Pierwszy iPhone, który został zaprezentowany przez Steve’a Jobsa w 2007 r., działał pod kontrolą systemu iPhoneOS. Wraz z premierą iPada, Apple porzuciło stare nazewnictwo, które nie pasowało do tabletów i kolejne wersje mobilnego oprogramowania firmy z Cupertino przyjęły nazwę iOS. Mam jednak nadzieję, że już w czerwcu ulegnie to zmianie.

W ciągu ostatnich dwunastu miesięcy Apple zaprezentowało dwa nowe systemy operacyjne - tvOS oraz watchOS - które z racji swojej odrębności względem iOS’a, otrzymały zupełnie nowe nazwy nawiązujące do używanej wcześniej nomenklatury. Według najnowszych informacji, już wkrótce możemy spodziewać się swego rodzaju powrotu do przeszłości, gdyż niewykluczone, że podczas czerwcowego WWDC nie zobaczymy OS X 10.12, ale macOS 11. Nie sądzę, że zmiana nazewnictwa po piętnastu latach to jedynie kaprys czy też próba bardziej wyraźnego rozróżnienia OS 10 (rzymskie X) i iOS 10. Wierzę, że Apple w końcu zdecyduje się na ruch, na który czeka wielu użytkowników i stworzy system iPadOS, które wykorzysta możliwości tabletów z serii Pro i sprawi, że urządzenia te będą mogły zastąpić komputery szerszemu gronu odbiorców.

iPad Pro to urządzenie, które nie bez powodu otrzymało silne podzespoły. Specyfikacja tego tabletu robi wrażenie - 4 GB pamięci RAM, dwurdzeniowy procesor o taktowaniu 2,26 GHz, dwunastordzeniowe GPU. Układ A9X to najbardziej wydajny SoC wsród wszystkich urządzeń mobilnych dostępnych na rynku. W teście Geekbench pod względem operacji wielowątkowych wypada lepiej niż MacBook 12”, nieznacznie ustępuje MacBookowi Air oraz Surface’owi Pro 4 Microsoftu. Oczywiście różnica optymalizacji i systemów operacyjnych ma w tym przypadku niebagatelne znaczenie, ale mimo wszystko powyższe statystyki dają do myślenia, podobnie jak zastosowane w iPadzie Pro komponenty.

ipad pro ipados

Warto więc zastanowić się nad tym, po co iPadowi Pro tak silne podzespoły, skoro iOS 9 wykorzystuje ułamek ich mocy i daje użytkownikom tego sprzętu niemal takie same możliwości, jakich mogliby zaznać na leciwym już modelu mini 2 (poza PiP i Split View). Dopóki na iPady i iPhone’y będzie trafiać takie same oprogramowanie, dopóty tablety Apple nie wkroczą w pełni do ery „Post PC”. Smartfon rządzi się zupełnie innymi prawami i przy ograniczeniach wynikających chociażby z jego wymiarów, nie będzie na razie sprzętem mogącym zastąpić szerokiemu gronu odbiorców komputer. Zupełnie inaczej wygląda sprawa z tabletami, które poza funkcją dzielenia ekranu nie wyróżniają się na tle iPhone’ów wieloma znaczącymi rozwiązaniami. Nie ma się co oszukiwać, daleko im do tego, co oferują nam komputery Mac i system OS X. Praca na wielu biurkach i oknach, szybkie zarządzanie plikami, instalacja programów spoza App Store. Dodatkowe przykłady można mnożyć.

Nie uważam, że iPad nie jest w stanie być już teraz pełnoprawnym narzędziem pracy. Sam zrobiłem kiedyś eksperyment i przez tydzień „gościłem” w erze „Post-PC”. Dałem sobie radę, ale do wygody, szybkości wykonywania zadań i możliwości, jakie daje mi mój MacBook, było nadal daleko. Nie sądzę również, że iPad Pro nie jest „Pro”. Stylus Apple Pencil oraz doskonały ekran Retina czynią z niego narzędzie, które z całą pewnością może być dla wielu osób bardziej atrakcyjnym sprzętem względem niejednego komputera.

ipad pro ipados

Uwolnienie iPadów z ryz iOS 9 musi nastąpić prędzej czy później i zmiana nazewnictwa ma tutaj najmniejsze znaczenie. Liczą się możliwości, jakie daje oprogramowanie. Chciałbym, aby sytuacja uległa zmianie już w czerwcu i Apple zaprezentowało w San Francisco system iPadOS. Zdaję sobie jednak sprawę, że odcięłoby to starsze tablety firmy z Cupertino od wspomnianego wyżej oprogramowania. Zmiany wymagają jednak poświęceń i skoro Apple reklamuje iPada Pro jako urządzenie, które ma zastąpić komputer, to musi uczynić znaczący krok na drodze do przekucia marketingowych obietnic w rzeczywiste rozwiązania.