Z całym szacunkiem, ale nie ma to nic wspolnego z moja samoocena, zwlaszcza jako Polki. To tylko i wylacznie spojrzenie czysto biznesowe.
Powiem tak - w Twoim spojerzeniu biznesowym szklanka jest w polowie pusta, w moim w polowie pelna
Nadal uwazam, ze podobnie jak Apple nie doceniasz potencjalu polskiego rynku. Moze ja jestem niepoprawnym optymista... Ty jestes zwolenniczka tezy jakoby klient mial sie starac by sprzedawca zechacial go zauwazyc, a ja uwazam ze powinno byc odwrotnie. WWAP w moich oczach dotyczy raczej dochodzeniem swych praw jako klienta - jest wyrazeniem oczekiwan co do poprawy obslugi naszego rynku. To czy Apple wykorzysta potecjal w nim drzemiacy i "dorobi do kieszonkowego" to juz tylko kwestia ich woli.
A ty sie przejmujesz jak odchodzi Ci klient, ktory zamawial jeden plakat co dwa miesiace, czy jak zminiejszaja sie wplywy od klienta strategicznego ktory zamawia 200 tygodniowo?
Tak przejmuje sie - bedac swego rodzaju "detalista" a nie "hurtownikiem" wiem, ze moj dochod to w zancznym stopniu wlasnie suma wielu klientow zamawiajacych plakat co dwa miesiace. Poza tym jest szansa, ze jesli odpowiednio zadbam o tego klienta, z czasem bedzie zamawial powiedzmy 20 tygodniowo, a wtedy wyraznie juz widac roznice miedzy 200 a 220
I z drugiej strony: Masz pracownika, ktory sprzedaje malo. Zawsze sprzedawal malo, ale sprzedaje. Dlatego go trzymasz. Nagle okazuje sie, ze wplywy od tego pracownika wzrastaja. Wzbudza to Twoje zainteresowanie?
Moze nawet dam mu jakas podwyzke i niech robi swoje, skoro znalazl sposob na podwyzszenie wydajnosci
Z pewnoscia nie mowie mu wtedy - Stary, idzie Ci tak dobrze, ze pozwol, ale Cie zastapie
Ja domyslam sie, ze Ty upatrujesz poprawy sytuacji tego pracownika w tym, ze dostanie awans, ale to wymaga zbyt wielu poswiecen od klientow w zamian za mglista obietnice zmian w przyszlosci.
A moze by tak zatrudniajacy zmotywowal jakos swego pracownika? Zapytal czego mu trzeba by zwiekszyl wydajnosc, a jesli nie ma na to perwspektyw zastapil go w efektywny sposob ? Moze skuteczniej uwage Pracodawcy przyciagnie spadek a nie wzrost sprzedazy ? Moze dopiero wtedy poszuka prawdziwej przyczyny ? Moze zorientuje sie, ze nie w potencjale rynku problem tylko w umiejetnosci jego wykorzystania ?
Bo macintosh nigdzie nie jest produktem masowym, nawet w stanach. U nas takim fastfoodem sa pecety wszelkiej masci - tanie i latwo dostepne.
Nigdzie nie twierdzilem jakoby Apple Mac byl fastfoodem
To byl raczej gorzki zart, moze nie najwyzszej proby... Niezbyt oryginalna konstatacja nawiazujaca do nazwenictwa...
Staram sie naprawic moj stan wesolosci, poprzez odniesienie sie do calosci Twojego obecnego postu:)
Po pierwsze, dla Apple w tej chwili jestesmy suchym preclem, a nie ciachem. Po drugie, Apple dziala na naszym rynku poprzez swojego IMC. Nie widzac nadzienia w Preclu, pozostawia zabawe nim IMC, bo nie ma czasu na bzdety, piecze torty i robi rolady lodowe. I zlizuje smietanke.
Prawa biznesu sa twarde. Na dobroczynnosc i dlugoterminowe inwestycje moga pozwolic sobie tylko Ci ktorzy maja ugruntowana stabilna pozycje.
Ja mysle ze dla Apple to jestesmy na razie (ze posluze sie agrarna nomenklatura) niezaoranym ugorem a nie suchym preclem. Warunki glebowe i klimatyczne sa juz niezle, ale zeby wypiec ciacho i zjesc trzeba najpierw zaorac, zasiac, nawiezc, nawodnic i poczekac az wyrosnie. Apple liczy poki co na samosieje, ale z tego dobrego stuffu nie bedzie
Czas przejsc ze zbieractwa w epoke regularnej uprawy.
Wiec powtorze jeszcze raz - byc moze, Apple zainteresuje sie ugryzieniem naszego precla, jesli dostanie potwierdzone informacje (wzrost sprzedazy) ze w tym preclu siedzi cos smakowitego.
Ja mysle ze wzrost sprzedazy jaki my (obecni Polscy Macuserzy) jestesmy w stanie wygenerowac dalby efekty podobne do skrzykniecia przez nieznanego kandydata na prezydenta calej rodziny zeby glosujac na niego zapewnic mu zwyciestwo. Nie w nas jest ten potencjal niestety. Dla Apple czynnikiem przyciagajacym powinni byc Ci ktorzy jeszcze nie kupili (nawet jeszcze nie slyszeli), a mogliby, tylko trzeba ich o tym poinformowac i "zachecic". Obawiam sie, ze wieksze zaciekawienie naszym rynkiem wywolalby kilkudziesiecio procentowy spadek sprzdazy w Polsce (wbrew swiatowym trendom) niz podobny wzrost jaki mogliby wygenerowac Ci, ktorzy dotychczas kupowali w innych niz SAD zrodlach.
