Odnawiam temat.
Szykuję się do instalacji win na macu - bootcamp czy parallels? (oglądając apple na YT instalował przez parallels i widziałem taką opcję, że pliki z win znajdują się na naszym biurku na macu bez konieczności przełączania systemu - co o tym sądzicie?)
Jestem kompletnie zielony w temacie. Jakieś sugestie dla laika?
Bootcamp to tak naprawdę możliwość zainstalowania Windows na specjalnie wydzielonej partycji dysku twardego oraz zestaw sterowników do Windowsa, żeby można było obsłużyć sprzęt Appla, dostarczane za darmo przez Apple. - uruchamiasz systemy osobno (wybierasz co ma się uruchomić przy włączaniu kompa). Jeden system na raz. Windows chodzi normalnie jak na pecetowym laptopie. Musisz mieć tylko licencję na Windowsa.
Parallels to wirtualizacja. To zawsze będzie chodzić nieco wolniej. Ale mało wymagający program będzie chodzić OK. Zaleta to normalne uruchamianie windowsowych programów w systemie OS X, nie trzeba restartować kompa, żeby odpalić specjalnie Windows. Program tworzy sobie virtualny dysk, czyli po prostu bardzo duży plik, który zastępuje mu osobną partycję. Raczej nie sprawdzi się w wypadku gier. Musisz kupić Parallels i mieć licencję na Windowsa.
Policz sobie co ci się kalkuluje.