Jednym z kilku najnowszych iUrządzeń, które 9 września przedstawił Tim Cook, jest iPad Pro. Nowy tablet wywołał wiele dyskusji na łamach polskich i zagranicznych portali poświęconych technologii użytkowej. Najwięcej z nich dotyczy „profesjonalności” iPada Pro. Osoby uprawiające różne zawody prześcigają się w argumentach, próbując udowodnić lub obalić ideę wykorzystania tego urządzenia w pracy zawodowej. Poza tym w sieci pojawiły się także komentarze dotyczące tego, że nowy, większy tablet z logo nadgryzionego jabłka na obudowie dla wielu stanie się substytutem domowego komputera. Po części już tak się stało, ale era post-PC dopiero się rozpoczyna.

Pisząc o nowym iPadzie, niełatwo przejść obojętnie obok pierwszego wspomnianego we wstępie tematu. Najrozsądniejszym sposobem na rozwiązanie konfliktu zawodowców jest chyba stwierdzenie, że „pro” to pojęcie względne, lecz bezwzględnie związane z wykonywanym zawodem. Są osoby, które etykiety „pro” przyklejają do zadań takich jak np. wysłanie wiadomości e-mail czy opublikowanie postu na fanpage’u organizacji, w której pracują. Po drugiej stronie barykady znajdują się ci, którzy planują trajektorię lotu statków kosmicznych przy okazji eksploracji kosmosu. Są to oczywiście bardzo skrajne przykłady, ale wszystkie opisują profesjonalne, czyli podejmowane w ramach wykonywanego zawodu, zadania. Trudno więc jednoznacznie stwierdzić, czy iPad Pro nadaje się do takich właśnie zastosowań. Dla wspomnianego administratora fanpage’a będzie to prawdopodobnie o wiele bardziej wygodne narzędzie pracy niż tradycyjny komputer, chociażby dlatego, że tabletem o wiele łatwiej jest zrobić zdjęcie w terenie i zaraz po tym opublikować je w sieci. Myśląc o swoich zawodowych obowiązkach, inżynier z NASA nawet nie spojrzy w stronę iPada Pro.

W czysto ideologicznej dyskusji można by również zadać pytanie, czy nowy tablet jest bardziej „pro” od swojego poprzednika - iPada Air 2. Odpowiedź jest łatwiejsza i prawdopodobnie bardziej obiektywna. Z pewnością tablet z większym ekranem, dwa razy bardziej wydajnym procesorem i układem graficznym będzie chętniej stosowany do wykonywania zawodowych obowiązków niż ten „wolniejszy”. Każdy bowiem, bez względu na rodzaj powierzonych mu zadań, chciałby wykonywać je jak najbardziej efektywnie, co opisać można relacją uzyskanych efektów do poniesionych nakładów. Jako nakład traktować należy na przykład czas na wykonanie danej pracy, a wydajniejsze („szybsze”) urządzenie pozwoli nam zrobić to szybciej. Należy pamiętać także o możliwości zastosowania stylusa do obsługi nowego tabletu. Jest to jego kolejna zaleta w porównaniu do iPada Air 2. Jednak iPencil nie jest dla każdego. Wracamy tutaj do względności pojęcia „pro”. Można by narysować oś, na której po lewej stronie znajdowałyby się osoby przyklejające etykiety „pro” do względnie łatwych zadań, np. wspomnianego wysyłania wiadomości e-mail (przepraszam, nie chcę nikogo urazić), po prawej inżynierowie z NASA, a pomiędzy osoby uprawiające inne mniej lub bardziej znane zawody. iPad Pro znalazłby się bliżej prawej strony, a Air 2 bliżej lewej. Okazuje się, że oba urządzenia są „pro”, ale nie dla każdego. Nowy tablet będzie taki dla większej grupy osób niż jego poprzednik. Po raz kolejny wracamy tutaj do względności tego pojęcia. Dalsze dywagacje, które oparte byłyby na zdrowym rozsądku, doprowadziłyby do podobnych wniosków, więc na tym należy zakończyć temat „pro”. Śledząc wspomniane we wstępie dyskusje, myślę, że większość z nich dąży do takich właśnie konkluzji.

Wracając do wątku ery post-PC, należy spojrzeć na nowego iPada w trochę innym świetle. Myśląc o tym urządzeniu jako o substytucie domowego komputera, zapomnieć można o iPencil. Przeciętny użytkownik znacznie częściej konsumuje treści niż je tworzy, a już na pewno nie za pomocą stylusa, który zależnie od kąta nachylenia czy siły nacisku pozwala na rysowanie linii o różnej grubości. Takie akcesorium jest dla niego po prostu zbędne. W tym przypadku bardziej liczy się duży ekran oraz wydajniejsze podzespoły. Podczas prezentacji Apple pochwaliło się też, że iPad Pro jest szybszy i wydajniejszy o 80% od wszystkich komputerów PC, jakie trafiły na rynek w ostatnich sześciu miesiącach. Z kolei znajdujący się w nim układ graficzny bije zdaniem Apple inne układy, jakie zamontowane są w 90% wszystkich komputerów, które pojawiły się na rynku w tym okresie. Jeśli wierzyć tym stwierdzeniom, to minimum 80% osób, które w ostatnim czasie kupiły nowy komputer, mogłoby z powodzeniem zastąpić go iPadem Pro. Wydajność potrzebna jest tutaj raczej do przedłużenia cyklu życia urządzenia, a nie do korzystania z jego „mocy”. Przeciętny użytkownik kupuje komputer na co najmniej 2-3 lata. Mniej zasobożerny - w stosunku do swoich poprzedników - system iOS 9 sprawi, że nowy iPad może stać się ciekawą alternatywą dla tradycyjnych laptopów czy domowych komputerów stacjonarnych, których cykl życia, ze względu na coraz większe wymagania sprzętowe oprogramowania, tworzonego przez firmy niezależne od producentów tego sprzętu, jest coraz krótszy. Mowa tutaj raczej o komputerach z systemem Windows. Można bowiem przyjąć, że cykl życia komputerów produkowanych przez Apple jest nieco dłuższy. Jednak iPad w starciu z pecetami i Macami wygrywa mobilnością. O wiele przyjemniej usiąść w ulubionym fotelu z poręcznym tabletem niż ważącym mniej więcej 2 kg laptopem. Jeśli brać pod uwagę zakres czynności wykonywanych przez wspomnianego wcześniej przeciętnego użytkownika, to do nich równie dobrze nadawać się będzie iPad Pro, jak i laptopy czy komputery stacjonarne.

Przechodząc do podsumowania, stwierdzić należy, że nowy tablet Apple nazwać można iPadem (względnie) Pro. Wszelkie argumenty za i przeciw możliwości wykorzystania tego urządzenia w pracy zawodowej zależą tylko i wyłącznie od rodzaju tej pracy. Jeśli chodzi zaś o erę post-PC, to dzięki iPadowi Pro na dobre się ona rozpoczęła.

Artykuł został pierwotnie opublikowany w MyApple Magazynie nr 8/2015:

Pobierz MyApple Magazyn nr 8/2015