogli zarządzać pracownikami. Następnie twórcy przygotowali kategorie, o których pisałem już wyżej. Możemy je rozbijać na podkategorie (jedzenie → owoce) i podpodkategorie (jedzenie → owoce → banany) i tak do osiągnięcia pożądanego skutku. Do kategorii możemy dodać słowa kluczowe, które sprawią, że przy dodawaniu transakcji proces ustawiania kategorii zostanie zautomatyzowany. Gdy wpiszę banan program będzie wiedział, że ma go dodać do podkategorii owoce w kategorii jedzenie. Warto dodać, że dla każdej kategorii możemy przypisać kolor i ikonę. Pozwoli to na wizualne podzielenie i zróżnicowanie przypisanych produktów.
Na koniec warto napisać więcej o rozszerzeniach oraz aplikacjach mobilnych. W systemie OS X i iOS możemy ustawić stosowany widżet, który pokaże nam aktualny stan naszego konta. Osobiście z niego nie korzystam ze względu bezpieczeństwa (a raczej chęci zachowania prywatności) i faktu, że przy braku synchronizacji z bankiem jest on w moich oczach bezużyteczny.
Wersja iFinance na iPada i iPhone'a jest de facto kopią tego, co znajdziemy na Macu. Oczywiście twórcy zadbali o wygodny w obsłudze interfejs, jednocześnie zachowując niemal wszystkie funkcje. Kilka miesięcy temu jedna z aktualizacji przyniosła zaś wsparcie dla zegarka Apple Watch. Z poziomu smartwatcha możemy sprawdzić saldo konta, ostatnie transakcje i kilka statystyk. Dostaniemy również powiadomienia na ich temat (podobnie jak na innych urządzeniach), o ile oczywiście jesteśmy połączeni z garstką banków, o których pisałem na początku artykułu.
iFinance to „kombajn”, ale bardzo dobrze zaprojektowany, przez co jego obsługa jest bardzo prosta. Nie ograniczyło to liczby dostępnych funkcji i możliwości, co bardzo mnie cieszy. Aplikacje są bardzo stabilne i stale rozwijane, a jedynymi mankamentami są moim zdaniem problemy z synchronizacją iCloud oraz brak możliwości szybkiego wpisania odbiorcy/płatnika dla wielu elementów jednej transakcji. Niemniej jednak uważam iFinance za najlepsze oprogramowanie w swojej kategorii, które bije na głowę nawet zachwalany przez wiele osób program Microsoft Money (o ile wiem już nierozwijany). Program w wersji na OS X kosztuje 29,99 $, na iOS 9,99$. Ze strony producenta można jednak pobrać bezpłatne demo, które pozwoli poznać jego możliwości. Za dobre oprogramowanie trzeba zapłacić niemałą kwotę... jednak szybko przestaje się żałować wydanych pieniędzy w obliczu obcowania z dopracowanym, pomocnym i rozwijanym produktem.