Nie wyznaczylo - przeciez Apple jest na naszym rynku - powtorze - poprzez swojego IMC. Ma tu swoja strefe wplywow i zaspokaja potrzeby naszego rynku na miare niewielkiego zapotrzebowania owego. Wyniki sprzedazy informuja Apple - maly rynek, mala sprzedaz, poczekamy. Po to ma tu IMC zeby moc czekac i obserwowac rozwoj sytuacji.
W naszych czasach trzeba rynkowi pomoc - przekonac go, ze potrzebuje danego produktu - na tym m.in. polega dzisiejszy marketing. Nasz sprzedawca siedzi po cichu za malym straganikiem w kacie sali, zadowolony z przyjemnego chlodku w cieniu i niewielkiej wrzawy wokol; cieszy sie obrotami jakie bez wiekszego wysilku i inwestycji zaspokajaja jego potrzeby, a centrali mowi, ze w pelni zaspokaja potrzeby swojego rynku: od czasu do czasu sprzeda worek nieco juz starawych ziemniakow
jakiejs stolowce. Dzieciaki z sasiadujacego podworka wpadaja od czasu do czasu po lizaki za 30 groszy.
Zrobilismy dzika sprzedaz iPodow - od reki dostalismy polskie menu w iPodach. Proste - kto placi ten dostaje - w rozumieniu biznesowym - ten dostaje kto da wiecej.
Nie wiem jak duza w tym zasluga SADu, ale ta jak mowisz "DZIKA" sprzedaz ipodow to kropelka w morzu podobna do tej jaka stanowia Maki w PL. Gdzie nam do tego kilkudziesiecioprocentowego udzialu w rynku odtwarzaczy mp3 znanego z USA ??? Dlaczego w Apple schylili sie po tego suchego precla (dodajac polskie menu - hurra!) ? Bo kto by chcial instalowac polonizator do ipoda?
Bo ludzie przywykli do tego ze we wszystkich playerach menu jest po polsku? Bo wysilek do tego niezbedny byl niewielki ? Poza tym jak ktos slusznie zauwazyl ipod jest ponadplatformowy i jedynym czynnikiem odstraszajacym moze byc cena...
Gdyby Ksiestwo SanMarino, bedace ...hm ... Panstwem, generowalo wysoka sprzedaz - nawet jesli jeden mieszkaniec mialby kupic 10 makow miesiecznie - dla Apple bylby to rynek zbytu. Nie o ilosc ludzi chodzi, ale o ilosc sprzedanego towaru. Dla takiego kraju, moze zrobic menu nawet w Esperanto jesli bedzie taka potrzeba. Moze postawic Apple Store na kazdym rogu nesli bedzie wiedzialo ze warto, bo tu sie maki Sprzedaja.
A powiedz mi z jakich powodow Polacy maja obecnie rzucic sie na Maki ? Nie znaja ich (wiekszosc nawet o nich nie slyszala), boja sie ich, nie wiedza gdzie je kupic, a jak juz na nie trafia powiedzmy w markecie elektronicznym czy sklepie z laptopami obsluga nie jest w stanie nic zachecajacego na temat tego sprzetu/softu powiedzic - w ogole nie jest w stanie NIC powiedziec. Powtarzam rownie uparcie ja Ty swoje tezy - zeby cos sprzedac trzeba to wypromowac, trzeba podjac wysilek by oferta byla dopasowana do rynku (chocby kwestia lokalizacji systemu i instrukcji obslugi)!
A teraz o nas - To co postuluje wiekszosc opornych w stounku do stwierdzenia ze wieksza sprzedaz makow w Polsce przybliza powstanie Apple Poland to postawa ktora mowi:
Niech Apple przyjdzie i nam zrobi a my wtedy napewno kupimy.
Jestes tego pewien? Jestes pewien ze ludzie rzuca sie na maki jak na swieze buleczki? Co mogloby byc powodem do inicjacji krokow Apple na naszym rynku? Czy nie to ze zwieksza sie tam sprzedaz i cos sie dzieje, a w zwiazku z tym warto byc blizej precla osobiscie, a nie lizac go przez posrednikow?
Biznes is Biznes. Tak mawiaja Yuppies na ulicach.
Yuppies juz te maczki maja
To najmniejszy problem. Jestem przekonany, ze przy umiejetnie zaplanowanej kampanii promocyjnej (+ niezbedne posuniecia dostosowawcze) Apple byloby w stanie znaczaco (!!!) zwiekszyc udzial maczkow w polskim rynku. Nie chodzi tu o samo przyjscie Apple, tylko o standardy i promocje ktore z takim przyjsciem moglyby sie wiazac. Ja nie wiem tylko, czy stosunek wielkosci inwestycji do oczekiwanego poziomu zysku bylby dla Apple zadawalajacy. Nie wiem na jakiej bazie Apple ocenia wielkosc polskiego rynku. Wiem tylko ze zachowanie status quo nawet przy zwiekszonej "jednostronnej lojalnosci" polskich macuserow nie zmieni sytuacji i nie zwiekszy popularnosci macow w Polsce ani na jote. I nie przyciagnie Apple do Polski, bo czy Jablko bedzie sie przejmowac jednym nowym klientem co "zamowi plakat raz na dwa miesiace", gdy zaczana topniec zamowienia hurtownikow co biora po 200 ?
(No a zaczna topniec o ta "ogromna ilosc" o jaka jak sugerujesz wzrosla by zachecajaco sprzedaz SADu gdyby polscy MacUserzy zaczeli w sadzie wylacznie kupowac hihi)
Business is business