Nie mogłem odmówić sobie tego nieco prowokacyjnego tytułu. A to dlatego, że po niedawnym opisie perypetii mojego syna na zajęciach komputerowych, otrzymałem stos upomnień. Że krytykuję bezzasadnie, że polactwo uprawiam, wymądrzam się, a ani nie umiałbym sam prowadzić takich lekcji, ani też nie miałbym na nie pomysłu...

Wśród tej góry listów od zaniepokojnych nadmiernym rozrostem mojego ego były jednakże prawdziwe perełki, wnoszące mnóstwo do tematu lub rozświetlające go z nowej perspektywy. Śmiało mogę napisać: jest nadzieja! Lekcje będą fajne i mądre. Co zaś najważniejsze, oparte na interakcji z szerszym i bardziej udanym modelem świata. Jeszcze zanim „Pała z komputerów” trafiła na stronę główną Gazeta.pl, odezwał się do mnie Marcin, programista i współautor projektu Photon.

Photon to niezwykle sympatyczny robocik. Zbudowany, by uczyć dzieci informatyki. Poprzez gry, zabawy, zadania. Przy czym powinienem napisać jeszcze raz – chodzi o grę i zabawę. Z naciskiem na grę, zdobywanie kolejnych umiejętności i odznak. Czym to się różni od obecnego sposobu nauczania, skoro rysowanie w programie Paint to też zabawa? Zdecydowanie lepszą interakcją.

Robot wydaje dźwięki, jeździ, a nawet mówi. Dzięki czujnikowi ruchu pomaga w uświadomieniu działań przestrzennych, na przykład odpowiednim ruchem ręki dziecko może prowadzić robota. Gdy już się pobawi ono, kolejnym zadaniem jest napisanie programu. Takiego, by robot dojeżdżał do jakiejś przeszkody (ściany, ręki) na odległość kilku centymetrów. Oczywiście zadania poznawcze i programistyczne dostosowane są do wieku dzieci. W klasach wcześniejszych nacisk jest położony na poznanie możliwości robota - aplikacji, gier, przestrzeni, wzajemnych relacji. W późniejszych, na kreatywne wykorzystanie wcześniej poznanych elementów.

Oczywiście wbrew radykalnej deklaracji z tytułu tego tekstu, nie zamierzam wzywać do wysłania nauczycieli na wcześniejszą emeryturę. Wręcz przeciwnie, uważam, że nauczyciel pełni w zajęciach z Photonem szczególną i bardzo ważną rolę. Póki co nawet najfajniejsze elektroniczne zabawki mają osobowość tylko tak barwną, jak używający ich człowiek. To od nauczyciela zależeć będzie jakość gier i zabaw z Photonem oraz ich walor edukacyjny. Z pewnością jednak Photon umożliwia, promuje i pozwala na taki styl nauczania, w jaki głęboko wierzę – poprzez poznanie obiektów, ich wzajemnych relacji przestrzennych i wpływu na siebie. Świadomość dziecka przestaje być wówczas dwuwymiarowa i ograniczona do płaskich zależności – klik i działanie. Buduje się ją natomiast wszerz i wzwyż. Photon powstanie w dwóch wersjach – szkolnej i domowej. Ta druga będzie bardziej rozbudowana, wzbogacona o więcej gier, aspekty psychologiczne, zagadnienia związane z podejmowaniem decyzji, naukę panowania na emocjami i testy rozwoju.

Sterowanie robotem odbywa się za pomocą aplikacji na smartfona. Och, jakie to ważne, choć wydaje się oczywiste. Bo obecny program nauczania zdaje się kompletnie ignorować zarówno istnienie interfejsów dotykowych jak i w ogóle urządzeń mobilnych. Przecież dla niektórych z nas smartfon jest niemal centrum spraw życiowych i relacji międzyludzkich. Źródłem danych o zdrowiu, magazynem informacji, rozrywki i inspiracji. Dla dzieci zaś smartfon często jest pierwszym komputerem i bywa, że przez jakiś czas jedynym. Projekt taki jak Photon przesuwa nieco możliwości i znaczenie smartfona – z urządzenia do konsumpcji treści i zabijania czasu, na pomoc naukową, narzędzie do kreowania świadomości i nabywania umiejętności. Realnych, nie wirtualnych. Przy czym robi to w sposób mądry, lekki i nieostentacyjny.

Najwyraźniej nie jestem jedynym, który widzi potencjał w tym projekcie – Photon zdobywa nagrody niemal wszędzie, gdzie jest prezentowany. Od Marcina – współtwórcy projektu – mam informację, że jest zgoda na wprowadzenie zajęć z Photonem do szkół w ramach programu pilotażowego, na osiem godzin lekcyjnych w ciągu roku dla każdej klasy. To świetna informacja, bo oznacza, że program nauczania jednak ewoluuje, pojawiają się konkretne i istniejące rozwiązania, a potrzeba reformy nie ugrzęźnie w natłoku kolejnych jałowych dyskusji.

Co bardzo ważne, kto wie, czy w całej sprawie nie najważniejsze – Photon to polski projekt, w całości przygotowany przez studentów polskiej uczelni. Jest więc w Polsce chęć i zdolność do tworzenia innowacji. Należy to pielęgnować i traktować jak największy skarb. Trzymam kciuki za dalsze losy projektu. Zaś mój syn już został fanem Photona i nie może się doczekać, kiedy zobaczy go w szkole na lekcji. Czyż sympatia i zainteresowanie dzieci to nie najlepszy dowód, że pomysł jest świetny?

Oficjalna strona projektu: Photon