Dlaczego nie kupiłem iPada Pro - pierwsze wrażenia
Miałem zamówić iPada Pro w sklepie online, bo przecież jestem na kupnie nowego tabletu. Wcześniej pojechałem go jednak zobaczyć na żywo w Apple Store. I dobrze, że to zrobiłem, bo jestem do przodu o 1079€.
Nowy tablet w portfolio produktów firmy Apple wyposażono w ekran o przekątnej 12,9 cali, czyli pod względem wymiaru praktycznie taki sam, jak w moim 13-calowym Macbooku Air. Jako, że jest to jednak tablet, a nie komputer, pozostałe podzespoły iPada Pro, musiały znaleźć się w jego obudowie tuż pod powierzchnią ekranu. Podawana przez producenta waga nowego urządzenia - 713g, nie wydaje się w teorii duża, jednak mój poprzedni iPad 3 generacji ważył 652g i wydawał mi się ciężki. Dodatkowo biorąc pod uwagę masę ostatniej generacji 9,7-calowego iPada Air 2, czyli 437g, obawiałem się, że trzymanie modelu Pro w rękach będzie mało komfortowe. Okazało się, że moje obawy były na wyrost, bo jego obudowa unibody ma tylko 6,9mm, o 0,8mm więcej niż w modelu Air 2 i 2,5mm mniej od obudowy iPada 3, a przy 12,9-calowym ekranie zwiększona waga nie jest odczuwalna. Nie jest to zatem powód dlaczego zrezygnowałem z kupna iPada Pro.
Rozdzielczość 12,9-calowego wyświetlacza nowego tabletu to 2732 x 2048 pikseli, co daje ich zagęszczenie na cal w wysokości 264ppi. Co prawda 300ppi jest górną granicą, powyżej której większość ludzi nie zauważa różnicy w wyświetlanym obrazie, a górną granicą, do której taką różnicę dostrzeże niewielka grupa osób jest 477ppi, to mimo to producenci mobilnych urządzeń prześcigają się w upychaniu jak największej liczby pikseli na jednym calu wyświetlaczy. Porównując 264ppi iPada do pozostałych tabletów z logo nadgryzionego jabłka okazuje się, że podanie informacji przez Apple, że ma on nawet więcej pikseli niż ekran Retina Macbooka Pro, było powiedzeniem, że szklanka jest do połowy pełna, podczas gdy jest do połowy pusta. Model iPada Air 2 z poprzedniego roku, ma przy rozdzielczości 2048 x 1536 pikseli takie same ich zagęszczenie - 264 ppi, a iPad Mini 4 przy rozdzielczości 2048 x 1536 ma 326ppi. Taką samą ilość pikseli na cal, jak najmniejszy model tabletu firmy Apple, ma także iPhone 6S, a iPhone 6S Plus nawet 401ppi.
Nie należę do grupy wybrańców, którym dane jest zobaczyć różnicę do poziomu 477ppi, ale porównując ikony na wyświetlaczu iPada Pro do tych na moim smartfonie, nie wyglądają one dobrze. I tylko z mojej słabości do produktów tej firmy, użyłem takiego eufemizmu. Dodatkowo, z racji rozmiarów tego tabletu, odstępy pomiędzy poszczególnymi ikonami aplikacji na ekranie są jak dla mnie zbyt duże, nawet przy korzystaniu z rysika Apple Pencil.
Nowego iPada Pro wyposażono w cztery głośniki ukryte w obudowie, które automatycznie dopasowują się do orientacji, w jakiej go trzymamy. Według informacji na stronie Apple sprawia to, iż emitują one „piękny, stereofoniczny dźwięk" pod każdym kątem, ponadto nowa konstrukcja głośników ma „kreować realistyczną scenę dźwięku z mocą akustyczną trzykrotnie większą niż iPad Air". Lubię jak coś dobrze gra, a jako, że mój iPad 3 posiadał tylko jeden głośnik, nie mogłem sobie odmówić sprawdzenia, jak spisują się te w nowym tablecie. Zacząłem zwiększać głośność i… zrezygnowałem z zakupu tego modelu.
Nie chodzi o jakość brzmienia, bo tą w salonie Apple Store pełnym rozentuzjazmowanych klientów trudno ocenić, choć owszem, dochodzący z głośników dźwięk był głośny i wyraźny, ale o ich dobre ukrycie w 6,9-milimetrowej obudowie tabletu. Nie zdążyłem jeszcze dotrzeć do maksymalnego poziomu głośności, gdy trzymając iPada Pro w dłoniach poczułem wibracje spowodowane zakryciem wylotów głośnika. Pomimo moich prób trzymania tabletu w inny sposób były one nadal wyczuwalne i czasem tak intensywne, że nie wyobrażam sobie ani dłuższego, ani nawet krótszego oglądania w ten sposób filmów czy grania w gry. Ale to model Pro, a profesjonaliści na pewno będą używać go tylko do pracy... Wierzycie w to?
I jeszcze jedno, Apple Pencil. Gdy oczekiwałem na moją kolej przyjrzenia się nowemu iPadowi, klient przede mną upuścił rysik na podłogę i ten się rozpadł. Dokładniej mówiąc, odpadła jego końcówka, a jest to bardzo newralgiczna część tego rysika, ponieważ znajdują się w niej czujniki odpowiedzialne za wykrywanie kąta nachylenia tego urządzenia. Klient wetknął część z powrotem i odszedł, a ja zadowolony sięgnąłem po iPada i upuszczony chwile wcześniej Apple Pencil. Tylko, że ten już nie działał. Dziękuję, poczekam na iPada Air 3.