Kopanie się z koniem, czyli o walce o przyjęcie naszej aplikacji do App Store
Kilka dni temu w App Store pojawiła się aplikacja naszego anglojęzycznego miesięcznika. Program był właściwie gotowy już pod koniec września. Nie spodziewaliśmy się tego, że na na jego pojawienie się w sklepie będziemy musieli czekać niemal pół roku.
Sposób działania sklepu App Store to powód licznych narzekań programistów piszących aplikacje zarówno dla urządzeń z systemem iOS, jak i dla OS X. Skarżą się oni na niesprawiedliwe rankingi, działanie wbudowanej wyszukiwarki, a także na promowanie przez Apple programów, które są zwykłymi plagiatami (np. promowanie różnych aplikacji "2048" będących bezczelną kopią gry "Threes") czy wreszcie na proces weryfikacji zgłoszeń. Ten ostatni potrafi trwać długo - w tym przypadku nawet pół roku.
Nasza aplikacja była odrzucana z powodów, które później przestały być istotne, np. ze względu na nazwę - choć w App Store znaleźć można wiele programów z Apple w nazwie (np. aplikację naszego polskojęzycznego magazynu). Zdarzały się też trwające ponad miesiąc okresy, w których program czekał na weryfikację. Nie ukrywam, że wszystko to potrafiło nas niekiedy skutecznie zniechęcić do dalszej pracy. Szczęśliwie dla nas i dla naszych czytelników, wszystko skończyło się dobrze - lepiej późno niż wcale.
O problemach deweloperów z App Store rozmawiam z Michałem Gapińskim, twórcą aplikacji magazynowych MyApple.